Można inaczej

Niedawno w notce "dwa światy" zastanawialiśmy się dlaczego na Dolnym Śląsku nie dba się o zabytki, nawet te zrujnowane, tak jak w innych regionach. Padło wiele pytań bez odpowiedzi, bo to jest chyba zadanie dla socjologów, psychologów i ekonomistów. Przeciętny człowiek tego nie zrozumie. Pytania o brak wykorzystania cennych historycznie obiektów w promocji miejscowości, brak wykorzystania ekonomicznego, brak poczucia estetyki miejsca w którym się żyje i wiele innych. Tymczasem można takie przykłady zobaczyć w innych częściach kraju. Jest na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej mały niepozorny kościółek, który jest przykładem kontrastu z jakim się spotykamy. To ruina kościoła pw. św. Stanisława k. Żarek. Niepozorne mury, krótka historia, gdzieś w polach za miastem. Gdzie im tam do dolnośląskiego Żeliszowa, Twardocic, Soboty i dziesiątek innych, ewangelickich głównie świątyń, które popadają w ruinę bez żadnego zainteresowania ze strony władz i lokalnych społeczności. Niewielkie gabarytowo ruiny żareckiego kościółka są za to przykładem jak powinno wyglądać otoczenie tych pierwszych i jak można je turystycznie zagospodarować. Trzeba tylko chcieć. W Żarkach są ławeczki, parking, miejsce biwakowe, tablice informacyjne, wspaniały punkt widokowy, a nawet toaleta dyskretnie ukryta za drzewami. Wszystko to pod czujnym okiem kamery monitoringu.


Wydaje się to być niewiarygodne, jeżeli wcześniej widziało się ruiny kościoła w Nowym Kościele. Zarośnięte, niedostępne, zapuszczone i z każdym rokiem coraz bardziej zniszczone. Warto dodać, że żarecki kościółek jest zabezpieczony jako trwała ruina, a czyjaś ręka w dawnym prezbiterium powiesiła krzyż. To też szokuje, bo na Dolnym Śląsku nie mieszkają muzułumanie, czy wyznawcy hinduizmu. W najlepszym przypadku patrzą obojętnie jak niszczeją chrześcijańskie kościoły, które przede wszystkim są zabytkami i historią tej ziemi. Nikomu nie przeszkadza życie wśród ruin, ani nikomu nie przyjdzie do głowy stworzyć coś takiego jak w niedalekich przecież Żarkach. W ruinach kościoła ewangelickiego w Gościszowie ktoś ustawił budę dla psa. Kilkaset metrów od katolickiego kościoła i nikogo to nie razi. A może to są dwie różne kultury ?


Obsługiwane przez usługę Blogger.