Nieistniejący pałac w nieistniejącej wsi

Wieś, podobnie jak kilka innych z okolicy Żytawy i Bogatyni np. Gościszów, Rybarzowice, Pasternik, została pochłonięta w latach 90-tych XX w. przez kopalnię Węgla Brunatnego „Turów”. Zginęły bezpowrotnie pałace, dwory i wspaniale wyposażone kościoły. Zniszczono (rozebrano) m.in. niewielki pałac w Biedrzychowicach Górnych (Friedersdorf) i potężny budynek pałacowy w Gościszowie (Giessmansdorf - nie mylić z wsią spod Bolesławca), nie ma też już wspaniale wyposażonego kościoła w Biedrzychowicach, który obsługiwał obie wsie. Obie one należały do wieków do, potężnego na tym terenie, rodu v.Kyaw. Można tylko mieć nadzieję, że jego renesansowe i barokowe wyposażenie zostało gdzieś przeniesione. Nie ma też zbyt wielu przekazów ikonograficznych, obrazujących jak wyglądał pałac biedrzychowicki.

Warto jednak przez chwilę pochylić się nad jego historią i zastanowić nad bezmyślnym dziełem zniszczenia.

Biedrzychowicką linię rodu v. Kyau zapoczątkował Joachim Ernst mł. (*1641-†1694), który prawie całe swoje życie spędził w służbie wojskowej i dopiero w 1670 r. objął, w spadku po ojcu, połowę wsi Biedrzychowice (Friedersdorf) wraz z tzw. majątkiem rycerskim. Wkrótce, w 1680 r. wybudował „prawie od nowa” drewniany dwór, a nad wejściem kazał umieścić inicjały swoje i swojej żony:


I.E.v.K A.N.K.G.v.B

(Johann Ernst v.Kyaw) (Anaa Katharina v.Boblitz)

Omnia mihi Qui bene vixit non

Jesus non potest male mori

ANNO 1 6 8 0


Joachim Ernst zmarł w wieku 53 lat w 1694 r., a w kościele powstał dla nich okazały, kamienny nagrobek.

Jego starszym bratem był Johann Wilhelm v.Kyau (*1640-†1709), najstarszy syn spośród piętnaściorga dzieci Joachima Ernsta st. Miał 11 braci, własnych i przyrodnich, i wszystkich przeżył. Jako najstarszy dziedzic już w 1667 r. otrzymał po ojcu rodowy Gościszów wraz z należącą do niego drugą częścią Biedrzychowic. W 1658 r. udał się w podróż kawalerską po Europie, a po powrocie rozpoczął służbę w wojsku duńskim, zostając w 1661 r. kornetem. Powrócił w 1667 r. w randze kapitana i objął w posiadanie ojcowskie majątki.

W 1682 r. w niedzielę 19 kwietnia, spłonął dopiero co wybudowany „stary dwór” w Biedrzychowicach, między 1 a 2 popołudniu, gdy właściciele, a także mieszkańcy wsi, byli na nabożeństwie w kościele. Ogień został zaprószony w domu słodowym i błyskawicznie rozwinął się w ogromny pożar. W ciągu godziny spłonął dwór wraz z przyległymi budynkami gospodarczymi a także 14 domów we wsi. Pozostał tylko młyn i owczarnia. W starym, drewnianym dworze zginęła wówczas w ogniu jego dwuletnia córka Helena Adelgunda (urodzona 15 maja 1680 ), którą znaleziono w zgliszczach budowli dopiero następnego dnia. Pamięć tego tragicznego zdarzenia powracała potem we wsi przez wiele lat i corocznie, aż do 1745 r., w trzecią niedzielę po Wielkanocy, czczono w kościele ten dzień jako „Święto Pożaru”. Dwa tygodnie po pożarze ustawiono przed drzwiami kościelnymi w Żytawie (Zittau), a potem także w innych miejscach, misy, przeznaczone na zbiórkę datków na potrzeby pogorzelców.

Około 1694 r. dwór odbudowano, a na portalu wśród bogatych ornamentów znalazła się inskrypcja: „ Dom ten, wraz z budynkami dworskimi, został od podstaw odbudowany w 1694 r. przeze mnie Johanna Wilhelma v.Kyaw, pana na Giessmansdorf (Gościszów) i Friedersdorf (Biedrzychowice Górne), kapitana, po tym jak w 1682 r. żałośnie spłonął wraz z wszystkim i wraz z /moją/ córeczką, na skutek pożaru powstałego w domu słodowym”.

Johann Wilhelm był żonaty dwukrotnie: w 1671 r. z Marią Elisabeth v.Dreyling-Petersdorf zmarłą w wieku 39 lat w 1691 r. i potem z Johanną Sophie v.Ziegler-Klipphausen-Kunewalde, która przeżyła go, umierając w 1717 r., w wieku 52 lat. Był słabego zdrowia i często chorował. Po śmierci pierwszej żony, która dała mu 9 dzieci, z których większość wcześnie zmarła, przeleżał w łożu dwa lata. Obawiając się, że wkrótce umrze ufundował dla niej i dla siebie nagrobek w kaplicy w Gościszowie. Wkrótce jednak ożenił się ponownie i z drugiego związku miał jeszcze troje dzieci.

Zmarł w Gościszowie, wieku 69 lat, styczniu 1709 r., około siódmej wieczorem. W kościele w Biedrzychowicach Górnych znajdowało się „przepyszne, ale od 1806 r. nie widziane, epitafium z łacińską inskrypcją, zawierające także jego portret i dziesięć tarcz herbowych jego przodków”. Znajdował się tam także nagrobek jego drugiej żony.

W 1803 r. Ernst August Rudolph v.Kyau sprzedał Biedrzychowice Górne baronowi v. Einsiedel. Dawny barokowy pałac został rozebrany w 1813 r. i wówczas zostały odkryte fragmenty pierwszego, drewnianego dworu. Wtedy też powstał „masywny, okazały, sklepiony dom”, istniejący do czasów nam współczesnych. Na podstawie zachowanej XIX-wiecznej litografii można wnioskować, że budynek ten nie był zbyt oryginalny, ale zważywszy na epokę w jakiej powstał, mógł mieć charakter lekko klasycyzujący. Od 1820 r. sukcesywnie odbudowywano też budynki gospodarcze.

Z Johannem Wilhelmem v.Kyau wiąże się też pewna ciekawa historia. W 1686 r. przyjął na swój dwór brzemienną Turczynkę, którą podarował mu niejaki Pitzer, pasierb prokuratora skarbowego z Budziszyna (Bautzen). Była ona żoną janczara o imieniu Hassan i została przywieziona z Węgier jako zdobycz wojenna. Wkrótce po przybyciu do Gościszowa urodziła syna, który został ochrzczony w kościele w Biedrzychowicach jako Christian Gottlob Türk. Chłopiec zmarł w pałacu w Gościszowie w lutym 1690 r. W 1691 r. urodziła nieślubną córkę, której nadano imię Anna Rosina, ale potem nazywano ją „Turecką Różą (Turkenrose). Córka ta dożyła 1761 r. i pozostawiła liczne potomstwo, żyjące w obu wsiach. Sama Turczynka została ochrzczona w 1695 r. jako Christina Hassanin, jednak cała wieś wołała do niej „turecka chrześcijanka” (Türkenchristel). Miała 13 szlacheckich świadków chrzestnych, ponieważ uroczystość chrztu wypadła w dzień ślubu właściciela posiadłości. Zmarła w 1720 r.


Małgorzata Stankiewcz.
Źródło: C.G.Mrawek, Geschichte von Friedersdorf, Giessmansdorf und Zittel bei Zittau, Zittau 1863.
Obsługiwane przez usługę Blogger.