Nic się nie da zrobić...

Wrześniowy poranek przy pałacu w Lisich Kątach odsłania kolejne zgliszcza. Ruinę pałacu porośniętą chaszczami oraz niszczejące budynki gospodarcze z przedziwną wieżą wyjętą żywcem z Gotham City, która również wkrótce zginie jeżeli nie zdarzy się cud. Tylko kaplica przetrwała okres powojenny w dobrym stanie ponieważ w dalszym ciągu służyła wiernym. Ta wioska na końcu Polski, tuż przy granicy z Czechami wymiera w ciszy i bez żadnego zainteresowania. Wydawać by się mogło, że takie są zrządzenia losu i brutalne prawa ekonomii, a dla takich miejsc nie ma żadnej przyszłości. Tymczasem za niewielką rzeczką widać inny kraj... Piękny górski krajobraz, pnące się na zboczach domy, a na szczycie bajkowy zamek.


Dawna rezydencja biskupów wrocławskich góruje nad maleńkim miasteczkiem. Tak małym jak Złoty Stok, Chełmsko Śląskie, Lądek Zdrój, Kamienna Góra. Na pierwszy rzut oka nawet niewiele się od nich różni, poza tym, że nie zostało zniszczone blokowiskami lub doprowadzone do kompletnej ruiny. Tak samo leniwie toczy się tutaj życie, też widać współczesne problemy mieszkańców, bezrobocie, brak perspektyw rozwoju, a nawet zniszczone elewacje i poszczególne domy, a jednak ten zamek nie daje spokoju. Nie pasuje nam, gdy mamy za sobą przejechane setki dolnośląskich wsi i miasteczek. Im bliżej warowni tym większe zdziwienie, niepokój, a później zwykła zazdrość. Zadbane zbocze zadziwia ogromem wykonanych prac, knajpką z równo ustawionymi stolikami, altaną, ogrodami, ławeczkami tam gdzie najpiękniejsze widoki. Widać stąd również Lisie Kąty, na szczęście są na tyle daleko że bez kompromitujących szczegółów.


Zamek w czeskim Javorniku przetrwał wojnę podobnie jak setki innych po drugiej, naszej stronie granicy. Tak samo jak pałac w Lisich Kątach. Prawie tak samo....




Tutaj nikt nie porąbał mebli na opał, nie wywiózł wszystkiego co cenne do Pragi, a reszty nie zostawił na pastwę szabrowników. Javornik nie ma historii o zrzuconym żyrandolu który rozbił się na tysiące kawałków ku uciesze miejscowych prostaków, jaką raczy się nas turystów w każdej wsi. Nikt nie urządzał w zamkowych salach dożynek, ani nie używał ich do składowania zboża. Mieszkańcy nie wycięli doszczętnie drzew w zamkowym parku, w zamian urządzając w tym miejscu wysypisko śmieci. Przez dziurawy dach nie leje się woda aż na parter, z fasady nie leci tynk i pojedyncze cegły. Nie biegają bezpańskie psy, nie widać wszechobecnych meneli, na dziedzińcu nie ma składowiska złomu.




Otoczenie i sam zamek po prostu porażają czystością i swoim zachowaniem do tego stopnia, że trudno sobie przypomnieć gdzie w w naszym kraju można znaleźć podobne miejsca. Łańcut, Wilanów, Rogalin i jeszcze kilka się znajdzie - niewiele. W Czechach jest ich około 2000! (słownie dwa tysiące!). Z Javornika możemy pojechać do Bruntala, Krnova, Opavy, Hradka nad Morawicą i tak bez końca. Muzea, pola golfowe, zadbane parki, ogrody, tłumy turystów z... Polski!



Również w Javorniku wita nas tablica w języku polskim. Zaprasza do kompletnie zachowanych wnętrz zamkowych w których urządzono muzeum. W przeciwieństwie do naszych "atrakcji" w ruinie można tu spędzić cały dzień i często wracać. Nie brakuje zadbanych i eleganckich miejsc do spacerowania, klimatycznej knajpki i hotelu. Dlaczego w tak małym czeskim miasteczku można, a w analogicznym polskim miasteczku królują na ulicach lumpy załatwiający swoje potrzeby fizjologiczne w bramie ? Odpowiedź na to mogą dać jedynie odpowiednie badania, które raczej nie pokażą nas jako narodu w korzystnym świetle. Jedno wiemy na pewno - u nas się NIE DA.


NIE DA SIĘ bo nie ma pieniędzy - nigdy ich nie było, nie ma i nie będzie. To dobra wymówka rządzących na każdy temat. NIE DA SIĘ bo na prowincji u nas się nic nie opłaca - inwestuje się tylko w duże miasta i tam wyciąga się młodych ludzi z małych miejscowości oferując im kulturę supermarketu i tańca na lodzie. NIE DA SIĘ bo już jest za późno na ratowanie zabytków - niemal wszystkie są w kompletnej ruinie, a te które nie są to będą. NIE DA SIĘ bo prawo jest złe, ale jednocześnie nikt tego prawa przez dziesiątki lat nie zmienia. NIE DA SIĘ bo u nas się pieniądze jedynie bezmyślnie wydaje, a nie inwestuje. Inwestycja oznacza postawienie blaszanej hali za miastem. Na więcej urzędnicza wyobraźnia nie pozwala.


Tymczasem setki, tysiące naszych rodaków przemierzają szlaki po czeskiej stronie granicy zostawiając w tamtejszych muzeach, knajpkach, schroniskach swoje pieniądze. Dlaczego tak się dzieje, chociaż u nas jest równie pięknie, a może być nawet lepiej. Nie może.


U nas SIĘ NIE DA. Przecież świetnie to wiemy. Przypomina nam się o tym każdego dnia, uczy tego w szkołach, pokazuje na każdym kroku. Kupujemy to bez mrugnięcia okiem bo wydaje się to logiczne, że na więcej nas nie stać, że nic się nie opłaca, że niewiele jest nam potrzebne. Do momentu gdy opuścimy nasz siermiężny barak i ujrzymy że inni dostają więcej...


Obsługiwane przez usługę Blogger.