Muzeum (górno)Śląskie

Czytając wpisy zamieszczane na łamach tego bloga można odnieść mylne wrażenie, że to kolejny element kampanii "Polska w ruinie", tyle tutaj wzmianek o rozpadających się pałacach i dworach, podupadających i rozkradanych zabytkach, dewastacji, stagnacji i patologii. Niestety, w temacie zabytków i kultury do ideału wciąż daleko, chociaż nie brakuje w całym kraju wielkich inwestycji i zmian na lepsze.

Katowicka Dzielnica Kultury to jedna z najpiękniejszych architektonicznych ikon współczesnej Polski i przykład że są miejsca, które przeobrażają się w spektakularny sposób. Wizyta w nowym Muzeum Śląskim potwierdza to wrażenie. Zadziwia i zachwyca.




O architekturze budynku powiedziano już chyba wszystko i są to zazwyczaj pozytywne komentarze. O wartości merytorycznej wystawy historycznej opinie były i wciąż są bardzo podzielone. Jedno środowisko uważa że za dużo w treści jest "niemczyzny", drugie wręcz przeciwnie - zdegustowane jest retoryką propolską. Jedni chcą maszyny parowej i niemieckich przemysłowców, inni Piastów i gilotyny ścinającej głowy polskich patriotów. Politycy, urzędnicy, celebryci nie szczędzą słów krytyki lub zachwytów. Polskie piekiełko na śląskiej ziemi kwitnie w najlepsze, a publika wali drzwiami i oknami, aż potrzebne są przerwy techniczne ograniczające ilość obecnych na wystawie.




Wbrew opinii poprzedniego (odwołanego przez polityków) dyrektora placówki, który uznał że nowy budynek nie nadaje się za bardzo na cele muzealne, jest naprawdę "światowo" i elegancko. Doskonały przykład że nowoczesna architektura świetnie się komponuje z muzealnymi eksponatami. Galeria malarstwa i sztuki współczesnej zyskała doskonałą ascetyczną oprawę wizualną i ogromne przestrzenie do ekspozycji, w tym także wystaw czasowych. Wystawa prezentująca historię Śląska, pomijając jej merytoryczną wartość, zrobiona jest z rozmachem i bardzo nowocześnie. Inaczej niż krytykowane na łamach tego bloga "multimedialne wydmuszki" ponieważ stanowi jedynie część oferty pełnej autentycznych eksponatów. Posiada swoją narrację i ścieżkę prowadzącą przez kolejne epoki w dziejach regionu.














Jest tylko jeden mankament, istotny "szczegół", który burzy nieco pełne zachwytu wrażenia - nazwa muzeum, które nie jest wcale ŚLĄSKIE, a wyłącznie GÓRNOŚLĄSKIE. Przedstawiona historia ogranicza się do regionu między Opolem, Cieszynem i Mysłowicami, co tylko utrwala błędne wyobrażenia i stereotypy. Nie poświęcono wiele miejsca dawnym władcom i szlachcie, wielkim bitwom, dziejom klasztorów i świątyń, renesansowych dworów, średniowiecznych zamków, miasteczek i wsi. Jakby nigdy nie odgrywały żadnej roli w dziejach ŚLĄSKA, sięgającego aż po Zieloną Górę i Bolesławiec. Jakby jego stolica, którą wciąż pozostaje Wrocław, rzeczywiście w niektórych głowach zamieniła się w Stanisławów lub Lwów. Zabawne że początek dziejów w postaci maszyny parowej z XIX wieku widzą te najbardziej związane ze śląskością środowiska, bardziej skłonne przemycić do narracji zagłębiowski Sosnowiec niż śląski Głogów. Jeżeli ktoś naprawdę chce poznać dzieje Śląska powinien rozpocząć od zwiedzania wrocławskiego Muzeum Narodowego (!), a katowicką wystawę potraktować jako uzupełnienie (aby misz-masz był kompletny, warto wspomnieć jeszcze, że prawdziwe Muzeum Górnośląskie ma swoją siedzibę w Bytomiu). W przypadku gdy nie używa się eksponatów można było bez żadnego problemu pokazać historię CAŁEGO ŚLĄSKA poświęcając więcej miejsca wiekom świetności, po których pozostało do dzisiaj pokaźnie dziedzictwo. "Solidarność" i Fabryka Samochodów Małolitrażowych na wystawie mają więcej miejsca niż Piastowie Śląscy lub wrocławscy (niemieccy) nobliści. Na GÓRNYM ŚLĄSKU owszem...

Na to jest jeden sposób - zmiana mylącej nazwy lub przypomnienie sobie że Śląsk rozciąga się dużo dalej niż Opole i Krapkowice...

więcej na www.zabytkigornegoslaska.com.pl
Obsługiwane przez usługę Blogger.