Nieudana zemsta kowala Wielanda
W świdnickim Parku Centralnym stoi imponująca rzeźba przedstawiająca klęczącą postać z młotem w ręce, z drugiej strony podpartą na kowadle. Na cokole pomazanym przez wandali sprayem nie ma żadnej wzmianki, kim jest ten olbrzym, ani jak się w tym miejscu znalazł. A jest to jedna z ciekawszych pamiątek historycznych na Śląsku, która cudem ocalała do naszych czasów. Cudem, ze względu na ciężar ideologiczny jaki towarzyszył jej powstaniu.
W 1918 roku odradza się niepodległe państwo polskie, a w związku z tym na Górnym Śląsku wybuchają kolejne powstania. Powodem jest chęć odwetu za niemiecki terror wobec ludności polskiej oraz chęć przyłączenia terytorium Górnego Śląska do Polski. W 1921 o przynależności tych ziem miał zdecydować plebiscyt nadzorowany przez angielsko-francusko-włoską Międzysojuszniczą Komisję Rządzącą i Plebiscytową. W jego wyniku za Polską opowiedziało się 40,4%, a za Niemcami 59,5% uprawnionych do głosowania. W dalszym ciągu nie satysfakcjonowało to obu stron i stało się w dużej mierze niewykonalne, ze względu na przemieszany tygiel narodowościowy jakim był ten region, a także terror jaki stosowały obie strony. W rezultacie wybuchło III Powstanie Śląskie, które mimo tego, że było przegrane odniosło określony skutek propagandowy. W 1922 roku podpisano w Genewie konwencję w sprawie Śląska, według której obszar przyznany Polsce powiększony został do ok. 1/3 spornego terytorium. W większości były to tereny uprzemysłowione, niezwykle cenne dla Polski, których utrata odbiła się szerokim echem w Niemczech. W etnicznie niemieckiej, dalekiej Świdnicy to był szok.
W tym samym roku powierzono utalentowanej rzeźbiarce, urodzonej w Strzelcach Świdnickich, Dorothei von Philippsborn stworzenie pomnika upamiętniającego ten tragiczny dla Niemiec moment. Postanowiono sięgnąć do mitologii germańskiej, a symbolem umieszczonym na cokole stał się kowal WIeland. Był to ubóstwiony krasnolud, który wytwarzał doskonałą broń. Stworzył między innymi magiczne miecze, w tym słynnego Ekskalibura. Ze względu na te umiejętności król Nidud uwięził Wielanda i zmusił do niewolniczej pracy. Aby uniemożliwić mu ucieczką podciął mu ścięgna, stąd musiał on pracować na kolanach. Kowal jednak zdołał uciec, w zemście zabił synów Niduda, a jego córkę zgwałcił. Taki właśnie bohater odzwierciedlał uczucia świdniczan w tym czasie. Na cokole umieszczono napis (w języku niemieckim): "Pamiętajcie o Górnym Śląsku", a umieszczony na Wilhelmplatz (dzisiejszy Plac Grunwaldzki) Wieland spoglądał w stronę utraconych ziem. Wymowa ideologiczna tego pomnika była czytelna - zemsta.
Jak płonne to były nadzieje pokazała historia. W 1945 roku fundatorzy musieli w popłochu opuszczać Świdnicę, aby już nigdy do niej nie wrócić. Pomnik ze względu na samą "robotniczą" postać szybko zaadaptowano do nowych czasów. Kowal stał się kamieniarzem! Opieką objęli go uczniowie Gimnazjum i Liceum Przemysłu Kamieniarskiego, którzy dorobili nawet nowy cokół. Wieland stanął też w nowym miejscu - przy ulicy Mleczna Droga, czyli na obrzeżach starego miasta, nad rzeką, w miejscu gdzie nikogo nie raził. Na Placu Grunwaldzkim ustąpił miejsca mieczom Grunwaldu, które w zestawieniu z wymową przedwojennego pomnika są prawdziwym chichotem historii. Niedawno doceniono wartość artystyczną dzieła i obecnie pomnik Wielanda można podziwiać w Parku Centralnym, gdzie został przeniesiony. Nie symbolizuje już niczego, jest tylko cenną pamiątką i jednym z niewielu ocalałych, w tak dobrym stanie, niemieckich pomników na Dolnym Śląsku.
W 1918 roku odradza się niepodległe państwo polskie, a w związku z tym na Górnym Śląsku wybuchają kolejne powstania. Powodem jest chęć odwetu za niemiecki terror wobec ludności polskiej oraz chęć przyłączenia terytorium Górnego Śląska do Polski. W 1921 o przynależności tych ziem miał zdecydować plebiscyt nadzorowany przez angielsko-francusko-włoską Międzysojuszniczą Komisję Rządzącą i Plebiscytową. W jego wyniku za Polską opowiedziało się 40,4%, a za Niemcami 59,5% uprawnionych do głosowania. W dalszym ciągu nie satysfakcjonowało to obu stron i stało się w dużej mierze niewykonalne, ze względu na przemieszany tygiel narodowościowy jakim był ten region, a także terror jaki stosowały obie strony. W rezultacie wybuchło III Powstanie Śląskie, które mimo tego, że było przegrane odniosło określony skutek propagandowy. W 1922 roku podpisano w Genewie konwencję w sprawie Śląska, według której obszar przyznany Polsce powiększony został do ok. 1/3 spornego terytorium. W większości były to tereny uprzemysłowione, niezwykle cenne dla Polski, których utrata odbiła się szerokim echem w Niemczech. W etnicznie niemieckiej, dalekiej Świdnicy to był szok.
W tym samym roku powierzono utalentowanej rzeźbiarce, urodzonej w Strzelcach Świdnickich, Dorothei von Philippsborn stworzenie pomnika upamiętniającego ten tragiczny dla Niemiec moment. Postanowiono sięgnąć do mitologii germańskiej, a symbolem umieszczonym na cokole stał się kowal WIeland. Był to ubóstwiony krasnolud, który wytwarzał doskonałą broń. Stworzył między innymi magiczne miecze, w tym słynnego Ekskalibura. Ze względu na te umiejętności król Nidud uwięził Wielanda i zmusił do niewolniczej pracy. Aby uniemożliwić mu ucieczką podciął mu ścięgna, stąd musiał on pracować na kolanach. Kowal jednak zdołał uciec, w zemście zabił synów Niduda, a jego córkę zgwałcił. Taki właśnie bohater odzwierciedlał uczucia świdniczan w tym czasie. Na cokole umieszczono napis (w języku niemieckim): "Pamiętajcie o Górnym Śląsku", a umieszczony na Wilhelmplatz (dzisiejszy Plac Grunwaldzki) Wieland spoglądał w stronę utraconych ziem. Wymowa ideologiczna tego pomnika była czytelna - zemsta.
Jak płonne to były nadzieje pokazała historia. W 1945 roku fundatorzy musieli w popłochu opuszczać Świdnicę, aby już nigdy do niej nie wrócić. Pomnik ze względu na samą "robotniczą" postać szybko zaadaptowano do nowych czasów. Kowal stał się kamieniarzem! Opieką objęli go uczniowie Gimnazjum i Liceum Przemysłu Kamieniarskiego, którzy dorobili nawet nowy cokół. Wieland stanął też w nowym miejscu - przy ulicy Mleczna Droga, czyli na obrzeżach starego miasta, nad rzeką, w miejscu gdzie nikogo nie raził. Na Placu Grunwaldzkim ustąpił miejsca mieczom Grunwaldu, które w zestawieniu z wymową przedwojennego pomnika są prawdziwym chichotem historii. Niedawno doceniono wartość artystyczną dzieła i obecnie pomnik Wielanda można podziwiać w Parku Centralnym, gdzie został przeniesiony. Nie symbolizuje już niczego, jest tylko cenną pamiątką i jednym z niewielu ocalałych, w tak dobrym stanie, niemieckich pomników na Dolnym Śląsku.