Pałac w Bożkowie - z każdym dniem jest coraz gorzej

Pałac w Bożkowie miał w ostatnim czasie swoje "5 minut" za sprawą księcia Karola i sensacji prasowych. Jak już powszechnie wiadomo, cała ta sprawa była wymyślona przez żądne sensacji media i niestety obiekt nie trafi w ręce bogatego księcia Walii. Na szczęście spowodowało to zainteresowanie tym zabytkiem szerszej grupy ludzi i zmusiło prokuraturę i lokalne władze do podjęcia bardziej radykalnych środków. Sprawę podgrzał reportaż w jednej z komercyjnych telewizji, w którym wszyscy mogli zobaczyć mitycznych "Irlandczyków", którzy pokazywali jak bardzo starają się pałac ratować za pomocą jednego wiaderka farby (!). Starosta i prokurator czekają chyba aż runie i będzie po sprawie. Już dawno mogli zająć obiekt i zabezpieczyć go przed dewastacją na koszt państwa, a później obciążyć tą kwotą "Irlandczyków" i ścigać ich poprzez komornika. Może by się udało, a może nie, ale pałac by ocalał, jednak ktoś uznał, że szkoda 2 milionów żeby zabezpieczyć kilkadziesiąt milionów (tyle zapewne warte było jeszcze niedawno wyposażenie nieruchome pałacu). Skończyło się na wywiezieniu tego co się dało do muzeum w Kłodzku, resztę "zabezpieczyli" złodzieje (fanty z kradzieży policja zabezpieczyła aż w Szczecinie). Dzisiaj ciężko oszacować straty spowodowane przez Fenelon Group (właścicieli) do spółki z władzami, bo tych drugich chyba trzeba ustawić w jednym rzędzie jako sprawców tego dramatu. Większego przykładu braku wyobraźni i interpretacji przepisów według swojego interesu ze świecą można szukać w świecie i chyba tylko w tym "trzecim" go znajdziemy. Co myślą o "irlandzkich dobrodziejach", staroście i innych odpowiedzialnych zwykli ludzie można usłyszeć przed pałacem każdego dnia. Wypada mieć nadzieję że duchy z bożkowskiego pałacu nie dają im spokoju do końca życia, bo na ludzką sprawiedliwość chyba już nie ma co liczyć. Paradoksem jest to, że przez cały okres PRL obiekt był w świetnym stanie, a dyrektorzy szkoły, która się w nim mieściła mieli świadomość jaki skarb mają w swoich rękach i przekazali go potomnym, niemal bez większych strat. W czasach "dzikiego-nadwiślańskiego kapitalizmu" został zniszczony dorobek pokoleń rodu Magnisów o który dbali ludzie nawet w czasach dla zabytków najgorszych. Najgorsze w całej tej sprawie jest to że woda dalej cieknie po ścianach pałacu, odpadają sztukaterie, gniją parkiety (część z nich ochroniarze pilnujący obiektu spalili w kominkach), złodzieje demolują piękną klatkę schodową i inne pomieszczenia, a wszyscy odpowiedzialni zarzucają się korespondencją, czym kpią ze zwykłych ludzi. Bo ciężko to nazwać inaczej. Wstydem na cały świat trzeba nazwać wciskanie tego pałacu przez Ministra Kultury zagranicznemu inwestorowi z królewskiego rodu. Jakie to daje świadectwo rządzącym i całemu krajowi ? Aż żal że nie zaprosili Karola do Bożkowa bo by chyba zemdlał z wrażenia na widok tego, jak dba się o zabytki w Polsce.

Na zewnątrz pałac się jeszcze jakoś trzyma chociaż widać dewastację


Lejąca się do pomieszczeń woda zniszczyła większość parkietów

Zniszczone sztukaterie i podłoga sali balowej

W kaplicy zupełnemu zniszczeniu uległy sztukaterie na jednej ze ścian. Na środku stoi wiaderko, które świadczy o podjętym "remoncie".

ogołocona z ozdób klatka schodowa


kolejne zdewastowane pomieszczenia


tutaj woda leje się strumieniami


parkiet spłonął w kominku


Obsługiwane przez usługę Blogger.