Menel nasz powszedni

W dyskusji o jakości otaczającej nas przestrzeni, jaka w ostatnim czasie toczy się w polskich mediach, wymieniono chyba wszystkie grzechy będące składową wszechobecnego chaosu, bezguścia i brudu. Agresywne reklamy, kakofonia kolorów, grodzenie każdego prywatnego skrawka ziemi, tworzenie nieprzyjaznych dla ludzi osiedli i przedmieść, niszczenie krajobrazu, marna architektura i wiele innych czynników, które zebrane do kupy tworzą polską brzydotę. Na liście jednak brakuje żywego pomnika, gatunku który rozwija się jak nielegalna reklama, który często decyduje o obliczu miast i wsi, który stał się nieodłącznym elementem naszego krajobrazu wyczuwanego zmysłem wzroku i węchu. Mowa o polskim menelu...


Grupa społeczna występująca na całym świecie, również w społeczeństwach rozwiniętych i bogatych. O ile czeskie czy niemieckie bezrobotne żuliki starają się nie rzucać w oczy, a alkohol piją w domach lub licznych piwiarniach, nasi uzależnieni współziomkowie decydują o obliczu niejednego miasta. Pełne są parki, skwery, rynki miast i miasteczek, okolice sklepów spożywczych, osobników spożywających napoje wyskokowe i nachalnie manifestujących swoją obecność przy pełnej obojętności służb porządkowych. Chociaż jest to specyfika całego kraju, szczególnie nasiliła się w wielu dolnośląskich miejscowościach opanowanych przez grupy drobnych pijaczków. Jeżeli w kamienicach są podcienia, zazwyczaj służą jako azyl do spożywania i wydalania jednocześnie, jeżeli są na rynku ławeczki to każda z nich służy jako lokal pod chmurką, gdy jest zamek lub pałac - pełni i rolę wysypiska śmieci - zazwyczaj pustych butelek. Wyciągamy aparat aby zrobić zdjęcie zabytkowej kamienicy lub zamku, i za każdym razem wzbudza to urządzenie emocje takie, jak nieznane technologie w amazońskiej dżungli. Chociaż turystów w tych miejscowościach nigdy nie brakowało i pojawiają się licznie w poszukiwaniu "tajemniczego Dolnego Śląska", wciąż są oni dla meneli czymś sensacyjnym i tajemniczym do czego nie potrafią się przyzwyczaić od lat. Gdyby zamiast aparatu w rękach mieli butelkę wódki nikt by nie zwrócił uwagi. Menele są bardzo fotogeniczni - lubią siedzieć tam gdzie są turyści, ostentacyjnie urozmaicać swoim widokiem zabytek lub piękny krajobraz, nie wzrusza ich to że są fotografowani, nawet gdy akurat popełniają przestępstwo, którego dowody zostaną uwiecznione i za kilka minut zobaczą je tysiące ludzi w serwisie społecznościowym. Przecież i tak nikt nie będzie ich ścigał, a włodarzom nie przeszkadza w niczym ich obecność. Nikt nie dba o wizerunek i pozytywne wrażenia, bo to sprowadza się jedynie do odmalowania elewacji i nowego bruku. Gdy podziwiamy śląski barok nasze zmysły kojarzą go z zapachem moczu, renesans kojarzy się z pijackimi "kurwami" dobiegającymi zza muru, eklektyzm jak sama nazwa wskazuje to wymieszanie stylów, możemy zapachy i widoki dowolnie kojarzyć, a jednak wszędzie są takie same. 


Oddać trzeba, że w większości przypadków menel nie jest agresywny, wykazuje obojętność, a jedyne co go interesuje to kilka złotych na wino. Czasami chce nam pomóc i rzeczywiście bywa pomocny, nierzadko odnosi się do nas z sympatią, opowiada miejscowe legendy, potrafi oprowadzić po swoim terenie i pokazać rzeczy, których nie zobaczymy z przewodnikiem, przytrzymać agresywnego psa, otworzyć zamknięte dla niewtajemniczonych drzwi. Czasem jest wesoło, czasem groźnie, jednak ta otoczka daleka jest od norm cywilizowanego kraju europejskiego.

Czy jesteśmy skazani na to towarzystwo ? Tak. Polski menel to styl życia, który nie wynika z niskiego statusu materialnego i społecznego, to nieodłączna i specyficzna część naszej kultury. To symbol, znacząca część społeczeństwa i nieodłączny element krajobrazu. Zdegenerowane oblicze zdegenerowanego kraju.

Obsługiwane przez usługę Blogger.