Zbrodnia i kara we Wrocławiu
Zbrodnia ta została ujawniona gdzieś na tyłach wrocławskiej katedry, właśnie w miejscu widocznym na rycinie F.B.Wernhera z poł. XVIII w. Na tyłach katedry znajdował się most, który w czasie wojen śląskich został zastąpiony niewielką wartownią przy grobli (tzw.”batardeau”). W 1810 r. nastąpiła sekularyzacja dóbr kościelnych, a m.in. w jej konsekwencji widoczne tu koryto Odry zostało w około 1814 r. zasypane, tworząc rozległy plac i miejsce wypoczynkowo-spacerowe. Na terenie Ostrowa Tumskiego i wokół katedry znajdowały się rozlegle ogrody w stylu francuskim, od południa graniczące z rzeką. Na planach z pocz. XIX w. widać około dwudziestu (!) takich założeń ogrodowych z tarasami, fontannami, altanami, rzeźbami itp. W poł. XIX w. powstał na tym terenie jeden duży ogród w stylu romantycznym, istniejący do około 1880 r.
Kronika miejska tak opisywała owo kryminalne wydarzenie:
1805, 25 lipiec
„Tego dnia po południu pewien chłopiec zauważył w miejscu do łowienia ryb przy „rowie komunikacyjnym”, na tyle katedry, dwie kobiety, wrzucające z grobli do wody skrzynkę. Następnie kobiety szybko się oddaliły. Po informacji, uzyskanej od niego, wyłowiono skrzynkę, otwarto ją i znaleziono na wpół obnażone, skrwawione i rozczłonkowane fragmenty ciała kobiecego. Z jednej strony jej szyja była całkowicie przecięta, a z drugiej widać było na niej jeszcze pchnięcie, obwiązane silnym szpagatem. Dłonie i stopy były razem związane i całkowicie wykrzywione. Głowę włożono „pod małą skrzyneczkę”. W szczątkach rozpoznano żonę ślusarza Selle, która handlowała rupieciami i zastawionymi rzeczami. Podejrzanymi byli: kilka niechlujnych kobiet, muszkieter i jego żona, oraz fryzjer. W mieszkaniu jednej z tych kobiet znaleziono podczas rewizji balię i miednicę wypełnione krwią”.
Ostatecznie zamordowaną okazała się wdowa po Lorenzie, a morderczyniami dwie kobiety: Anna Rosina Jakobin, z.d. Klug (56 lat), córka żołnierza i Maria Josepha Hartmnn (26 lat), trzecia córka Marquisa von Cavalcabo, byłego ogrodnika w ozdobnych ogrodach przy katedrze. Obie pochodziły z Wrocławia i uczyły się jako pomocnice przy Marquisie i stale popełniały rozmaite drobne figle i szwindelki. Od wdowy Lorenzowej brały pieniądze na kredyt i w końcu weszły z nią w jakieś interesy co rezultacie doprowadziło do zbrodni.
Morderczynie zostały skazane na śmierć przez ścięcie, a wyrok wykonano dopiero 3 kwietnia 1811 r. Jakobin szła na śmierć ze spokojem, w Hartmann jednak obudził się bunt. W drodze z więzienia na plac straceń szalała. Na jej twarzy malowała się rozpacz i strach przed śmiercią, odrzucała też każdą religijną pociechę. Uderzała dokoła łańcuchem i pięściami, zaręczając o swojej niewinności, szarpała. Wołała o zemstę i w końcu musiano ją związać i siłą położyć na rusztowaniu. Obie wyzionęły ducha już po pierwszym ciosie kata”.
Małgorzata Stankiewicz
historyk sztuki, autorka książki "Gościszów - dzieje zamku"
Kronika miejska tak opisywała owo kryminalne wydarzenie:
1805, 25 lipiec
„Tego dnia po południu pewien chłopiec zauważył w miejscu do łowienia ryb przy „rowie komunikacyjnym”, na tyle katedry, dwie kobiety, wrzucające z grobli do wody skrzynkę. Następnie kobiety szybko się oddaliły. Po informacji, uzyskanej od niego, wyłowiono skrzynkę, otwarto ją i znaleziono na wpół obnażone, skrwawione i rozczłonkowane fragmenty ciała kobiecego. Z jednej strony jej szyja była całkowicie przecięta, a z drugiej widać było na niej jeszcze pchnięcie, obwiązane silnym szpagatem. Dłonie i stopy były razem związane i całkowicie wykrzywione. Głowę włożono „pod małą skrzyneczkę”. W szczątkach rozpoznano żonę ślusarza Selle, która handlowała rupieciami i zastawionymi rzeczami. Podejrzanymi byli: kilka niechlujnych kobiet, muszkieter i jego żona, oraz fryzjer. W mieszkaniu jednej z tych kobiet znaleziono podczas rewizji balię i miednicę wypełnione krwią”.
Ostatecznie zamordowaną okazała się wdowa po Lorenzie, a morderczyniami dwie kobiety: Anna Rosina Jakobin, z.d. Klug (56 lat), córka żołnierza i Maria Josepha Hartmnn (26 lat), trzecia córka Marquisa von Cavalcabo, byłego ogrodnika w ozdobnych ogrodach przy katedrze. Obie pochodziły z Wrocławia i uczyły się jako pomocnice przy Marquisie i stale popełniały rozmaite drobne figle i szwindelki. Od wdowy Lorenzowej brały pieniądze na kredyt i w końcu weszły z nią w jakieś interesy co rezultacie doprowadziło do zbrodni.
Morderczynie zostały skazane na śmierć przez ścięcie, a wyrok wykonano dopiero 3 kwietnia 1811 r. Jakobin szła na śmierć ze spokojem, w Hartmann jednak obudził się bunt. W drodze z więzienia na plac straceń szalała. Na jej twarzy malowała się rozpacz i strach przed śmiercią, odrzucała też każdą religijną pociechę. Uderzała dokoła łańcuchem i pięściami, zaręczając o swojej niewinności, szarpała. Wołała o zemstę i w końcu musiano ją związać i siłą położyć na rusztowaniu. Obie wyzionęły ducha już po pierwszym ciosie kata”.
Małgorzata Stankiewicz
historyk sztuki, autorka książki "Gościszów - dzieje zamku"