Bez nadziei

 (...) Wreszcie, gdyby się rzeczywiście tutaj odbywały sekretne obrzędy, czy sołtys Pabel tak łatwo zdradziłby  Szczeliniec, oddając go do dyspozycji turystycznej ciemnej masie ? Takie pytania stanęły przede mną gdy przyglądając się tym górom dostrzegłem jak kurczy się i znika w naszych oczach obszar, niegdyś zajmowany niepodzielnie przez Tajemnicę. Na opuszczone przez nią miejsce wdzierają się sprytny biznes, wrzawa, wątpliwa gastronomia i dewocja dla maluczkich. Gdzie pójść i jak poruszać, by co krok nie zderzać się z małością naszego czasu ? (...)

Henryk Waniek :Hermes w Górach Śląskich" 1995r.

Od pierwszego wpisu na tej stronie minęło 15 lat. Był on efektem fascynacji jaka pojawiła się po wielokrotnych podróżach w nieznane zakątki zapomnianego jeszcze wtedy regionu, opuszczonego, ubogiego, gdzieś na obrzeżach, z piętnem poniemieckiej obcości, z kilkusetletnią "dziurą" w swojej historii. Szare i smutne miasteczka gdzie czas zatrzymał się w 1945 roku, a lata kolejne stały się okresem wegetacji przerywanym kolejnymi wyburzeniami i stawianymi w ich miejsce plombami z wielkiej płyty lub gazobetonu. Byle jak, byle tanio, byle szybko. W latach dziewięćdziesiątych Dolny Śląsk wraz z jego mieszkańcami wciąż czekał na akceptację, w rozkroku między Niemcami i Polską, mimo pamiętnej mszy w Krzyżowej, podpisanych traktatów międzypaństwowych i otwierających się granic europejskich. Zapomniany przez jednych i niechciany przez drugich, z miejscowymi często pamiętającymi swoją "ojcowiznę" na Kresach lub w centralnej Polsce, będącymi tutaj "na chwilę". 

Jakby im na przekór, wraz z upadkiem PRL, odżyła pamięć historyczna wśród ich dzieci i wnuków. Bez wstydu i na przekór "odzyskano" okres pomiędzy Piastami i upadkiem III Rzeszy. "Niemieckie" przestało być wstydliwe, ukrywane i zakrywane jak stare napisy na murach stacji kolejowych i kamienic. Wtedy narodziła się TAJEMNICA. Jakby odkryto zaginioną Atlantydę, która przecież cały czas była wokół nas. Zamki i pałace zaczęły odzyskiwać swoją historię, odkrywano ich poprzednich właścicieli, ich fascynujące historie stały się częścią nas samych. Wiele osób zaczęło z dumą mówić o swojej małej ojczyźnie, kolejne postanowiły coś w niej zmienić, jeszcze inne krytycznie odnosić się do poczynań swoich przodków. Niszcząca powódź w 1997 roku stała się paradoksalnie oczyszczająca dla wielu miejsc z Wrocławiem na czele. Ruszyły remonty i inwestycje, a wraz z nimi rozwój w każdej dziedzinie lokalnego życia. 

W wielu zabytkach ruszyły remonty i odbudowy prowadzone przez prywatnych właścicieli, którzy za bezcen kupowali zdewastowane i nikomu niepotrzebne ruiny. Serce rosło na ich widok, chociaż w morzu zgliszcz były one nieliczne i zazwyczaj przeznaczone dla bogatych wybrańców. Marzeniem był powrót do urojonej rzeczywistości, przedwojennej idylli widzianej na czarno-białych widokówkach, gdzie anonimowe i obce dla nas osoby pozowały dumnie na tle ukwieconych podjazdów swoich rezydencji, przechadzały się majestatycznie po bulwarach oraz parkach czystych i zadbanych miasteczek. Kontrast był tak silny, że gdyby nie podobieństwo widocznych murów, mogło by się wydawać że to zupełnie inny świat, a ten który znamy cofnął się w swojej estetyce o kilkaset lat. Jak się okazało te marzenia w wielu miejscach się spełniły, jednak czy na pewno o to chodziło ?

Kto 20 lat temu był w pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, nigdy by nie uwierzył w widok, który zastaje tam dzisiaj. Podobnie w Srebrnej Górze, Płoninie, Karpnikach, Goli Dzierżoniowskiej i w dziesiątkach kolejnych miejsc. Kto pamiętał szary i smutny zamek Książ, teraz przeciera oczy ze zdumienia. Kto spacerował po dziurawych i zaśmieconych ulicach miasteczek takich jak Ząbkowice Śląskie czy Jawor nie poznaje ich obecnie w żaden sposób. Kto by uwierzył w odbudowę takich obiektów jak Kopice czy Skała ? Postęp jest ogromny, chociaż w zdecydowanej większości miejsc agonia trwa w najlepsze. Ale nawet tam jest to agonia w dużej mierze kontrolowana, obwarowana ostrzeżeniami, płotami i tablicami informacyjnymi. XXI wiek ma swoje prawa i nawet śmierć historii musi być kontrolowana. Sfotografowana przez tysiące smartfonów, cyfrowo udokumentowana, monitorowana. 

TAJEMNICA zniknęła niepostrzeżenie. Zadeptana przez ogrom ludzi przyciąganych agresywną reklamą i internetowymi viralami. Nie ma już żadnych zagadek i historycznych nieścisłości, każda cegła i dachówka ma swoje zdjęcie i miejsce w cyfrowej rzeczywistości. Marzenia zamieniły się w czarny sen. Jeżeli było miejsce które urzekało swoim urokiem, w szybkim tempie zmienia się w turystyczny koszmar, generujący hałas i tony śmieci. Widoki znane z nadmorskich i górskich miejscowości w innych częściach kraju, na dobre rozgościły się i tutaj zalewając nas kiczem oraz wszechobecnym dziadostwem. Docieplane poniemieckie domy z walącymi się zabudowaniami gospodarczymi stały się widokiem jeszcze gorszym niż odpadający tynk sprzed kilkunastu lat. Opuszczone ulice pięknych miasteczek to już tylko wyremontowane elewacje-atrapy bez życia, czekające na śmierć swoich ostatnich mieszkańców przesiadujących w typowych dyskontach i innych handlowych barakach, którymi usiany jest cały kraj wzdłuż i wszerz. W szybkim tempie wyrównał się w dół poziom estetyczny w "Poniemiecku" z resztą Polski, biorąc z tej ostatniej wszystko co w niej najgorsze, ignorując to dobre co można było naśladować. TAJEMNICA stała się groteską ubraną w mundur SS-manna strzegącego Złotego Pociągu.w coraz głupszych serialach i kolejnych publikacjach zalegających na stosach w księgarniach. Po tych kilkunastu latach widać już że nie wróci świat z przedwojennych pocztówek. Nawet jeżeli był on pozowany, retuszowany i nieprawdziwy, to jednak był jakimś marzeniem na spełnienie którego wszyscy czekaliśmy z utęsknieniem. Rzeczywistość okazała się po raz kolejny przaśna i przyziemna, bez nadziei na lepszą przyszłość.

Obsługiwane przez usługę Blogger.