Pałac w Luboradzu - ciąg reprezentacyjny i dekoracja malarska

Wielki kompleks pałacowy w Luboradzu, oddalony jest zaledwie około 300 m. od szosy prowadzącej z Jawora do Wrocławia. Niegdyś otoczony był rozległym parkiem krajobrazowym i zespołem barokowych budynków gospodarczych. Na skutek wieloletnich zaniedbań użytkownika (najpierw PGR, potem mieszkały tam rodziny byłych pracowników) i mimo, iż obiekt był zamieszkany do 1945 r., a działania wojenne go nie naruszyły, dziś jest silnie uszkodzony, stracił większość stolarki okiennej i drzwiowej, rozebrano podłogi, wybito szyby, wydarto obrazy z kasetonów na sufitach, itd. Wreszcie nie remontowane od wielu lat pokrycie dachowe spowodowało podmakania i przecieki, które niszczyły malowane stropy i plafony. Woda zaś stojąca przez długi czas piwnicach powodowała oddolne zawilgocenie murów. Obecnie pałac jest na szczęście remontowany (chociaż można tu mieć pewne zastrzeżenia !), ma wymienione pokrycie dachowe i nową izolację. Zabytek ma przy tym ogromną kubaturę (19.403 m3) i blisko 90 pomieszczeń, położonych na powierzchni około 3.200 m2.


Jak większość dolnośląskich zabytków wiejskiego budownictwa rezydencjonalnego przez długi czas nie znajdował swego badacza-odkrywcy. Publikacje wydane do 1945 r. miały w większości charakter przewodników turystycznych. Dopiero w katach 70-tych XX w. ówczesne PKZ wykonały pierwsze inwentaryzacje, powstała też wtedy obszerna praca magisterska Wandy Roszuk, stanowiąca pierwsze całościowe opracowanie obiektu. Niemalże w tych samych latach ukazała się znakomita praca Konstantego Kalinowskiego zawierająca fachową i dogłębną analizę skomplikowanej symboliki środkowego plafonu wielkiej sali balowej. Opracowania te, nie tyle wyczerpujące ile raczej sygnalizujące problemy z zakresu historii sztuki, nie podejmowały tematu historii posiadaczy dóbr, nie opisywały całości wystroju malarskiego, ani wystroju i wyposażenia wnętrz.


Krótka historia pałacu

Całe założenie przechodziło w ciągu wieków liczne przebudowy, które zróżnicowały plan i bryłę poszczególnych skrzydeł i kondygnacji. Forma architektoniczna pałacu mimo iż tradycyjna na zewnątrz, kryła w sobie przestrzeń o niespotykanych dotąd na Śląsku rozmiarach, zadziwiającą jeszcze dziś swym ogromem. Najstarsza część budowana była począwszy od 1560 r przez stary, śląski ród v.Bock. W 1653 r, dobra kupił Otto v.Nostitz (ur.1608-zm.1664), przedstawiciel jednego z tych śląskich, katolickich rodów, które po klęsce protestantów w wojnie 30-letmiej, wzbogaciły się i zajęły ich miejsce. Nostitzowie posiadali Luboradz przez kolejne 280 lat i im zawdzięczał pałac największą, barokową rozbudowę, świetność i sławę na cały okręg. Otto, starosta księstwa świdnicko-jaworskiego (1651-65) dokonał w latach 1655-56, pierwszej rozbudowy dodając do XVI-wiecznego skrzydła północnego nowy trakt od zachodu, mieszczący sale reprezentacyjne oraz tzw. „salę przyjęć”.

Okres prawdziwej świetności nastąpił z chwilą objęcia posiadłości przez jego syna Christopha Wazlawa (ur.1643-zm.1712), starosty kolejno: Legnicy (1677-85), Głogowa (1686-97), Świdnicy i Jawora (1697-1703). Miał on być wielkim miłośnikiem ksiąg i zbieraczem dzieł sztuki. Wykształcony, znający płynnie j. francuski, obowiązujący na modnych dworach ówczesnej Europy, odbył w latach 1667-69 podróż po Austrii, Wirtembergii, Alzacji, Francji i Włoszech. Sam był jednym z najzagorzalszych stronników habsburskich na Śląsku, należał do rzędu nowej katolickiej arystokracji austryjacko-niemieckiej, sprowadzonej z południa, która w dużej części składała się z wynagradzanych sowicie przez cesarza wojskowych, obdarowywanych następnie posiadłościami na Śląsku, niekiedy skonfiskowanymi szlachcie protestanckiej.

Od 1680 r. rozpoczął on, trwającą przeszło 20 lat, rozbudowę i modernizację ojcowskiego pałacu. Sprowadził włoskiego architekta i sztukatora Antonia Domenica Rossiego, który wybudował nową, jedną z najwcześniejszych na tym terenie, eliptyczną kaplicę na miejscu starej, zastępczej, znajdującej się w jednym z pokojów pałacowych. Została ukończona jesienią 1681 r. i poświęcona kilka miesięcy później, w 34 urodziny hrabiego. Wraz z kaplicą dobudowano też skrzydło, do którego przylegała. Rossi przebywał w Luboradzu 6 lat, przypuszczalnie do 1686 r. i brał udział w innych pracach budowlanych: przypisuje mu się autorstwo dwóch portali skrzydła północnego i sztukaterie pawilonu myśliwskiego.

W latach 1686-1712 kontynuowano dalsze prace, ale w skrzydle zachodnim i południowym. Miały one na celu zbudowanie jednolitego ciągu reprezentacyjnych pomieszczeń, uświetniających fundatora i jego ród. Dotychczas funkcje takie pełniło dobrze zachowane renesansowe skrzydło północne, ale ponieważ nie nadawało się ono do rozbudowy ze względu na swoje rozplanowanie, wykorzystano do tego celu powstałe w latach 1655-56 skrzydło zachodnie ze starą „salą przyjęć”, oraz częściowo południowe. Ciąg ów utworzyły: wielka sala balowa - zwana dziś salą antenatów, przylegająca do niej jadalnia, westybul (przedsionek), który poprzez schodki komunikował się z pokojami II piętra, biblioteka, połączona później zabiegowymi schodkami z ogrodem, gabinet pana domu i zajmujący przestrzeń wszystkich trzech pięter holl z reprezentacyjną klatką schodową.

Opis ciągu reprezentacyjnego

(według stanu zachowania z ok. 1980)


Wielki holl: wchodziło się do niego bezpośrednio z parterowej sieni przejazdowej w skrzydle południowym i powstał on poprzez wyburzenie, aż do dachu, znajdujących się tu uprzednio wnętrz. Ściany były pierwotnie bielone a na płaskim suficie znajdował się w otoczeniu bogatych stiuków okrągły plafon. Masywne drewniane, jednobiegowe schody biegnące łukiem przy ścianach miały bogato rzeźbione poręcze i tralki, a na korytarzu stal piękny okrągły piec z brązowych kafli (schody i piec pochodziły z przebudowy z XIX w.). Wielką przestrzeń oświetlały tylko dwa okna wychodzące na podwórze, z których jedno dochodziło aż do połogi. Na 2 piętrze hollu cztery pary wysokich drzwi otwierały się na pokoje mieszkalne.; te z lewej strony nie posiadały żadnego wystroju, natomiast z prawej strony dwie niewielkie salki zdobione były skromnymi sztukateriami o motywach rokokowych i zachowały resztę XIX-wiecznych pieców i boazerii.

Właściwe sale reprezentacyjne zaczynają się po prawej stronie hollu. Przez wielkie, drewniane 2-skrzydłowe drzwi, o wysokości sięgającej 3 m. i szerokości około 1,5 m. otwiera się długa i jasna amfilada przejść. Od zachodu znajdowała się wielka sala, zwana gabinetem, szeroka na dwa trakty i jasno oświetlona oknami z obu elewacji. Śnieżnobiałe sufity zdobiono sztukaterią i dwoma okrągłymi plafonami. Stąd drzwi prowadziły do nieco większej biblioteki w której miały się znajdować słynne zbiory Nostitzów. Stąd można też było przedostać się jednymi drzwiami do sali balowej i kolejnymi do sali jadalnej. Biblioteka była jasno oświetlona trzema oknami i posiadała duży, sięgający sufitu i bogato zdobiony stiukami kominek. Na suficie zachowało się tylko jedno z istniejących tu niegdyś dwóch dużych, prostokątnych plafonów. Niskie drzwi w narożniku prowadziły na niewielki balkonik, ozdobiony kamienną, rzeźbioną balustradą, z którego kręconymi schodkami można było zejść do ogrodów. Całe to zejście jednak pochodzi już z XIX w.

Z biblioteki wchodziło się na prawo do wąskiego przedsionka z kręconą klatką schodową, łączącą I piętro z parterową sienią, a także wnękę mieszczącą szyb windy, którą dowożono posiłki z kuchni, mieszczącej się na parterze, pod biblioteką Za tym pomieszczeniem wchodziło się do dużej, założonej na planie wydłużonego prostokąta sali jadalnej, niezbyt wysokiej i stosunkowo ciemnej, nakrytej sklepieniem zwierciadlanym. Zajmowała ona, podobnie jak i sąsiadująca z nią sala balowa, prawie całą rozciągłość traktu. Poprzez wielkie, dwuskrzydłowe drzwi umieszczone w rozglifionym otworze była ona połączona bezpośrednio z salą balową. Sklepienie jadalni zdobiły dwa bardzo długie i wąskie, umieszczone jeden za drugim malowidła, otoczone dekoracjami stiukowymi. Za jadalnią mieścił się rodzaj westybulu - niewielki pokoik, połączony z salą balową i dwoma innymi, niczym się nie wyróżniającymi się pokoikami narożnymi. Ogrzewany był małym, barokowym kominkiem i wchodziło się z niego po kilku narożnikowych schodkach (XIX w.), z rzeźbioną balustradą na 2 piętro mieszkalnych wnętrz skrzydła północnego (renesansowego).

Całą powierzchnię zewnętrznego, zachodniego traktu zajmowała wielka (21 x 8 m ) sala balowa, zwana też galeryjną, antenacką czy salą przyjęć (recepcyjną). Miała ona połączenie, poprzez trzy pary reprezentacyjnych drzwi, z trzema pomieszczeniami: biblioteką, jadalnią i westybulem. Jej narożniki przy elewacji zachodniej flankowały dwie wieżyczki alkierzowe w których mieściły się ozdobne groty. Cała ta ogromna przestrzeń oświetlona był 10 oknami i nakryta sklepieniem zwierciadlanym, zdobionym trzema wielkimi plafonami i bogatymi sztukateriami. Dodatkowo na fasecie umieszczono 53 podobizny przodków rodu v.Nostitz - stąd wzięła się nazwa sali antenatów. Naprzeciwko wejścia znajdował się wielki i bardzo bogato zdobiony kominek, sięgający aż do fasety. Podłogę wyłożono różnobarwnymi klepkami tworzącymi wzory geometryczno-heraldyczne, ale pochodziła ona już z pocz. XX w. podobnie jak większość stolarki pałacowej.

Tak przedstawia się w pobieżnym opisie reprezentacyjny ciąg pomieszczeń pierwszego piętra pałacu. Osobno należy rozpatrzyć wystrój tych pomieszczeń, alegoryczne znaczenie malowideł i płaskorzeźb a także pierwotne wyposażenie wnętrz, w większości słabo rozpoznane.

Wystrój pałacu
____________________________________________________

Sala balowa

To największe i zarazem najbardziej okazałe wnętrze stało się po nowej rozbudowie najwspanialszym salą pałacową. Wznosił ją jeszcze w połowie XVII w. Otto Panewitz, którego wymieniał fundator w swych notatkach. Jej kształt prostokąta, flankowanego cylindrycznymi wieżyczkami był już wtedy przestarzały, ale dobrze lokował się w ówczesnej, tradycji lokalnego budownictwa rezydencjonalnego. Zadziwia jednak rozmach tego wnętrza, powiększonego optycznie przez otwierające się do niego niskimi przejściami narożne groty, rozczłonkowanego licznymi oknami i trzema wielkimi portalami z niemal ażurową dekoracją sklepienną. Daje to przy całym swym ogromie wrażenie lekkości.

Pierwotnie, około 1675 r, sala kryta była drewnianym stropem, a całe ściany pokryte były malowidłami o pastelowym kolorycie, wykonanymi techniką al secco. Były to fryzy obiegające salę pasami, złożone z mięsistych akantów, tarcz herbowych i panopliów. Fragmenty tej dekoracji widoczne były jeszcze do niedawna w wielu miejscach pod nowszą pobiałą, którą nałożono na ściany już 15 lat później. Nad wejściami do ozdobnych grot narożnych znajdowały się dwa medaliony z przedstawieniami dwóch par kobiet – zapewne były to portrety osób z rodziny właściciela. W tym też czasie miał powstać wystrój obu grot. Ostateczny, zachowany do dziś wystrój, powstał dopiero około 1690 r.. Datę taką otrzymujemy po rozwiązaniu chronostychu zawartego w napisach na środkowym plafonie. Był to rok jubileuszowy cesarza, obchodzącego wtedy właśnie swoje 50 urodziny. W kolejnym roku wstawiono do sali drzwi, na których widnieje rok 1691. Prace wykonywano w dużym pośpiechu bowiem przyświecała im pewna idea: jeden z plafonów miał być hołdem urodzinowym złożonym cesarzowi Leopoldowi I i rodzajem prezentu podarowanego władcy przez wiernego poddanego. Resztę pomieszczeń wykańczano prawdopodobnie w następnych latach, czyli po 1692 r.

Wielkie sklepienie, dość nisko zasklepiające salę balową, udekorowano trzema dużymi, malowanymi plafonami, ujętymi w stiukowe ramy. Środkowy, okrągły, gloryfikował dynastię habsburską, a dwa boczne, prostokątne uświetniały ród Nostitzów. Każde z bocznych malowideł otaczały cztery małe i nieregularne płyciny z przedstawieniami putt unoszących różne symboliczne przedmioty. Cała płaszczyzna wokół plafonów pokryta była płaską dekoracją stiukową w postaci wijącego się akantu. Szeroka i wklęsła faseta wypełniona została owalnymi podobiznami 53 członków rodu począwszy od legendarnego protoplasty aż do ostatnich jego przedstawicieli. Każda z nich posiadała ozdobną banderole z inskrypcją, a właściwy początek cyklowi podobizn dawał medalion
inskrypcyjny w narożniku południowo-wschodnim fasety, sławiący „Familia Nostitiana”. Ostatni właściciel, pałacu i fundator dekoracji został upamiętniony podobizną, umieszczoną w zwieńczeniu kominka, na osi sali na wprost wejścia z sali jadalnej.

Plafon środkowy:

malowidło najwcześniejsze i zarazem najbardziej skomplikowane pod względem symboliki. Jego twórca pozostał nieznany, podobnie jak i wykonawcy pozostałych. Całe alegoryczne i niezmiernie zawikłane znaczenie sceny zostało odczytane dopiero około 1970 r. przez znawcę barokowej sztuki K.Kalinowskiego. Miała ona charakter panegiryczny i gloryfikujący i była świadomym wyrazem hołdu wobec cesarstwa i monarchy, Był tam więc cesarz Leopold I, siedzący na tronie pod czerwonym baldachimem, zwieńczonym orłami cesarskimi, na tle kulisowej architektury i otwierającego się dalekiego krajobrazu. Cesarz trzyma berło, a drugą ręką wskazuje na stojącego na stopniu podium syna - przyszłego cesarza Josepha. Obaj mają na sobie zbroje spod których wystają koronkowe kołnierze, okryci są bogato fałdowanymi płaszczami, a ich głowy zdobione długimi perukami typu kadanette, na których, wzorem antycznych imperatorów, nałożone są wieńce laurowe symbolizujące nieprzemijającą chwałę. Nad głowami monarchów wznosi się słońce otoczone promieniami, symbolizujące monarchię i władzę i będące aluzją do osoby Josepha jako „światła świata”. U stóp podium stoją jeszcze trzy symboliczne postacie, uosabiające antyczne bóstwa, związane z symboliką imperialną, a na cokole stoi galeria popiersi cesarzy habsburskich stylizowana na galerię rzymskich imperatorów. Także architektura w tle zawiera całe mnóstwo symboli i alegorii, liczne emblematy i lemmy prezentujące w alegoryczny i niezwykle wyrafinowany sposób życie cesarza.

Luboradzkie malowidło jest największym i jedynym tak skomplikowanym pod względem symboliki dziełem śląskim, gloryfikującym dynastię Habsburgów i pochodzącym z 2 poł. XVII w. Przy tym ten wielki program adresowany był do wąskiego grona „bywalców salonów Nostitzów”, a poza tym związany był bardzo silnie z orientacją samego fundatora, jako że społeczeństwo śląskie było jeszcze wtedy nastawione niechętnie do katolickiej dynastii.

plafony boczne:

uzupełniały i podkreślały symbolikę głównej sceny, mówiąc o cnotach i przymiotach rodu, tak bardzo oddanego Habsburgom.

Plafon południowy wyobrażał dwie kobiety. Jedna wspaniale ubrana i przystrojona klejnotami, w królewskiej koronie na głowie z berłem i pieczęcią cesarską, z siedzącym przy niej puttem i płowym lwem leżącym u stóp. Druga w koronie szlacheckiej, zdobionej różnobarwnymi piórami na wschodnią modłę, z berłem i łańcuchem plecionym z wawrzynu, z wiszącym Orderem Złotego Runa i małym, barwnie przybranym murzynkiem. Między kobietami widnieją trzy putta z różnymi symbolicznymi przedmiotami, a w tle krajobraz z widokami różnych zamków i dworów, zaopatrzonych podpisami. Do tego jeszcze postać geniusza dmącego w trąbę i medalion z wizerunkiem Johanna Hartwiga v.Nostitz, a wokół pląsające putta z alegorycznymi przedmiotami, sypiące na wizerunek róże i gałązki mirtu. Nie ma tu niczego zbędnego albo czysto dekoracyjnego.

Wokół tego wielkiego malowidła, w czterech małych płycinach wyobrażone zostały unoszące się na tle chmurek putta z różnymi przedmiotami: fragmentem zbroi, rogiem obfitości pełnym klejnotów i odznaczeń, gałązkami róż i lilii, trąbą i berłem.

Scena ta jest personifikacją królestwa austryjackiego (korona i pieczęć herbowa), które chętnie sięgało do tradycji antycznego imperium rzymskiego (putto w antykizującym stroju i antyczne caligae na nogach kobiety), a było wielkie, niewzruszone i majestatyczne, oparte na sile i waleczności (ukoronowany lew). Druga z kobiet to personifikacja zamorskich posiadłości monarchii habsburskiej. Tak więc potężna monarchia obdarza swego wiernego poddanego Johann Hartwiga v,Nostitz (od 1638 r. pełnił wysokie funkcje na dworze cesarskim, a w chwili wykonania dekoracji nie żył już od 7 lat) odpowiedzialnymi urzędami (pieczęć) i dostojeństwami (order). Jednak służył on i przysparzał monarchii nie tylko swoją osobą ale i swymi bogactwami i rozległym posiadłościami (putto nanosi na mapę posiadłości Nostitza, patrząc jednocześnie na widza i zachęcając, aby spojrzał w głąb krajobrazu i podziwiał rozległość dziedziny fundatora), Personifikacja skrzydlatej Famy - Glorii dmie w trąbę obwieszczając jego sławne czyny i przymioty, które otworzą przed nim bramy nieśmiertelności (putto z kluczem) i gdzie powitają go kwiatami i wawrzynem. Współtwórcami jego zasług są światłość umysłu (kaganek), wierność i całkowite poddanie swemu władcy (trzy głowy jamników - psów uchodzących za najwierniejsze - na tacy), wierność prawdzie i sprawiedliwości (zwierciadło, wąż, miecz i waga). Za swe męstwo i odwagę nagrodzony był licznymi majętnościami i odznaczeniami (putto ze zbroją i rogiem obfitości), był szlachetny i prawy (lilie i róże) i ostatecznie osiągnął wieczną zasługę i sławę (putto z trąbą i berłem oplecionymi wawrzynem).

Wywyższenie Johanna Hartwiga było przedmiotem dumy i chluby dla całego rodu stąd gloryfikacja pojedynczej osoby przenosiła się na cały ród, podkreślając jego szczególne znaczenia dla monarchii.

Plafon północny miał podobną kompozycję. Jest jednak poważnie uszkodzony i wiele fragmentów jest nieczytelnych. W dole na tle górzystego pejzażu stoi sarkofag, a na nim w laurowym wieńcu portret, niezidentyfikowanego na skutek nieczytelnych napisów, dostojnika kościelnego (nieżyjącego w chwili wykonania malowidła od 25 lat). Obok stoją dwie kobiety w koronach muralis na głowach, u ich stóp leżą tarcze herbowe, zwalona kolumna antyczna, a jedna z nich trzyma kłosy zboża. Nad sceną unoszą się cztery putta z banderolami, trzymające tarcze herbowe i pieczęcie. Napisy nie wyjaśniają kim był zmarły (jego imię znajdowało się na sarkofagu), ale informują jakie pełnił funkcje. Być może są to personifikacje Komory (korona, kłos, orzeł austriacki i pieczęć) oraz Starostwa Śląskiego (m.in. korona, berło, pieczęcie lakowe i herby prowincji śląskiej). Putta z bocznych płycin symbolizują dodatkowo nieprzemijalną chwałę (wieniec laurowy) i jakieś funkcje kościelne i sądownicze (hełm z pióropuszem, miecz opleciony gałązką palmową, trąba).

W ten sposób przedstawiał się artystyczno - symboliczny program trzech wielkich plafonów sali, uzupełniany jeszcze ciągiem portretów na fasecie, i medalionami inskrypcyjnymi, sławiącymi w wyszukanych i pompatycznych słowach nieprzemijalną chwałę rodu. Sens całej kompozycji, która był jednym wielkim panegirykiem, tłumaczy kilka początkowych słów: „Stemma Nostitiana” - „Pomniku Nostitzów, który przekażesz oglądającemu cię, całą pamięć /o tych wyróżniających się/, których Apollo utrwalił ...”

Galeria przodków:

Składa się z 53 medalionów wypełnionych nieco schematycznymi i idealizowanymi portretami antenatów. Wyłaniają się więc z wieków, począwszy od 965 r., znakomici rycerze, sędziowie, wysocy dostojnicy państwowi i biskupi. Chronologicznie ostatnim jest portret umieszczony w centralnym miejscu sali balowej, w nadstawie wielkiego kominka – Christoph Wazlaw v.Nostitz, szambelan królewski, tajny radca Leopolda I i Józefa I, starosta kilku księstw śląskich, ambasador cesarza Leopolda w Polsce. Wszystko w otoku ze stiukowych putt, liści laurowych i akantowych.

Stolarka:

z dawnego wystroju zachowała się w 1980 r. jeszcze fragmentarycznie stolarka. Były to dwie pary masywnych, bardzo pięknie rzeźbionych, dębowych drzwi.. zdobionych porządkiem architektonicznym, tworzącym trzy osie pionowe, z zachowaniem partii cokołu, pilastrów i belkowania. Między pilastrami znajdowały się ozdobne płyciny z ornamentem, a na fryzie inicjały P C D P

Podłoga powstała już podczas jednej z konserwacji z pocz. XX w., ale możliwe, że nawiązywała w jakiś sposób do tej oryginalnej. Była ułożona z podłużnych 6-bocznych klepek, wykonanych z różnych gatunków drewna, nawiązująca swym, wzorem do podziału sklepienia. Odpowiednikiem plafonów były tu trzy okręgi o geometrycznych wzorach, przy czym okrąg środkowy był największy i posiadał intarsjowany herb v.Nostitz, natomiast pozostałe były wypełnione 8-ramiennymi gwiazdami.

Groty:


stanowiły optyczne przedłużenie sali balowej, nakryte kopułkami, posiadały wystrój ze starszej o 20 lat rozbudowy. Miały niewielką powierzchnię i mogły pomieścić jednorazowo trzy osoby. W atmosferze mitologicznych przedstawień, herbów rodowych, stiukowych i marmurowych rzeźb, przy szmerze maleńkiej fontanny, zmęczeni goście mogli wytchnąć tu na chwilę i wyjrzeć przez jedyne okno na wspaniały ogród i krzątających się po folwarku ludzi. Na podstawie dekoracji można je określić jako „altanę” i „grotę”.

„Altana” o zaokrąglonych ścianach wyłożona była wielobarwnymi, wydłużonymi na kształt ostrych języczków, kawałkami szkła wciśniętego w warstwę rudy darniowej. W dwóch konchowych niszach stały tam niegdyś rzeźby. Udekorowana była pięcioma barwnymi scenkami mitologicznymi, stiukowymi główkami ludzkimi, muszlami, girlandami z głowami putt, i manierystycznym maszkaronem, Całość tworzyła piękną mozaikę, mieniącą się wszystkimi kolorami i iskrzącą się barwnymi błyskami światła odbitego od kawałków szkła. Fragmenty odpływu wodnego wskazują na istnienie tu niegdyś małej fontanny, a ściany zdają się imitować trzciny, wśród których rozgrywają się malowane opowieści o nieszczęśliwej miłości: Perseusz i Andromeda, Keyks i Alkyione, Syrinks i Pan , historia Narcyza oraz Dafne i Apollo.

„Grota” nie jest już ani tak barwna ani przytulna, choć nie mniej piękna i oryginalna. Jej ściany wyłożono czarnym żużlem (może lawą wulkaniczną) wciśniętym w zaprawę i kontrastującymi z nim białymi muszlami. Podobnie jak w Altanie stały ty niegdyś dwie rzeźby. W malowanych medalionach przedstawiono elementy heraldyczne składające się na godło Nostitzów: kotwica, skrzydła, pokryte kratą rogi, i półksiężyc, a także sentencje (jedyna dająca się odczytać była w j francuskim). Górą biegnie fryz z roztańczonymi puttami trzymającymi girlandy, a w kopule widać ślady malowanej postaci kobiecej w błękitnych szatach.

Sala jadalna

Jej ozdobę stanowiły malarsko-stiukowe dekoracje sklepienia., wykonane po ukończeniu sali balowej tj. ok. 1692-1701 r.

Jedno malowidło przedstawia niezwykle strojną kobietę, przybraną muszlami, koralami i perłami, siedzącą na kamiennym tronie w otoczeniu morskich bogactw, a obok niej z pękatej wazy wyrasta zielone drzewo. Tron stoi na podwyższeniu, wokół rosną egzotyczne drzewa z ozdobną palmą na pierwszym planie. Po drugiej stronie sceny wyobrażono kamienne ruiny, wielkie, zwalone głazy do których wiedzie droga, na której uwijają się dwa putta przybrane w egzotyczne stroje ze strusich piór i indiańskie pióropusze. Wokół masa muszli, pereł i korali i wszelkich morskich skarbów, tworzących zwisające girlandy. Malowidło ma charakter alegoryczny i jest to zapewne personifikacja zamorskich kolonii i bogactw imperium habsburskiego, aluzja do drugiego kontynentu - Ameryki - zdobytego przez hiszpańską odnogę dynastii, sławi także pobożność i ofiarność misyjną, stad symbole chrześcijaństwa.

Drugi plafon wyobraża siedzącego na kamiennej ławie, na tle drewnianego domostwa, brodatego starca, ubranego we wschodnie szaty, w turbanie zdobnym długim piórem. Obok niego dwa kije (?) podróżne i torba, a w tle piec z wypalanymi garnkami, pejzaż z drewnianymi zabudowaniami i pracujący ludzie. Jest to personifikacja i pochwała pracy i pracowitości pozwalającej po długim i żmudnym procesie (wypalające się garnki) zebrać plony, a starzec to nowy Prometeusz.

Plafony uzupełniały bogate sztukaterie w symetrycznych i dość regularnych obramieniach, umieszczone w narożnikach i pośrodku sufitu. Tworzyły je stylizowane przeróżne muszle małżów i ślimaków, liście akantu, rogi obfitości, gałązki korali i sznury pereł.

Sala była pierwotnie oświetlona jednym wielkim, żyrandolem zwisającym z otworu na środki sufitu, pomiędzy plafonami.

Kompozycja tej dekoracji podkreślała długość pomieszczenia i jednocześnie wywierała mile wrażenie przytulności, podobnie jak pastelowe barwy malowideł harmonizowały z bielą stiuków o spokojnych, klasycyzujących liniach.

Westybul

Niewielką przestrzeń zdobił 8-boczny plafon z przedstawieniem unoszącej się na chmurach kobiety, depczącej stopą bezwładną postać męską, okrytą prześcieradłem. Kobieta ta trzyma w lewej dłoni koniec długiego łańcucha, który knebluje usta drugiej postaci i w tym miejscu biegnie banderola z napisem „Medicina”. W drugiej, uniesionej ku górze trzyma klucz a nad nią unosi się napis „De Morte Triumphat” („niech triumfuje nad śmiercią”). Kobieta jest wspaniale ubrana, jej głowę, suknię i część tła zdobią drobne kwiaty i liście a drugą część wypełniają przybory aptekarskie: różnej wielkości słoiki, moździeż i waga. Postać męska ma rozczochrane włosy, żółte ciało i bezwładną rękę. Tak więc jest to personifikacja Medycyny triumfującej nad Śmiercią, trzymającej klucz do młodości, urody i świeżości i zmuszającej Śmierć do milczenia.

Scena jest świetnie zakomponowana, a swoboda, wyczucie anatomiczne i naturalność postaci stawiają malowidło wśród najlepiej wykonanych malowideł pałacowych. Plafon ujęty jest szerokim pasem sztukaterii, na którą składa się wijący akant i wiązki ksiąg oraz różne symboliczne przedmioty (zwoje pergaminowe, cyrkle, kątowniki, rysunki budowli, ekierki, luneta, kula ziemska itp.), do tego inicjały fundatora (C.W.V.N. 1701), a także symboliczne cyfry. Stiuki dopełniają symbolikę malowidła i są pochwałą nauki, jako źródła wiedzy z różnych dziedzin.

Biblioteka

Sala była specjalnie do tego celu przystosowana, a przyległy do niej tzw. gabinet (nazwany tak ze względu na jej bliskie sąsiedztwo) stanowił w zasadzie dalszy jej ciąg i mieścił znaczną część zbiorów. Sala była dość duża i ogrzewana kominkiem otoczonym płaskim obramieniem z bogatą płasko rzeźbioną nadstawą i zwieńczeniem. Sala ta była w 1980 r. zniszczona najsilniej spośród sal pałacowych. Cały plafon od strony północnej odpadł, mimo, że jeszcze kilkanaście lat wcześnie istniał w całości, zerwana była podłoga mająca dziury, przez które widać dolną kondygnację, wypaczone drzwi i okna.

Sufit oddzielony był od ścian płaską, gładką fasetą i zdobiły go dwa plafony o kształcie wydłużonych 8-boków, ujętych starannie wykonanymi sztukateriami.

Jedyny zachowany plafon przedstawia mitologiczny Parnas. W gęstych chmurach, w otoczeniu muz grających na różnych instrumentach, koncertuje Apollo - mityczny opiekun sztuk i nauk, patron poetów, śpiewaków i wieszczów. Muzy siedzące po prawej ręce boskiego śpiewaka grają na rogu, flecie i skrzypcach, po lewej ręce na wiolonczeli, lutni, trójkącie i organkach, a muza siedząca przed nim czyta coś z otwartej księgi. Postacie są silnie poruszone, jakby gwałtownie unoszące się w powietrzu, a daleko w tle podnosi się do skoku skrzydlaty Pegaz - uosobienie natchnienia poetyckiego.

Drugi, nie zachowany plafon, miał przedstawiać (zgodnie z notatką z 1828 r.) cztery fakultety. Stiuki tak jak w innych malowidłach, uzupełniały dekoracje malarskie. Spośród sześciu, istniejących pierwotnie, płycin zachowało się w 1980 r. pięć z różnorodnymi motywami takimi jak: uskrzydlona kula, karty papieru z cyframi, banderole z napisami, kompozycje z ksiąg, zwojów, nut, linijek, pęków piór z kałamarzami, herbów, kokard itp. Na jednym z przedstawień są inicjały fundatora i jego żony oraz zatarta data.

Motywy dekoracyjne też nawiązują do pochwały nauki, informują, że nowe prace modernizacyjne pałacu były inspirowane przez hrabiego Christopha Wazlawa v.Nostitz i jego żonę Marię Julienę v. Metlich, której imię nigdzie wcześniej nie występuje. Jest też data (zniszczona) wykończenia sali wskazująca na 1 ćw. XVIII w.

Uzupełnieniem wystroju biblioteki był kominek o silnie klasycyzującej formie. W nadstawie skomponowano skrzyżowane ze sobą motywy szabli i krótkiej szpady, wyżej zaś na tle pęku krzyżujących się strzał widniała tarcza z głową Meduzy. W zwieńczeniu nadstawy, na tle medalionu, bogata kompozycja z panopliów: tarcze, strzały, gonfanony, kołczany, toporki, szable i strzelby. Na samym szczycie, tuż pod sufitem, całość wieńczyła rycerska przyłbica, dwie maczugi i dwa sztandary. Nas medalionie wyobrażono płasko rzeźbionego Feniksa, a nad nim napis w j. francuskim „Je vivre malgre la mort” („żyję pomimo śmierci”). Wymowa symboliczna wystroju biblioteki przedstawia się następująco: Oto jest dzielny rycerz (hełm), podobny antycznemu herosowi (maczugi), którego niezwyciężone męstwo (panoplia i tarcza z Meduzą) zawiodły do chwały (sztandary). Napis nad Feniksem głosi nieśmiertelność owej chwały („o aeternitas”).

Do biblioteki przytykały jeszcze dwa wnętrza ciągu reprezentacyjnego, stanowiące jedną przestrzeń, przedzieloną płytką arkadą. Bezpośrednio przy niej znajdował się gabinet pana domu, mieszczący też, ze względu na swą wielkość, część księgozbioru.

Gabinet
Znajdowały się tu na sufitach dwa malowidła. Mniejsza przestrzeń (zapewne właściwy gabinet), tuż przy ścianie zewnętrznej, posiadała niewielki i bardzo piękny w swej prostocie plafonik. W okrągłej stiukowej ramie znajduje się malowane, pięknie z nimi współgrające kolorystycznie, błękitne niebo z chmurkami. Stiuki formują delikatną rozetę z girland kwiatowo-owocowych.

Druga, większa przestrzeń posiadała odpowiednio większy i również okrągły plafon. Wyobrażono na nim pędzący w przestworzach rydwan, unoszony przez dwa, wspaniale namalowane konie. Prowadzi go rycerz w srebrzystej zbroi i hełmie z pióropuszem. W jego dłoniach jest miecz, ognista tarcza i proporzec z emblematem. Jego rozwiany płaszcz przesłaniają podążające za nim zbrojne szyki wojowników, przedstawione symbolicznie jako las włóczni i halabard. Z rydwanu zwisa sztandar z napisem „Magna sint Bella” („Niech nadejdą wielkie wojny „Nulla Salus Bello, Pacē (m) te Poscim (us) Omnes” („Wojna nie jest żadnym dobrem, wszyscy żądamy od ciebie pokoju”. Malowidło otaczają koliście, równie delikatne jak poprzednie, stiukowe rogi obfitości, stykające się końcami.

Idea zawarta tutaj jest w jakimś sensie podsumowaniem symbolicznej wymowy wszystkich malowideł. Tak jak kiedyś rzymscy żołnierze błagali cesarza Augusta o przywrócenie pokoju po długotrwałych wojnach, tak teraz hrabia Nostitz zwraca się do cesarza z prośbą o pokój, którego pragnęli poddani monarchii habsburskiej, po licznych wojnach prowadzonych w latach 80-90-tych XVII w. I dalej: tylko podczas pokoju może się rozwijać nauka i sztuka, tylko wtedy ludzie będą mogli spokojnie pracować i zbierać plony, ziemia dawać swe bogactwa, a znakomite rody zdobywać chwałę dobrych gospodarzy, tylko wtedy wreszcie medycyna zatriumfuje nad śmiercią.

Hol

Było to pierwsze reprezentacyjne pomieszczenie nowego ciągu reprezentacyjnego pałacu, do którego wchodzili goście Nostitzów, a zarazem ostatnie, gdy zeń wychodzili. W XIX w. zostało ono jednak znaczenie zmienione. Malowidło na suficie nie ma już też swobody, lekkości i subtelności co dekoracje poprzednich sal. Przedstawiało ono trzech mężczyzn pracujących w kuźni, wokół których zgromadzone są wykonane przez nich elementy uzbrojenia takie jak zbroje, tarcze i biała broń. Na kowadle widnieje napis „Vulcanus” a na banderoli w górze „Pro Bello, Marti Sua Mulcibar arma Ministrant” (Wulkan-Hefajstos ofiaruje Marsowi - Arsowi swoją broń dla wojny”). Malowidła otaczają koncentrycznie rozplanowane płyciny ze sztukateriami o motywie panopliów (miecze, sztylety, włócznie, toporki, strzelby, sztandary, trąby, maczugi i obuchy), a na czterech pozostałych, mniejszych polach motywy krzyżującej się broni palnej i siecznej.

Rozmieszczenie i wystrój poszczególnych sal wielkiego ciągu reprezentacyjnego pierwszego piętra pałacu luboradzkiego dowodzi, jak wiele wniósł do ideowej koncepcji dekoracji sam fundator. Była ona czymś unikalnym na Śląsku i przerastała szereg fundacji tego czasu. Wartość wystroju nie ograniczała się jednak tylko do malowideł i stiuków. Ambicja hrabiego Nostitza, a także jego wielka erudycja i obycie w świecie szeroko rozumianej sztuki, uwidoczniły się także w starannym dobraniu wyposażenia ruchomego wnętrz. Znane jest ono tylko częściowo, dzięki skąpym wzmiankom dawnych autorów.

Wyposażenie wnętrz i ogrody
Wielką sławę zdobyło sobie wyposażenie biblioteki pałacowej, wspaniała galeria obrazów oraz sławne ogrody. Zgromadzenie wielkiego księgozbioru było dziełem ojca hrabiego Christopha - Ottona v.Nostitz. Zaczął urządzać swoją bibliotekę w 1651 r. i początkowo miał ją umieścić w jednej z parterowych komnat skrzydła północnego, przenosząc do swojej wiejskiej posiadłości księgi z biblioteki Nostitzów, znajdującej się w zamku w Jaworze. W końcu XVII w. księgozbiór liczył ok. 6.500 woluminów i był trzecim pod względem wielkości wśród magnackich, prywatnych bibliotek. W ciągu XVIII w. był stale uzupełniany. Zachował się opis z XIX w. opisujący wnętrze: w 26 szafach znajdowały się rękopisy, a wśród nich najwięcej silesiaców, dalej bogaty zbiór literatury dotyczącej Ojców Kościoła i teologów. Były tam dzieła Lutra i Kalwina, oraz dzieła teologii protestanckiej, „ale ustawione w pomieszaniu i nieładzie’, także zbiór miedziorytów i stara literatura francuska umieszczona pod trzema stołami pośrodku sali. Był tam także rękopis Mikołaja Kopernika „De revutionibus”, który ostatecznie trafił potem wraz z innymi dziełami do biblioteki Nostitzów do Pragi. Cały księgozbiór obliczano wtedy na około 11.000 tomów.

W czasie wojny w 1807 r. pałac został splądrowany łącznie z biblioteką, a w 1813 r. jeden z badaczy niemieckich, zwiedzający pałac, znalazł cały zbiór ksiąg zapakowany w skrzyniach i przygotowany do ewakuacji. Wspominał o trudnym dostępie do tych zapakowanych, cennych skarbów. Podobno zostały one wywiezione do Pragi przez ówczesnego właściciela, inny z kolei badacz opowiadał, że będąc w Pradze w 1872 r. na pytanie o zbiory Nostitzów, otrzymał wiadomość, żeby szukał ich w Luboradzu. Jak sugeruje autor był to wybieg właściciela pałacu, chcącego ratować, stale uszczuplane, zbiory biblioteki przed niesumiennymi wypożyczającymi. Miał on nawet zabronić korzystania z nich bez specjalnego zezwolenia i trzymał je zamknięte na trzy klucze, trzymane przez trzech urzędników.

Drugi słynny zbiór tworzyła wielka galeria obrazów mieszcząca się w dużej części sali balowej i jadalni. Liczbę obrazów oceniano w końcu XIX w. na około 200, a z nich 125 olejnych obrazów miało zdobić salę antenatów. Wiele z nich, głównie portretów (jak zapewniał H.Lutsch), „było godnych uwagi jedynie ze względu na wartości kostiumologiczne”. Poza tym były tam również martwe natury, studia głów, sceny biesiadne, sceny z oberży, a godne uwagi miały być także olejne widoki zamków, należących do rodów Zedlitzów, Köbenów, Wiesau i inne.

Wśród tematyki sakralnej były zaś sceny z opowieści o Świętej Rodzinie, Ofiarowanie w świątyni, Ukrzyżowanie, Wniebowstąpienie, Adam i Ewa (obraz na drewnie szkoły niderlandzkiej), św. Maria Magdalena, św. Piotr, św. Bernard i św. Sebastian, Abraham na pustyni oraz dwa ruskie obrazy drewniane (Najwyższy Cudotwórca w Izmirsku i Święta Rodzina).Wśród tematyki świeckiej wymieniono obrazy; Ucieczka Eneasza, Andromeda (podobno był to najcenniejszy obraz zbioru, malowany przez M.Willmanna, obecnie w Pradze), obraz A.Dürera na drewnie itd.

Galerię obrazów uzupełniały okazy starej broni m.in. dwa berdysze, jedna halabarda, jedna kusza – „wszystko pięknie wykładane kością słoniową”.

Bez wątpienia do najcenniejszych dzieł należały obrazy jednego z najsłynniejszych ówczesnych malarzy i sztukatorów śląskich Michaela Willmanna, zaproszonego przez hrabiego v.Nostitz do Luboradza w końcu XVII w. Był już wtedy sławny i w pełni sił twórczych. Namalował do pałacu 7 obrazów olejnych, ale do dziś zachowały się: Święta Rodzina (Muzeum Narodowe w Warszawie), Andromeda (w Pradze), oraz dwa z czterech obrazów pasyjnych: Chrystus w Ogrójcu i Ecce Homo (Muzeum Narodowe we Wrocławiu). Być może także Ukrzyżowanie (we Wrocławiu), przeznaczone do głównego ołtarza w kaplicy.

Ruchome wyposażenie pałacu było już w końcu XIX w znacznie uszczuplone, jako iż był on już wtedy częściowo niezamieszkały. Zachowane były więc wtedy silnie zniszczone meble: stół ze skrytkami pod wysuwanym blatem, zdobiony bogatą snycerką i pochodzący z poł. XVII w., dwa trójnożne stoliki do gry, kilka stołów dekorowanych mozaikami i wiele innych mebli w stylu rokokowym. Można było wtedy jeszcze podziwiać resztę kolekcji szkła: małą serię szlifowanego szkła z końca XVII w., naśladującego szkło weneckie., było też kilka sztuk porcelany z Miśni i Berlina, naczynia z Pruszkowa oraz porcelana malowana w stylu chińskim.

Od strony zachodniej hrabia Nostitz założył ogrody, po których nie zachowały się do dziś żadne ślady oprócz kilku porozbijanych rzeźb, resztek waz parkowych i balustrad. Zajmowały dość dużą powierzchnię między pałacem, budynkami folwarcznymi i drogą od zachodu, a dalsze ich przedłużenie stanowiły aleje od strony południowej i wschodniej. Sława tych ogrodów (a także ogrodów w niedalekim i należącym także do Nostitzów Mściwojowie) trwała jeszcze w XIX w. Niestety niewiele o nim wiadomo oprócz tego, że „mieszkańcy Jawora lubili w jego ciszy i cieniu słuchać śpiewu słowików i spacerować po zadrzewionych alejach”. Można się jedynie domyślać, ze ogród ten był zbliżony do modnych ówcześnie rozwiązań typu francuskiego lub saskiego, przystosowanych do miejscowego terenu.

Twórcy dekoracji malarskich i sztukatorskich są nieznani, a wysokie walory artystyczne i precyzja techniczna wskazują na biegłych artystów. Wiadomo jedynie, że niektóre prace związane są z warsztatem Domenico Rossiego. Po raz pierwszy na Śląsku zastosowano tu technikę malowania fakturalnego. Była to technika wapienna, polegająca na tym, że do każdego koloru dodawano prócz wody tzw. ciasto wapienne. Dawało to bardzo trwałe warstwy, a kolory były pastelowe, przypominające fakturą temperę albo gwasz. Właśnie ta rozbielona kolorystyka malowideł jest ich bardzo istotną i rzucającą się w oczy cechą.

Hrabia Christoph Wazlaw nie cieszył się długo swym dziełem bowiem zmarł już w 1712 r. Dożył jednak wykończenia głównych prac na zamku. Po tych przebudowach pałac stał się wspaniałą rezydencją, ale jednocześnie zakończył się najświetniejszy okres w jego historii. Niezwykła dekoracja pałacu, wyrastająca z poczucia pychy i dworskiego pochlebstwa swego fundatora, budzi do dziś niekłamany podziw i żałować należy, że nie zdołano w porę zapobiec niszczeniu tego wyjątkowego obiektu.

Literatura (wybór):

1. Johann Berndt, Wegweiser durch das Suderten-Gebirge, Breslau 1828

2. J.Gustaw Büsching Bruchstücke einer Geschäftsreise durch Schlesien unernomen in den Jahren 1810, 1811, 1812, Breslau 1913

3. C.Grünhagen. Ein archiwalischer Ausflug nach Bollkenhein, Jauer und Lobris, ok. 1872

4. Konstanty Kalinowski, Gloryfikacja panującego i dynastii w sztuce Śląska XVII i XVIII wieku, Warszawa-Poznań, 1973

5. Wanda Roszuk, Pałac w Luboradzu (powiat jaworski), Wrocław 1973, praca magisterska, Katedra Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego.

Małgorzata Stankiewicz. Wrocław 2011
zdjęcia autorki wykonane w 1978-1980 r


Obsługiwane przez usługę Blogger.