Przerwany nabór
Pod osłoną długiego majowego weekendu Zarząd Województwa Dolnośląskiego 29 kwietnia wywrócił stolik z dotacjami unijnymi dla zabytków. Wnioski złożone w lutym, w programie o kodzie 4.3, skasował i ponownie ogłosił nabór.
Podrywa to zaufanie do i tak już nieprzejrzystego konkursu, o którym wiadomo nieformalnie, że większość z przeznaczonych łącznie 30 milionów euro była wstępnie rozdysponowana pomiędzy samorządy terytorialne już w zeszłym roku.
Formalnym powodem anulowania naboru jest źle działający system informatyczny a Zarząd napisał, że trwają prace, które „zapewnią lepszą funkcjonalność generatora wniosków”. Rychło w czas —można było tę funkcjonalność poprawić w zeszłym roku albo nawet w trakcie zimowego naboru, którego koniec zresztą kilkakrotnie przesuwano.
Krąży półoficjalne wyjaśnienie, że urzędnicy marszałkowscy mają problemy z odczytaniem treści wniosków, które złożono w lutym. Skoro tak, to jak udało się listę wnioskujących poskładać i w połowie marca ogłosić wraz z tytułami projektów i wnioskowanymi kwotami?
Czy może pojawił się ktoś Ważny, kto swojego projektu w lutym nie złożył bo np. nie zdążył a obecnie jest gotowy? Ważny jest pewnie na tyle ważny, że dostać pieniądze MUSI.
Walka o te 30 milionów euro jest zaciekła. Kwota tylko na pierwszy rzut oka wygląda na rozsądną. Podzielona pomiędzy różne worki, których sensu trudno się dopatrzeć, robi wrażenie już dużo mniejsze.
W takim worku dzierżoniowsko-ząbkowicko-kłodzkim są marne 3 miliony euro, czyli ok. 13 mln zł, a najbardziej znaczących zabytków w województwie cała długa lista. W naborze lutowym zgłoszono tam wnioski o dofinansowanie na kwotę ponad 50 milionów złotych, w tym Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim (4,6 mln zł), twierdze: kłodzka (3,2 mln zł) i srebrnogórska (2 mln zł), Bazylika w Wambierzycach (7,7 mln zł), czy klasztor w Bardzie (14 mln zł!).
Za kilka miesięcy poprzez porównanie list projektów zgłoszonych w naborze skasowanym i nowym będzie można próbować domyślić się, dla kogo tak naprawdę zmieniono zasady gry w jej trakcie.
MM
Podrywa to zaufanie do i tak już nieprzejrzystego konkursu, o którym wiadomo nieformalnie, że większość z przeznaczonych łącznie 30 milionów euro była wstępnie rozdysponowana pomiędzy samorządy terytorialne już w zeszłym roku.
Formalnym powodem anulowania naboru jest źle działający system informatyczny a Zarząd napisał, że trwają prace, które „zapewnią lepszą funkcjonalność generatora wniosków”. Rychło w czas —można było tę funkcjonalność poprawić w zeszłym roku albo nawet w trakcie zimowego naboru, którego koniec zresztą kilkakrotnie przesuwano.
Krąży półoficjalne wyjaśnienie, że urzędnicy marszałkowscy mają problemy z odczytaniem treści wniosków, które złożono w lutym. Skoro tak, to jak udało się listę wnioskujących poskładać i w połowie marca ogłosić wraz z tytułami projektów i wnioskowanymi kwotami?
Czy może pojawił się ktoś Ważny, kto swojego projektu w lutym nie złożył bo np. nie zdążył a obecnie jest gotowy? Ważny jest pewnie na tyle ważny, że dostać pieniądze MUSI.
Walka o te 30 milionów euro jest zaciekła. Kwota tylko na pierwszy rzut oka wygląda na rozsądną. Podzielona pomiędzy różne worki, których sensu trudno się dopatrzeć, robi wrażenie już dużo mniejsze.
W takim worku dzierżoniowsko-ząbkowicko-kłodzkim są marne 3 miliony euro, czyli ok. 13 mln zł, a najbardziej znaczących zabytków w województwie cała długa lista. W naborze lutowym zgłoszono tam wnioski o dofinansowanie na kwotę ponad 50 milionów złotych, w tym Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim (4,6 mln zł), twierdze: kłodzka (3,2 mln zł) i srebrnogórska (2 mln zł), Bazylika w Wambierzycach (7,7 mln zł), czy klasztor w Bardzie (14 mln zł!).
Za kilka miesięcy poprzez porównanie list projektów zgłoszonych w naborze skasowanym i nowym będzie można próbować domyślić się, dla kogo tak naprawdę zmieniono zasady gry w jej trakcie.
MM