Tandeta Stulecia
Wpisana na listę UNESCO wrocławska Hala Stulecia to arcydzieło architektury modernistycznej i przykład geniuszu inżynierskiego jej twórców. Budowla zaprojektowana przez Maxa Berga szybko stała się symbolem miasta oraz jednym z najważniejszych dzieł człowieka w XX wieku. Gdy powstała (w latach 1911-1913) jej żelbetowa kopuła nie miała sobie równych w całym świecie. Tuż obok znany architekt Hans Poelzig stworzył pawilon wystawowy, a całość uzupełniała monumentalna pergola zamykająca klamrą centralne założenie dawnych terenów wystawowych. Mimo wielu zniszczeń podczas II wojny światowej większość budynków przetrwała i była wykorzystywana zgodnie ze swoim przeznaczeniem aż do naszych czasów. W 2008 roku rozpoczął się gruntowny remont hali, który miał na celu przywrócenie jej do pierwotnego stanu wraz z modernizacją pozwalającą na wykorzystanie obiektu według obowiązujących standardów.
Hans Poelzig był również autorem pawilonu letniego w którym dawniej mieściła się restauracja tworząca pierwszoplanową fasadę widzianą od strony sadzawki i pergoli. Niestety, nie przetrwał on w pierwotnym kształcie do naszych czasów więc podczas wspomnianej modernizacji został rozbudowany oraz dostosowany do potrzeb Wrocławskiego Centrum Kongresowego. Po bokach restauracji powstały pawilony mieszczące sale wielofunkcyjne, w zamyśle twórcy mające zlewać się z otoczeniem poprzez zastosowanie przeszklonych fasad. Niestety, tylko w teorii. Trudno zrozumieć kto wydał zgodę na tak drastycznie kontrastującą z istniejącymi budowlami i pretensjonalną zabudowę szpecącą doskonałą architekturę całego założenia. Już Max Berg przewidywał domknięcie pergoli ale raczej wątpliwe by przyklasnął na widok tego co możemy dzisiaj "podziwiać". Czy tak trudno było po prostu zrekonstruować pierwotne dzieło Poelziga, rezygnując z ingerencji w zabytkową substancję ? Czy nie można było zlokalizować centrum kongresowego na przykład w miejscu nieistniejącej hali Berga na przedpolu Pawilonu Czterech Kopuł ? Dlaczego współcześni architekci i inwestorzy muszą zaznaczać swój ślad w dziełach które są same w sobie doskonałe ?
Gdyby chociaż powstała architektura nawiązująca do zastanych zabytkowych budowli, gdyby stworzono nową jakość uzupełniającą tylko pawilon, gdyby zastosowano najlepszej jakości materiały i zadbano o detal... Niestety, wrocławska perła architektoniczna znana w całym świecie, wizytówka miasta i jego największy skarb został potraktowany architektoniczną taniochą w najgorszym stylu. Koszmarną kostką, która zamiast zniknąć, brutalnie kontrastuje z żelbetową finezją wokół niej. Wraz z błękitną szklaną fasadą dawnego Dworu Targowego (autor Max Berg) oraz przeszkleniem dziedzińca Pawilonu Czterech Kopuł daje świadectwo bezguścia i braku talentu współczesnych architektów oraz bezmyślności i zachłanności właścicieli tych obiektów.
Inny wielki mistrz modernistycznej architektury - Mies van der Rohe powiedział "mniej znaczy więcej". W przypadku Hali Stulecia i wielu innych zabytków zeszpeconych przez współczesne ingerencje powinno to oznaczać - rekonstrukcja do pierwotnego stanu lub nic. Mierzenie się z dawnymi mistrzami przez obecnych rzemieślników oraz urzędników ingerujących w projekty zazwyczaj kończy się kompromitacją.
więcej zdjęć: www.zabytkidolnegoslaska.com.pl
Hans Poelzig był również autorem pawilonu letniego w którym dawniej mieściła się restauracja tworząca pierwszoplanową fasadę widzianą od strony sadzawki i pergoli. Niestety, nie przetrwał on w pierwotnym kształcie do naszych czasów więc podczas wspomnianej modernizacji został rozbudowany oraz dostosowany do potrzeb Wrocławskiego Centrum Kongresowego. Po bokach restauracji powstały pawilony mieszczące sale wielofunkcyjne, w zamyśle twórcy mające zlewać się z otoczeniem poprzez zastosowanie przeszklonych fasad. Niestety, tylko w teorii. Trudno zrozumieć kto wydał zgodę na tak drastycznie kontrastującą z istniejącymi budowlami i pretensjonalną zabudowę szpecącą doskonałą architekturę całego założenia. Już Max Berg przewidywał domknięcie pergoli ale raczej wątpliwe by przyklasnął na widok tego co możemy dzisiaj "podziwiać". Czy tak trudno było po prostu zrekonstruować pierwotne dzieło Poelziga, rezygnując z ingerencji w zabytkową substancję ? Czy nie można było zlokalizować centrum kongresowego na przykład w miejscu nieistniejącej hali Berga na przedpolu Pawilonu Czterech Kopuł ? Dlaczego współcześni architekci i inwestorzy muszą zaznaczać swój ślad w dziełach które są same w sobie doskonałe ?
Gdyby chociaż powstała architektura nawiązująca do zastanych zabytkowych budowli, gdyby stworzono nową jakość uzupełniającą tylko pawilon, gdyby zastosowano najlepszej jakości materiały i zadbano o detal... Niestety, wrocławska perła architektoniczna znana w całym świecie, wizytówka miasta i jego największy skarb został potraktowany architektoniczną taniochą w najgorszym stylu. Koszmarną kostką, która zamiast zniknąć, brutalnie kontrastuje z żelbetową finezją wokół niej. Wraz z błękitną szklaną fasadą dawnego Dworu Targowego (autor Max Berg) oraz przeszkleniem dziedzińca Pawilonu Czterech Kopuł daje świadectwo bezguścia i braku talentu współczesnych architektów oraz bezmyślności i zachłanności właścicieli tych obiektów.
Inny wielki mistrz modernistycznej architektury - Mies van der Rohe powiedział "mniej znaczy więcej". W przypadku Hali Stulecia i wielu innych zabytków zeszpeconych przez współczesne ingerencje powinno to oznaczać - rekonstrukcja do pierwotnego stanu lub nic. Mierzenie się z dawnymi mistrzami przez obecnych rzemieślników oraz urzędników ingerujących w projekty zazwyczaj kończy się kompromitacją.
więcej zdjęć: www.zabytkidolnegoslaska.com.pl