Czeski film (2)

Willa Tugendhat w Brnie to wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ikona modernizmu, znana i podziwiana na całym świecie nawet przez osoby, które nie interesują się architekturą, zwłaszcza tą współczesną. Dom wybudowano w 1930 roku dla pary brneńskiech przemysłowców żydowskiego pochodzenia - Fritza i Grety Tugendhatów, a projekt zlecono światowej klasy architektowi - Miesowi van der Rohe. Architekt otrzymał wolną rękę i nieograniczone fundusze, co pozwoliło stworzyć dzieło wyjątkowe. Budynek od początku wzbudzał ogromne emocje, ze względu na ogromny koszt (podobno budowa kosztowała tyle, ile 40 tradycyjnych domów jednorodzinnych), rozmiary, luksusowe materiały, formę i konstrukcję oraz zaawansowane rozwiązania technologiczne. Właściciele nie nacieszyli się długo swoją rezydencją ponieważ musieli opuścić Czechy pod koniec lat trzydziestych i nigdy do Brna nie wrócili. Po II wojnie światowej budynek wykorzystywano jako szkołę tańca, sanatorium, przedszkole, a w 1992 roku w jego murach podpisano akt podziału Czechosłowacji. Później był remontowany i udostępniony do zwiedzania dla szczęśliwców, którzy zarezerwują sobie wcześniej miejsce i zapłacą dość spore pieniądze za bilet.




Dom Pracy Twórczej Stowarzyszenia Architektów Polskich w Ustroniu to dzieło innego kalibru, chociaż historycznie dla Śląska bardzo cenne. Willa powstała dla generała Jerzego Ziętka w 1968 roku, a jej autorami byli architekci Henryk Buszko i Aleksander Franta, znani min. z projektów sąsiednich "piramid", osiedla Tysiąclecia w Katowicach, "kukurydz" i "gwiazd" w tym samym mieście oraz dziesiątek innych realizacji, które wyróżniają się pozytywnie na tle PRL-owskiej tandety tamtych czasów. W 1989 roku obiekt przejął SARP,  sporadycznie organizujący w jego murach imprezy i szkolenia dla architektów.




Willa Tugendhat w Brnie wzbudza zachwyt każdego, komu uda się zwiedzić jej wnętrza i pospacerować po ogrodzie skąd widać ją w całej okazałości. Z tarasu i salonu roztacza się wspaniała panorama miasta z wieżami katedry i zamku w tle, wnętrze poraża luksusem, prostotą i ponadczasową elegancją  Architekt dopracował każdy detal, nawet tak niewielki jak klamki w drzwiach i włączniki światła, a przecież nie wszystko przetrwało w swojej pierwotnej formie. To, czego nie udało się uratować Czesi zrekonstruowali na podstawie projektu i kolorowych zdjęć z czasów świetności domu (dawny właściciel był pasjonatem fotografii). Wciąż działają oryginalne elementy takie jak: mechanizmy opuszczające szklane tafle pod podłogę, wentylacja, klimatyzacja i ogrzewanie. Ustawienie mebli (częściowo zrekonstruowanych) jest takie jak zaplanował twórca, wydaje się że w każdej chwili mogą wrócić gospodarze, jakby czas zatrzymał się w miejscu.





Willa generała Ziętka w Ustroniu jeszcze nie jest ruiną, na razie niszczeje mimo sporadycznych remontów. W środku nigdy nie było takich luksusów jak w Brnie, chociaż lud pracujący rozsiewał plotki o bogactwie, jakie miało otaczać komunistycznych aparatczyków. Do takich zaliczał się przecież generał Jerzy Ziętek - pan i władca Śląska, który jest chyba jedynym dygnitarzem z okresu PRL jakiemu postawiono pomnik po jego upadku. Niewielu się znajdzie adwersarzy mających śmiałość podnieść rękę na jego pozytywną legendę, po prostu świadczą o nim jego czyny i "pomniki" jakie po sobie pozostawił. Jednym z nich jest jego własny dom. W tamtych czasach niewielu było stać na taką siedzibę i wyposażenie ale trzeba przyznać że było to "bogactwo" wyjątkowo minimalistyczne i wysmakowane, w szczególności na tle willi dzisiejszych nuworyszy. W przeciwieństwie do nich generał wykazał się bardzo dobrym gustem lub podobnie jak Tugendhatowie zaufał architektom.




W Brnie nie brakuje polskich turystów, więc ich liczna obecność w najbardziej znanym zabytku miasta jest zrozumiała. To nie jest barokowy pałac, gotycka katedra, malownicza kamieniczka, chociaż dom ma już ponad 80 lat szokuje swoją formą i rozwiązaniami architektonicznymi. Na pewno tych, którzy przyzwyczajeni są do "architektury" szpecącej każdy zakątek naszego kraju, a dom kojarzą z czerwoną dachówką, gankiem na kolumienkach i obowiązkowym żółtym tynkiem. Wycieczka po wnętrzach budynku to prawdziwa lekcja estetyki dla najbardziej zatwardziałych konserwatystów architektonicznych, po której nic nie jest już takie jak wcześniej. Ilu zwiedzających "wyleczy" się z katalogowej tandety w ciągu tej godziny ? Ilu swój wymarzony dom wyobrazi sobie właśnie w ten sposób: prosty, elegancki, z dużymi przeszkleniami, skromnie i z gustem wyposażony, w zgodzie z otaczającą go przyrodą ? W trakcie zwiedzania na ludzi przychodzi olśnienie, a wraz z nim szansa na poprawę estetyki naszych miast i wsi.





Niestety, po taką lekcję muszą udać się za granicę. Willa w Ustroniu straszy pustką i bylejakością wykonanych remontów, już dawno nie ma w jej wnętrzu dawnego wyposażenia, ze ścian płatami odpada tynk. To nie jest Willa Tugendhat, wciąż jednak znaczący obiekt nie tylko ze względu na swoją formę, ale osobę jej dawnego właściciela. W połączeniu z lokalizacją, w licznie odwiedzanym przez turystów Ustroniu, mogłoby powstać niewielkie muzeum, na wzór Brna, tym bardziej, że w Polsce poza Halą Stulecia we Wrocławiu praktycznie nie ma możliwości zwiedzania modernistycznej architektury. Mamy na Śląsku wspaniałe dzieła takich architektów jak Mendelsohn, Poelzig, Berg, mamy wrocławską "WUWĘ", katowicką modernę (częściowo turystycznie wykorzystaną). Pozostają atrakcją dla garstki pasjonatów chociaż mogą odmienić sposób myślenia tysięcy ludzi atakowanych wszechobecną tandetą...




Obsługiwane przez usługę Blogger.