Warto ratować zabytki ?

Argumentacja dolnośląskiego pisarza Hannibala Smoke którą umieścił na Facebooku nie wymaga żadnego dodatkowego komentarza...

Ratowanie zabytków i pomoc biednym umieszczone na dwóch szalach zalatuje tanim szantażem emocjonalnym. Również dobrze moglibyśmy pozamykać teatry i filharmonie i środki przeznaczyć na pomoc biednym. Czy to jest do pomyślenia? 

W ratowaniu zabytków nie chodzi o mury, stropy i dachy, tylko właśnie o ludzi. Zrujnowane pałace rozrzucone po całej dolnośląskiej prowincji są symbolem beznadziei, biedy, braku tożsamości, identyfikacji z miejscem, w którym się żyje. Zwykłe zabezpieczenie zabytku to już nadzieja, opisanie obiektu na tablicy informacyjnej to ważny cywilizacyjny krok naprzód, pokonanie bariery historycznej pustki. Zabytek umieszczony na mapach turystycznych staje się celem, opieka nad nim wartościowym społecznie zajęciem,. Obiekt uratowany, nawet jako trwała ruina pozwala odrzucić zaduch odtrąconego zadupia na rzecz poczucia wspólnoty z europejskim dziedzictwem. 

Wystarczy pojechać do Kwietna, żeby przekonać się, jak wielką rolę integracyjną odegrał tam wyremontowany pałac. Kiedy tam przyjechałem, był nieużytkowany, ale budził dumę i nadzieję na stałe zajęcie, był otaczany szacunkiem i spontanicznie pilnowany przez mieszkańców. Choć prywatny, mówiono o nim "nasz". Mało? 

A przecież są wsie, gdzie pałace zostały odbudowane, gdzie marazm i wykluczenie zastąpiło prawdziwe życie, optymizm, poczucie perspektywy i szans. Rewitalizacja to proces dotyczący ludzi, mury nie są celem tylko środkiem.


Obsługiwane przez usługę Blogger.