Piękno czy kicz ?

Głogów w 1945 roku przestał praktycznie istnieć. Miasto zostało zmiecione z powierzchni ziemi, a to co przetrwało, zostało rozebrane w kolejnych latach na cenną w tym czasie cegłę. Wydaje się być w tym fakcie coś symbolicznego, bo w ten sposób wkroczył on w nowy etap, z nowymi mieszkańcami, w nowych realiach. Przez kilkadziesiąt powojennych lat stare miasto było białą plamą na mapie. Odbudowano zamek, zrekonstruowano fragmenty murów obronnych, barokowy kościół pw. Bożego Ciała. Nawet okazała kolegiata położona na Ostrowie Tumskim musiała czekać na odbudowę aż do lat 90-tych. Wtedy też ruszyła pełną parą rekonstrukcja starego miasta. Tylko, czy to jest jeszcze stare miasto ?
Patrząc na architekturę budynków, które powstały i w dalszym ciągu są budowane należy się zastanowić, czy to wszystko ma sens. Poraża banalność detalu, monotonia brył, kakofonia kolorów. Ciężko powiedzieć, czy to jest wina architektów, czy "fachowej" ręki konserwatorów, którzy narzucają taki sposób tworzenia obiektów na starych miastach w całym kraju. Całość sprawia wrażenie jakby wyszła spod jednej ręki, która jest już zmęczona ciągłym powielaniem tego samego i na siłę szuka sposobu, jakby tu jeszcze udziwnić typową "kamieniczkę". W niektórych miejscach przypomina to osiedle budowane przez developera dla średnio-zamożnych klientów.
Trzeba zadać sobie pytanie, czy była możliwość rekonstrukcji przedwojennych budynków ? Każdy powie, że nie, ze względów finansowych i nie tylko. Nie wszystkie były na tyle cenne, żeby warto było o nie walczyć. Ale można było zrekonstruować chociaż sam rynek, bo to co powstaje w tym miejscu woła o pomstę do nieba. Wiernie odbudowano ratusz, ale po co wstawiono w jego mury tak rażący współczesny element ?
To tylko jeden z przykładów niekonsekwencji w działaniu na terenie starego miasta w Głogowie. Jakby nie było żadnego spójnego kierunku, żadnej wizji, tylko wlepianie kolejnych, coraz dziwniejszych budowli. Zapewne jest to też podyktowane szybkim tempem robót i chęcią jak najszybszego wypełnienia terenu za wszelką cenę, co symbolizować może typowy market, który również jest "stylizowany", a efekt tego jest po prostu żenujący.
Można powiedzieć, że to wciąż jest budowa, a efekty przyjdą po latach. Niestety, już dzisiaj można je przewidzieć. Kolory wyblakną, a te osobliwe "kamienice" będą straszyły jeszcze bardziej. Inaczej starzeje się szlachetny tynk, który jest wzbogacony cegłą klinkierową i kamiennymi detalami, a inaczej styropian i stal. Styropian po prostu się brudzi i zacieka, co każdy może zauważyć na niejednym blokowisku, w ten sposób potraktowanym przez modną ostatnio termomodernizację. Może ratunkiem będzie stworzenie odpowiedniego klimatu w tym miejscu i nikt nie będzie zwracał uwagi na sztuczność otoczenia ? Może tak, ale dzisiaj go wyraźnie brakuje. Piękne są ruiny kościoła pw. św. Mikołaja i w tym stanie deklasują otoczenie. To co wyróżnia stare miasta jest ich różnorodność. Głogowskie kamienice powstawały przez wieki, były przebudowywane, powiększane, a miasto nabierało swojego charakteru, a to co powstaje dzisiaj "na raz" jest po prostu banalne i nijakie.
Co się stało z tak znaną i docenianą w świecie "polską szkołą konserwacji" ? Przecież rekonstrukcje kamienic na starych miastach w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, czy Wrocławiu budziły podziw daleko poza granicami kraju. Nawet jeżeli nie były to wierne rekonstrukcje, jak w Gdańsku, to jednak przetrwały próbę czasu i dzisiaj tysiące turystów doceniają te decyzje.
Dawne ideały wyparł pieniądz. Ważne jest żeby było szybko i tanio, a nie rzetelnie za dobrą cenę. Liczą się słupki w arkuszu kalkulacyjnym, a nie sztuka, czy jakieś zasady. Efekty widzimy na każdym kroku. O szkole konserwacji nie ma przy tym co mówić, bo coś takiego już nie istnieje. Nikomu niepotrzebne są głębokie studia nad architekturą, bo liczy się tylko "stylizacja". W ten sposób powstawały dawniej wielkopłytowe osiedla i ta przestroga historii została niezauważona. Wkrótce zobaczymy identyczne "stare miasta" w Kołobrzegu, Elblągu, Lęborku, czy Szczecinie. W tym ostatnim zadbano chociaż o rynek...
Ta krytyka jest subiektywnym odczuciem, bo przecież są tacy, których ta "świeżość" szczerze zachwyca. Jest czysto, nowe chodniki i drogi, na deptakach kwiaty, a w podwórkach zadbane ogródki. Być może oni mają rację, bo świat się zmienia i pewne rzeczy już nigdy nie wrócą. Dzisiaj są inne kryteria piękna, niż były jeszcze kilkadziesiąt lat temu, inny styl życia, inne ideały. Znajdą się tacy, dla których dzisiejszy Głogów jest piękniejszy niż zachowana niemal w całości w dawnym stanie Bystrzyca Kłodzka, czy Paczków. Nie widać biedy, wszechobecnych meneli, nie odpada nigdzie tynk, a w podwórkach nikt nie załatwia potrzeb fizjologicznych. To jest jak porównanie nowej "galerii handlowej" z tradycyjną ulicą, większość wybiera to pierwsze. I oni też mają swoją rację.
Czy jest jakaś alternatywa ? Oczywiście. Wystarczy wymusić dawny podział działek, wyznaczyć nieprzekraczalne gabaryty budynków, określić spadki dachów, ustawienie względem ciągów pieszo-jezdnych, wyznaczyć materiały z jakich mają powstać budynki i dać wolną rękę architektom. W ten sposób można było uzyskać tak potrzebną w tym miejscu różnorodność. Żyjemy w XXI wieku i co pozostawimy przyszłym pokoleniom ? Sztuczną makietę rodem z Disneylandu ? Wielu może mieć obawy, ze względu na spuściznę PRL-u na terenie różnych starówek, gdzie wstawiano zwykłe bloki wielkopłytowe lub sztampowe pawilony handlowe. Ale nawet na takich starówkach nie brakuje budynków modernistycznych wysokiej klasy. Czy wrocławski "Kameleon", "Renoma" i inne budynki wybitnych architektów przedwojennych szpecą, czy dodają dodatkowego uroku i różnorodności ? Pomijając narożnik rynku są prawie niezauważalne, w większości ładnie się starzeją, powstają o nich kolejne opracowania naukowe. Czy trzeba udawać coś, co już nigdy nie wróci ? Czy współczesna architektura na głogowskim starym mieście była by czymś gorszym niż to co jest dzisiaj ? Też współczesne, ale nieprawdziwe w swojej wymowie. Czy trendy w architekturze XXI wieku muszą wyznaczać konserwatorzy zabytków, którzy nie mają o tym większego pojęcia ? Bo przecież ich rolą jest ratunek zabytków, a nie tworzenie nowych. Ich rolą jest zmuszenie inwestora do odtworzenia prawdziwych wartości, które nie przetrwały, czyli wierna rekonstrukcja i nic więcej. Jeżeli się nie da, to chyba trzeba stworzyć architekturę na miarę czasów w których żyjemy. Jeżeli dawniej by tak myślano to świat stanąłby na etapie gotyku, lub wcześniejszych epok. Inni potrafią, to my też możemy. Wystarczy zobaczyć jak to robią w Holandii, we Włoszech, czy nawet w sąsiednich Czechach. Często tradycyjnie, ale nie krzykliwie i nachalnie. Dzisiaj prawdziwym pięknem głogowskiej starówki wciąż pozostają ruiny gotyckiego kościoła. Jest wciąż piękny i jest autentyczny.
Ten tekst nie ma na celu zniechęcanie kogokolwiek do odwiedzenia Głogowa, a wręcz każdy powinien pojechać i sam ocenić na miejscu, czy mu się to podoba czy nie. Miasto jest jednym z ciekawszych na Śląsku, a na pewno jest jednym z najbardziej zadbanych. Nie brakuje cennych zabytków i ładnych miejsc, gdzie można poczuć prawdziwą historię. Każdy znajdzie coś dla siebie i na pewno nie będzie zawiedziony. Nawet jeżeli coś się nie podoba, a pozostaje na długo w pamięci to na pewno jest wartością samą w sobie. Można narzekać, wytykać błędy, szukać niedoróbek, ale nie sposób nie docenić, że Głogów wraca do życia.
Obsługiwane przez usługę Blogger.