Świeczniki „śląskie”

W drugiej połowie XIX w. zaczęły masowo powstawać na Dolnym Śląsku wyroby użytkowe z różnych mas ceramicznych: porcelany, porcelitu i fajansu. Pierwsza fabryka porcelany powstała tu już w 1808 r. w Parowej, w okręgu Bolesławca, jednak tych najwcześniejszych wyrobów nie zachowało się wiele. Nieznane są też wczesne wyroby z fabryki Karola Kristera, założonej w Wałbrzychu w 1831 r. Po połowie wieku takich fabryk i małych zakładów manufakturowych powstawało jednak coraz więcej, szczególnie na Pogórzu Sudeckim właśnie w okolicy Wałbrzycha (np. fabryka Karola Tielscha w Starym Zdroju, obecnie dzielnicy miasta), Parowej, w Jaworzynie, Szczawienku czy Stanowicach. Ich liczba pomnożyła się szczególnie w latach 80-90-tych tego wieku i około 1900 r było już 15 takich fabryk, zatrudniających niemal 8000 pracowników. Roczna ich produkcja wynosiła wtedy aż około 22.000 ton.

Powstawały tam w XIX w. wyroby zbliżone do siebie pod względem poziomu artystycznego, głównie użytkowe (porcelana stołowa i techniczna) lub służące do dekoracji wnętrz. Była to ceramika raczej grubościenna, szczególnie w porównaniu z współczesnymi wyrobami wielkich fabryk, takich jak Miśnia czy Berlin. Posiadała często plastyczną dekorację i przeważnie była malowana ręcznie, a jej formy nie zmieniały się nawet przez kilkadziesiąt lat aż do początku XX w.

Wytworzył się na tym terenie specyficzny typ świeczników łączący grubościenny, porcelanowy, fajansowy (w późniejszym czasie także szklany lub nawet blaszany) trzon z mosiężną podstawą i profitką. Miały nieznacznie zróżnicowaną wysokość, w zależności od jakości wyrobu części metalowe były wykonane z grubszej lub cieńszej blachy, niekiedy z wyciskanym wzorem, a ponieważ był to wyrób lekki, umieszczano wewnątrz stopy obciążenie (np. w postaci drobnego piasku). Część środkowa, często bardzo ozdobna, była ręcznie malowana. Malowane były także wkłady szklane i blaszane, najczęściej były to formy nawiązujące do neorokoka, a wzornictwo kwiatowo-roślinne.

Zdecydowanie najpiękniejsze i najrzadsze były formy figuralne, które na ogół przedstawiały figurki rokokowych markizów i dam, pasterek, czy też putt, czasem trzon był ażurowy i dekorowany kilkoma malutkimi postaciami. Datuje się je zwykle na czas od połowy XIX w.-do lat 70-tych tego wieku. Podobną formą były trzonki o kształcie wazoników z silnie wygiętymi „uszami”, także o kształtach zoomorficznych, zdobione figurkami zwierzęcymi (zwykle ptasimi). Dodatkowo były one malowane i złocone. Jakość tej ceramiki nie była najwyższa i często widać na niej zabrudzenia z masy formierskiej. Takie same formy miały także zwykłe wazoniki i figurki, powstające wówczas masowo jako tani przedmiot dekoracyjno-pamiątkarski.

W ostatniej ćwierci XIX w. formy zaczęły się uspokajać, trzonki stawały się prostsze, bardziej przypominające kolumienki. Pojawiły się za to wyroby szklane, barwione na kobaltowo lub rubinowo, czasem o barwie mlecznej lub matowane, malowane i złocone, niekiedy z plastycznymi, barwionymi nakładkami. Był to jakby produkt uboczny i anonimowy bardzo licznych hut sudeckich, okolicznych małych zakładów rzemieślniczych i malarni powstających masowo w Kotlinie Jeleniogórskiej (np. w Szklarskiej Porębie, Cieplicach, Piechowicach, Szczawnie Zdroju), a następnie na Ziemi Kłodzkiej. (np. w Batorowie, Lasówce i okolicach Bystrzycy, Nowej Rudy), które w XIXw. osiągnęły bardzo wysoki poziom techniczny i artystyczny. Wkłady tych świeczników były zwykle wykonane ze szkła barwionego powierzchniowo tlenkami metali i wypalanego w piecu, ponieważ była to technika łatwiejsza i tańsza niż szkło barwione w masie czy warstwowe. Na tym tle znajdowała się malatura wykonana emaliami lub farbami przejrzystymi oraz złocenia.

Wraz z początkiem XXw. produkcja tych specyficznie śląskich świeczników zanikła. Do dziś nie zachowało się ich zbyt wiele i pewnie dlatego stały się przedmiotem poszukiwań zbieraczy i hobbystów.


Małgorzata Stankiewicz
historyk sztuki, autorka książki "Gościszów - dzieje zamku"


Obsługiwane przez usługę Blogger.