Nadzieja

Kotlina ruin - opisana w jednym z wcześniejszych artykułów Ziemia Kłodzka jeszcze kilka lat temu mogła doprowadzić do depresji nawet najbardziej odpornych na widoki dolnośląskiej zdewastowanej prowincji. Kilkadziesiąt zrujnowanych zamków, dworów i pałaców, w tym kilka o ogromnej wartości, zdawało się być nie do uratowania. Stopniowo przychodziły dobre wieści. Zaczęło się od cudu w Gorzanowie, później kolejne zabytki zaczęły zyskiwać nowych właścicieli, wraz z nimi przyszły pierwsze od 70 lat zabezpieczenia. Kamieniec, Piszkowice, Ścinawka Średnia, Ścinawka Górna, Międzylesie, kłodzka i srebrnogórska twierdza, zmieniają się z każdym dniem na lepsze, pojawiła się szansa na ratunek dla pałacu w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Czy w związku z tym możemy mówić o sukcesie ?

Rusztowania oplatające piszkowicki pałac widać już z wielu kilometrów. Pod budynkiem ekipa remontowa uwija się nawet w sobotni mglisty ranek. Pan Martin Schoenberg - nowy właściciel zabytku podchodzi do sprawy bardzo poważnie. Można być pewnym że trafił on w dobre ręce, a remont zakończy się pełnym sukcesem.

Optymistyczny nastrój potęguje sąsiedni pałacyk w Kamieńcu. Świeżo oddany do użytkowania wraz z zadbanym parkiem został przeznaczony na niewielki hotel. W surowych wnętrzach zdewastowanego budynku gospodarczego właściciele umieścili wystawę obrazującą stopień zniszczenia i trud odbudowy.




Kilka kilometrów obok w "Zamku Kapitanowo" w Ścinawce Średniej pan Henryk Krynicki walczy z czasem ratując niezwykły dwór przed kompletnym upadkiem. Wątpliwości związane z właścicielem oraz stanem budowli miał chyba każdy kto jeszcze kilka lat temu zwiedzał ten obiekt. Don Kichot podpierający walące się ściany nie wzbudzał zaufania. Czasem jednak miło jest się mylić, bo dzisiaj dwór można uznać za uratowany. Wzmocnione ściany, nowe stropy i prowizoryczne zadaszenie (na części docelowe), liczne przemurowania oraz zabezpieczenia są milowym krokiem i dobrą prognozą na przyszłość. Jeżeli tempo prac zostanie zachowane, a jest to uzależnione od dotacji przyznawanych na kolejne remonty, już za kilka lat będziemy mogli podziwiać ten zabytek w swoim pierwotnym kształcie.





W Ścinawce Górnej na swoją kolej czeka dwór Sarny. Zadaszony renesansowy spichlerz, odnowione ściany budynku bramnego, wyczyszczony z samosiejek park to pierwsze efekty pracy nowych właścicieli. Planują oni w przyszłości liczne imprezy kulturalne z koncertami muzyki dawnej na czele.




Wydawać by się mogło że lepiej być nie może. Tyle się zmienia na lepsze, tak wielkie perspektywy wyrosły dla kilku dolnośląskich wsi i całego regionu Kotliny Kłodzkiej, tymczasem nie da się nie zauważyć że coś tutaj nie pasuje. Coś odpycha, razi i gasi entuzjazm.

Otoczenie wspomnianych zabytków woła o pomstę do nieba. W Ścinawce Dolnej, Średniej, Górnej, wspaniałe rezydencje szczelnie zasłaniają obrzydliwe slamsy. Szopki, budki, garaże, chlewiki, dobudówki są w stanie odstraszyć nawet najbardziej odpornych. O doznaniach zapachowych nie ma nawet co wspominać. Trudno w tym przypadku o dobry klimat dla turystyki. Większość podjeżdżających samochodów na widok tego śmietnika zawraca w poszukiwaniu normalności. Tutaj nie wystarczy odbudowa samych pałaców, potrzebny jest szerszy program aktywizacji społecznej i odnowy podupadłych wsi. Prywatni właściciele w tym względzie nie wyręczą samorządów i samych mieszkańców.




Powszechna brzydota skutecznie tonuje optymizm jaki powinien dominować po odwiedzeniu tylu remontowanych zabytków. Przygnębia, przytłacza, wbija w ziemię. Aby zobaczyć wspomniane obiekty przywrócone do dawnej świetności musimy poczekać długie lata, być może w tym czasie zmieni się także mentalność oraz gust ich sąsiadów. W przeciwnym wypadku pozostaną perłami wyrzuconymi do śmietnika i szybko wrócą do swojego poprzedniego stanu.
Obsługiwane przez usługę Blogger.