"Willmann i barbarzyńcy"
Dawny pałac opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej praktycznie nie istnieje. Resztki ścian grożą zawaleniem, a stosowna tabliczka informuje (nie wiadomo na jakiej podstawie) że obiekt przeznaczono do rozbiórki.
Dawniej wnętrza czterech reprezentacyjnych pomieszczeń zdobiły malowane stropy których autorem był sam Michael Willmann! Przetrwały one sekularyzację klasztoru w XIX wieku i kolejne działania wojenne, w tym II wojnę światową, bez uszczerbku. W 1945 roku do letniej rezydencji cystersów wprowadził się PGR, który w jednej z sal urządził wiejską świetlicę, w innych zamieszkały zakonnice, a w mniej wartościowych urządzono biura i magazyny. W latach sześćdziesiątych nowi gospodarze uznali że malowidła w Wielkiej Sali nieco się "przybrudziły" i zamalowali je olejną farbą! W 1970 roku runął dach nad środkową częścią pałacu co spowodowało przymusowe działania ratunkowe. Zdemontowano stropy w Jadalni, Wielkiej Sali i Sypialni Opata, ale nie wiadomo dlaczego pozostawiono malowidła w kaplicy. W walącym się budynku szybko uległy zniszczeniu. Pozostałe przekazano do Muzeum Narodowego we Wrocławiu i złożono w składnicy muzealnej w Lubiążu. W latach 1968-1972 przeprowadzono nawet kompleksową konserwację ale po tym wszystkim ponownie zostały porzucone w nieużytkowanej części klasztoru, a później rozkradzione.
(...)Powojenne losy, zniszczenie dużej części moczydlnickich malowideł i obecny stan ich pozostałości to przykład chyba największego barbarzyństwa, jakiego dopuszczono się wobec dzieła Michaela Willmanna, barbarzyństwa tym bardziej bolesnego, że jego bezpośrednimi sprawcami były państwowe instytucje, w tym także te, które zostały powołane do ochrony dóbr kultury(...)
Cytat i informacje pochodzą z książki pod redakcją Andrzeja Kozieła "Opactwo cystersów w Lubiążu i artyści". Tytuł rozdziału "Willmann i barbarzyńcy" oddaje sedno sprawy. Autor postuluje rekonstrukcję zniszczonych fragmentów stropów i ekspozycję na terenie klasztoru w Lubiążu jako rekompensatę którą powinny ponieść winne tej sytuacji instytucje.
To jednak głos wołającego na puszczy - w chwili obecnej sam klasztor w Lubiążu uznany jest przez decydentów za zabytek podrzędny i niezasługujący na większe dotacje, więc nie ma co wspominać o wyposażeniu leżącym gdzieś na jego terenie. Prawdopodobnie malowidła zginą podobnie jak pałac w którym się znajdowały.
Zabytkowy folwark w Moczydlnicy Klasztornej jest wystawiony przez Agencję Nieruchomości Rolnych na sprzedaż. W razie czego sprzedający nie umieszcza zdjęć obiektu aby nie odstraszyć kupujących. Do nabycia jest za to kawałek wielkiej historii w urokliwym miejscu gdzie współcześni barbarzyńcy w kilkadziesiąt lat zniszczyli dorobek lat kilkuset. Może znajdzie się w końcu ktoś, kto to chociaż powstrzyma ?
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl
Dawniej wnętrza czterech reprezentacyjnych pomieszczeń zdobiły malowane stropy których autorem był sam Michael Willmann! Przetrwały one sekularyzację klasztoru w XIX wieku i kolejne działania wojenne, w tym II wojnę światową, bez uszczerbku. W 1945 roku do letniej rezydencji cystersów wprowadził się PGR, który w jednej z sal urządził wiejską świetlicę, w innych zamieszkały zakonnice, a w mniej wartościowych urządzono biura i magazyny. W latach sześćdziesiątych nowi gospodarze uznali że malowidła w Wielkiej Sali nieco się "przybrudziły" i zamalowali je olejną farbą! W 1970 roku runął dach nad środkową częścią pałacu co spowodowało przymusowe działania ratunkowe. Zdemontowano stropy w Jadalni, Wielkiej Sali i Sypialni Opata, ale nie wiadomo dlaczego pozostawiono malowidła w kaplicy. W walącym się budynku szybko uległy zniszczeniu. Pozostałe przekazano do Muzeum Narodowego we Wrocławiu i złożono w składnicy muzealnej w Lubiążu. W latach 1968-1972 przeprowadzono nawet kompleksową konserwację ale po tym wszystkim ponownie zostały porzucone w nieużytkowanej części klasztoru, a później rozkradzione.
(...)Powojenne losy, zniszczenie dużej części moczydlnickich malowideł i obecny stan ich pozostałości to przykład chyba największego barbarzyństwa, jakiego dopuszczono się wobec dzieła Michaela Willmanna, barbarzyństwa tym bardziej bolesnego, że jego bezpośrednimi sprawcami były państwowe instytucje, w tym także te, które zostały powołane do ochrony dóbr kultury(...)
Cytat i informacje pochodzą z książki pod redakcją Andrzeja Kozieła "Opactwo cystersów w Lubiążu i artyści". Tytuł rozdziału "Willmann i barbarzyńcy" oddaje sedno sprawy. Autor postuluje rekonstrukcję zniszczonych fragmentów stropów i ekspozycję na terenie klasztoru w Lubiążu jako rekompensatę którą powinny ponieść winne tej sytuacji instytucje.
pałac ok. 1970 roku!
żródło: dolny-slask.org.pl
To jednak głos wołającego na puszczy - w chwili obecnej sam klasztor w Lubiążu uznany jest przez decydentów za zabytek podrzędny i niezasługujący na większe dotacje, więc nie ma co wspominać o wyposażeniu leżącym gdzieś na jego terenie. Prawdopodobnie malowidła zginą podobnie jak pałac w którym się znajdowały.
Zabytkowy folwark w Moczydlnicy Klasztornej jest wystawiony przez Agencję Nieruchomości Rolnych na sprzedaż. W razie czego sprzedający nie umieszcza zdjęć obiektu aby nie odstraszyć kupujących. Do nabycia jest za to kawałek wielkiej historii w urokliwym miejscu gdzie współcześni barbarzyńcy w kilkadziesiąt lat zniszczyli dorobek lat kilkuset. Może znajdzie się w końcu ktoś, kto to chociaż powstrzyma ?
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl