Zabytkowe wybory

Kampania wyborcza w toku. Politycy prześcigają się w obietnicach i deklaracjach. W dobie trudnej sytuacji finansowej na świecie ciężko wymagać żeby znalazły się wśród nich postulaty dbałości o zabytki i dziedzictwo narodowe, ale nie ma nawet takich, które regulowały by wadliwe prawo dzięki któremu niszczeją. Jedna z partii politycznych zrobiła ukłon w stronę graczy pokera, których szacuje na 400 000 wyborców. Wypada zapytać ilu jest w Polsce miłośników zabytków, historyków, pasjonatów, regionalistów i zwykłych turystów. Ludzi przemierzających szlaki w naszym kraju gdzie nieraz spotykamy się z obrazkami wywołującymi zażenowanie. Tych, którzy chociażby podczas wakacji odwiedzają muzea, korzystają z atrakcji turystycznych, zwiedzają okolicę z przewodnikiem w ręku. Ilu jest właścicieli zabytków przeklinających wadliwe prawo, szykany ze strony urzędników i kontrowersyjny system przydzielania dotacji na remonty ? Każdy z nas ma na co dzień do czynienia z zabytkami, nawet jeżeli robi to nieświadomie. Rażą zaniedbane zaułki, zniszczone kamienice, zrujnowane pałace i zamki. Zazwyczaj jest to przyjmowane jako coś naturalnego, bo nauczono nas życia w bałaganie i brzydkim otoczeniu mówiąc że nic się nie da z tym zrobić. I zapowiada się, że nic się nie zmieni.


Odbyła się debata o kulturze, gdzie mówiono o edukacji społeczeństwa poprzez sztukę, kulturę i słusznie, bo bez tego nie ma mowy o wrażliwości na patologiczne zjawiska w tym temacie. Słowo "zabytek" i "konserwacja" padło tylko raz, ale zostało zignorowane przez przejętych swoją rolą twórców. Można się było dowiedzieć z tej debaty o tym że MKiDN przeznaczyło na muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku 140 milionów złotych! Nie ujmując nic wielkiemu rodakowi można sobie wyobrazić ile zabytków można by było z tej kwoty zabezpieczyć, bo o odbudowie nie ma nawet co marzyć. Minister Kultury pochodzący z Dolnego Śląska opowiadał jak jest wspaniale i dawał przykład krakowskich Sukiennic. Bilans jego urzędowania dla ziemi z której pochodzi nie jest imponujący, ale inny być nie może bo tylko Wrocław może mu zawdzięczać zainteresowanie. W rządzie byli także inni prominentni dolnośląscy politycy, ale z ich strony także przez 4 lata nie wyszła żadna inicjatywa zmieniająca tragiczny los dziedzictwa ziemi z której pochodzą.


Może ratunku szukać w kimś innym ? Może opozycja przejmie władzę i wtedy będzie można liczyć na programy rządowe, zmianę statusu konserwatorów zabytków, kontrole w urzędach itd. ? Lider największej partii opozycyjnej uznał, że Niemcy nie powinni inwestować na Ziemiach Zachodnich, tylko na wschodzie Polski! Wspierająca go pani profesor zawrzała oburzeniem nad słowami redaktora naczelnego największej gazety codziennej, który powiedział, że Ziemie Zachodnie są dziedzictwem niemieckim. Znowu padły słowa "Ziemie Odzyskane", "piastowskie dziedzictwo", "piastowski orzeł" i tym podobne. Wróciły mroczne czasy Bieruta i Gomółki wraz ze sloganami żywcem wyjętymi z tamtego okresu. One pokazują miejsce Dolnego Śląska i innych ziem uznawanych za gorsze w stosunku do tych "rdzennie polskich". Pewni politycy zapomnieli że żyją na nich Polacy, a nie zakamuflowana opcja innego kraju i zasługują na więcej niż mają dzisiaj. Jeżeli padają takie słowa i budzą takie emocje to czy możemy liczyć, że ktokolwiek pochyli się nad losem "niemieckich" pałaców ?


Mimo pesymistycznego tonu i niewielkiej wiary w zmiany na lepsze nie można się poddawać. Od nowego Ministra Kultury i posłów trzeba wymagać zmiany prawa i jego egzekwowania, "przewietrzenia" urzędów konserwatorskich, racjonalnego wydawania pieniędzy. Nie możemy pozostawać bierni na niszczenie zabytków, bo politycy się zmieniają, w ich miejsce przyjdą kolejni, a pałace i dwory, które znikną z powierzchni ziemi już nie wrócą.
Obsługiwane przez usługę Blogger.