Prosimy nie przeszkadzać

Pałac w Kraskowie jest jedną z wizytówek Dolnego Śląska. przykładem, że z opuszczonych i zdewastowanych ruin można wydobyć niezwykłe piękno. Przez długie lata mógł się o tym przekonać każdy, kto zawitał w tej okolicy ponieważ obiekt był dostępny do zwiedzania, przynajmniej z zewnątrz. Doskonale było widać jak zadbany zabytek "promieniuje" na całą wieś zmieniając kompletnie jej oblicze, pośrednio doprowadzając do powstania innych funkcji nastawionych na ruch turystyczny.  Od jakiegoś czasu pałac jest zamknięty i niedostępny, opustoszała wieś w której nie ma już największego "magnesu". Święte prawo własności - żal jednak, że ten wspaniały zabytek zobaczymy jedynie przez szparę w płocie.



Ta sytuacja uświadamia nam także, że większość dolnośląskich rezydencji pozostaje w rękach prywatnych i ma funkcje komercyjne. Gdyby wszyscy właściciele już jutro zamknęli swoje zamki i pałace to pozostanie nam do zwiedzania tylko zamek Książ, Bolków, Chojnik i setki popegeerowskich ruin należących do ANR. Takie tabliczki mogą zawisnąć w zamku Czocha, w Wojanowie, w Kliczkowie i wielu innych zadbanych obiektach - ikonach, tak chętnie pokazywanych w albumach i  folderach reklamowych województwa dolnośląskiego. Jeden kaprys może sprawić że z mapy zniknie dla przeciętnego turysty "Dolina Pałaców" lub klasztor w Lubiążu. To nie jest zarzut w stosunku do ludzi, którzy z wielkim trudem i za pomocą ogromnych nakładów finansowych ratują zabytki, wyręczając w tym chętnie fotografujących się na ich tle polityków. To przykład wskazujący, że gdy nadejdzie kiedyś taki dzień Dolny Śląsk opustoszeje i zniknie z turystycznej mapy Polski chociaż ma dzisiaj najwięcej atutów w stosunku do innych regionów. W przeciwieństwie do nich jednak cała strategia opiera się na jednej nodze, podczas gdy inni twardo stoją na obu.

Obsługiwane przez usługę Blogger.