Klasztor na wysypisku

Barokowe zabudowania klasztorne w Otyniu koło Nowej Soli (woj. lubuskie) powstały w miejscu dawnego zamku, co jednak nie spowodowało, że zadbano o ten zabytek bardziej niż o inne. Przetrwał II wojnę światową bez szwanku, a po 1945 roku adaptowano jego pomieszczenia na mieszkania pracowników PGR. Kolejne pożary i dewastacje doprowadziły całość, razem z kościołem do ruiny.


Są to ruiny, nawet jak na nasze polskie warunki, wyjątkowo odrażające. Otoczone siatką zabudowania są tak zasypane śmieciami jakby w miasteczku brakowało koszy na śmieci. W powietrzu unosi się odór moczu i nie tylko, co potęguje doznania estetyczne zwiedzających. Należy przyjąć że tacy się znajdą, ponieważ klasztor jest wstydliwie schowany w zaroślach i tylko wtajemniczeni wiedzą o jego istnieniu - ci zazwyczaj wpadają tam spożyć napoje wyskokowe . Gdy znajdziemy dziurę w płocie i przebrniemy dżunglę, możemy wejść do kościoła klasztornego, gdzie obtłuczono nawet tynk ze ścian. Widok tak smutny, że aż nie chce się wierzyć że dawną siedzibę Jezuitów spotkał w katolickim kraju taki los.




Po tych wrażeniach, zawalona w zeszłym roku wieża kościoła parafialnego w Otyniu staje się symbolem. W głowie tli się myśl, że ktoś tutaj dał znak...



Obsługiwane przez usługę Blogger.