Mitologia (1)

Gdy przejeżdżamy przez wsie Dolne Śląska w oczy rzuca się wszechobecne zniszczenie i zaniedbanie ich zabudowy, folwarków,  zamków, dworów i pałaców. Jeżeli nie są w ruinie to bardzo często się ku niej chylą, zdewastowane i opuszczone, porzucone w zarośniętych i zdziczałych parkach, zarzucone stertami śmieci. Nieliczne wyjątki podnoszonych z upadku rezydencji nie zmieniają złego wrażenia, które dopadnie każdego kto zboczy z utartych ścieżek. Dlaczego tak się dzieje ? Co jest przyczyną ? Czy jest szansa na ratunek ? Kto ma zadbać o zabytki ?


Na te pytania nie ma prostej odpowiedzi, można za to przyjrzeć się po raz kolejny jak poradzili sobie z tym "problemem" nasi południowi sąsiedzi. Wyobrazić sobie co by było gdyby np. Kotlina Kłodzka z kaprysu Stalina trafiła w ich ręce, do czego mieli historyczne prawa i próbowali tego dokonać na własną rękę tocząc z Polską niewielką wojenkę w 1945 roku. Political fiction jest ostatnio bardzo modne (zazwyczaj doprowadzone do absurdu) więc i my wyobraźmy sobie że historia potoczyła się zupełnie inaczej.

Zacznijmy jednak od zastanowienia się co jest przyczyną dewastacji kwitnącego kiedyś regionu. Dla każdego Polaka (dla Czechów i Niemców także) winna jest wojna. Każdy ma natychmiast przed oczami obrazki zniszczonej Warszawy, ruin Wrocławia czy płonących wiosek na Kresach. Idąc tym tokiem myślenia wyobrażamy sobie to samo w całej Polsce, więc także na Śląsku. Tymczasem w tym regionie wojny prawie nie było. Do końca 1944 roku nie spadła tu ani jedna bomba, a kataklizm przyszedł wraz z "wyzwoleniem" w 1945 roku. Wtedy własnie w poważnym stopniu zburzono miasta takie jak Wrocław, Nysa, Głogów, Lubań i kilka innych. Po "wyzwoleniu" Armia Radziecka urządzała sobie fajerwerki podpalając miejscowości zdobyte z marszu, bez większych walk, gwałcąc, kradnąc i niszcząc wszystko co spotkała na swojej drodze. Brygady trofiejne grabiły dzieła sztuki, a prości żołnierze często niszczyli je dla zabawy w pijanym widzie, strzelając do obrazów, paląc meble w kominkach. To wszystko jest powszechnie znane i nie ma sensu rozwijać tematu, tym bardziej że powinni to robić zawodowi historycy. Warto jednak zastanowić się nad tym o czym się nie mówi. Co się stało gdy walki ustały ? Jak wielkie były straty ? Jak wyglądał Śląsk po "wyzwoleniu" ?

Z relacji większości pionierów wynika że przyjeżdżali do kompletnie zachowanych miasteczek i wsi, gdzie wybite szyby i poprzewracane meble były najgorszym widokiem jaki zastali. To oczywiście nie dotyczyło wszystkich, bo Wrocław czy Głogów to było morze ruin po horyzont, ale jednak to był w skali regionu margines a nie norma. Szybko rozeszła się po Polsce legenda o krainie mlekiem i miodem płynącej więc przyciągała ona coraz więcej szabrowników i pospolitych przestępców dzięki którym wkrótce we Wrocławiu powstało ogromne targowisko ze skradzionymi przedmiotami eufemistycznie nazwane "Szaberplacem". Można sobie wyobrazić jak plądrowano to co zostało jeszcze po przejściu Armii Radzieckiej aby sprzedać za bezcen lub zwyczajnie zniszczyć aby "zemścić się" na niewidocznym wrogu. Przyjeżdżali także z "Centralnej Polski" grabieżcy urzędowi, wybierający co lepsze kawałki do kolekcji muzealnych Warszawy czy Poznania. Przydawało się wszystko co miało jakąkolwiek wartość, aż doszło do rozbiórek i wyburzania budynków w całkiem dobrym stanie, aby można było wysyłać cegłę na place budów w Warszawie, Gdańsku i Nowej Hucie. Czy efektem tych działań są dzisiejsze przykre widoki na prowincji ?


W pewnym sensie tak, bo mało który zamek czy pałac pozostał nietknięty przez szabrowników w postaci "wyzwolicieli" ze wschodu i naszych wygłodniałych po wojnie rodaków. Czy można to jednak zakwalifikować jako zniszczenie wojenne ? Wojna była przyczyną powszechnej biedy która pchała ludzi na "Ziemie Odzyskane" aby mogli się chociaż trochę wzbogacić i godnie żyć. Wojna była przyczyną wrogości do Niemiec i wszystkiego co było z tym narodem związane więc niszczono na potęgę każdą pamiątkę po ciemiężycielach. Wojna spowodowała zniszczenia w "Centralnej Polsce", które próbowano zrekompensować sobie na zachodzie. To nic że z dzisiejszej perspektywy wygląda to tak jakbyśmy sami siebie okradli, chociaż przez długie lata "Ziemie Odzyskane" były w "tymczasowej administracji" więc nie było pewności czy pozostaną częścią PRL. Wojna była przyczyną ale nie spowodowała bezpośrednio w wielu miejscach zniszczenia.

Dzisiejsza Świdnica jest cieniem samej siebie jeżeli porównamy stan obecny z przedwojennymi zdjęciami lotniczymi. Gdzie przepadła połowa jej zabytkowej zabudowy jeżeli na miasto spadła jedna bomba i w 1945 roku przejęta została przez polskie władze nietknięta ? Gdzie podziały się zabytkowe rynki wielu dolnośląskich miast widoczne na powojennych zdjęciach, które dzisiaj oszpecone są blokami z wielkiej płyty ? Gdzie pałace i zamki które w 1945 roku miały co najwyżej zdewastowane komnaty i wybite szyby a dzisiaj nie ma po nich śladu ? To efekt powojennej socjalistycznej gospodarki która zmieniła nagłą śmierć w agonię. PGR-y dorzynały zabytkowe rezydencje, a w miastach doprowadzano wiekowe kamienice do kompletnej ruiny aby zastąpić je blokowiskiem lub zwyczajnie śmietnikiem. Zamiast gospodarki był eksploatacja, zarówno na szczeblu centralnym, jak i w zwykłych gospodarstwach rolnych. Nikt nie traktował tych ziem i budynków na nich stojących jak swoje, czego efekty po upadku PRL były opłakane. I gdy wydawało się że to już koniec, że przyszły lepsze czasy, w wielu miejscach wolny rynek dobił dogorywające trupy na zawsze. Nikogo nie interesowały zabytki, które stały się tanim towarem na rynku nieruchomości, rozdawanym za przysłowiową złotówkę komu popadnie, aby się pozbyć problemu. Większość porzucono razem z ludźmi zamieszkującymi ich mury i folwarki, jakby to były nikomu niepotrzebne relikty poprzedniego systemu. Inwestycje w kulturę ? Rewitalizacja zaniedbanych regionów ? Odbudowa więzi lokalnych ? Tym mieli się zająć prywatni inwestorzy, nieliczni jacy podjęli się odbudowy zabytkowych pałaców i zamków. Państwo abdykowało.


Oczywiście były wtedy większe problemy niż odbudowa zabytków (dla nich nigdy nie ma dobrego czasu), jednak warto spojrzeć na problem szerzej, bo Polska nie jest samotną wyspą historycznie oderwaną od reszty Świata. Nie tylko u nas była wojna, nie tylko u nas był komunizm, nie tylko my mieliśmy problemy po jego upadku. Nasze dzieje są wbrew pozorom typowe dla tej części Europy i nie jesteśmy w niczym wyjątkowi. Przynajmniej nie tak jak nam się to wiecznie wydaje. Warto obalić pewne mity, które są bezmyślnie powielane od dziesiątków lat i usprawiedliwiają zwyczajne niechlujstwo, brak kultury, bezmyślność, barbarzyńskie podejście do otoczenia, brak gustu i dbałości o wspólne dobro. Cechy które przyjechały z dalekiego wschodu zmieniają Polskę do dzisiaj w mentalną rosyjską prowincję. Spójrzmy na braci Słowian, naszych południowych sąsiadów, których losy wbrew pozorom są bardzo podobne chociaż los oszczędził im nieszczęsnych wiatrów ze wschodu. Może warto ich naśladować ?

Aby to zrobić trzeba obalić stworzoną na własne usprawiedliwienie mitologię.

Obsługiwane przez usługę Blogger.