Żyła złota
- Dzisiaj w naszej kopalni prawdziwego złota już się nie wydobywa co nie oznacza że go tutaj nie ma. Żyłą złota są turyści zostawiający je w kasie każdego dnia.
Takimi szczerymi słowami dzieli się z turystami przewodnik dawnej kopalni złota w Złotym Stoku. Nic w tym oburzającego, wręcz przeciwnie, wypada się jedynie cieszyć, że jedna z największych atrakcji Dolnego Śląska zarabia i przyciąga kolejnych chętnych do zwiedzania. Problem w tym że wzorem dawnych właścicieli Fuggerów, złoto "wydobywa się" od licznych przybyszów za wszelką cenę.
Przy wjeździe na teren dawnej kopalni umieszczono ukryty za wysokim parkanem Średniowieczny Park Techniki, a dla obu atrakcji przewidziano wspólny bilet w promocyjnej cenie. Doskonały pomysł i wykonanie kontrastuje z drogą do kasy usianą licznymi reklamami każdego rozmiaru i rodzaju. Wprawdzie reklamują się tam głównie inne śląskie obiekty turystyczne jednak estetyka miejsca pozostawia wiele do życzenia. Im dalej tym gorzej bo wchodzimy na "jarmark" w stylu nadmorskich deptaków. Są budy z pamiątkami, trampolina, domek na drzewie itd. Jeżeli chcemy "dotknąć tajemnicy" to musimy zmienić adres.
Kopalnia cieszy się sporym powodzeniem więc tysiące turystów jest wciąganych w jej czeluść jak na niewidzialnym taśmociągu. Na początek "górnik" mówiący dziwnym slangiem (imitacja języka śląskiego w wersji light ?), później poszczególne atrakcje dawnych magazynów amunicji zaadaptowanych na cele turystyczne. Trudno pojąć do kogo skierowana jest oferta ponieważ sympatyczny przewodnik raz opowiada rzeczowo historię i technologiczne niuanse przeróbki złota, po czym kompletne bzdury o gnomach, wampirach, tunelach śmierci pełnych szczurów ludojadów. Ekspozycja jest równie dziwna, raz obrazki ukazujące pracę dawnych górników, mapy i inne pamiątki historyczne, po nich gumowe szkielety i nietoperze oraz wszechobecne złote figurki z gipsu (plastiku?) o estetyce grubo poniżej ogrodowych krasnali. Tempo zwiedzania jest szybkie, kolejni chętni szturmują kasę, więc chaos miota grupą aż do wylotu sztolni. Później spacerek do podziemnego wodospadu (podziwianie trwa jakieś 10 sekund na osobę) podczas którego usłyszymy o podziemnym dworcu we Wrocławiu, którego tunele dochodzą aż do Książa. Temat idzie płynnie, od niemieckich strażników skarbów po ich spisek z Tuskiem i Putinem. Na koniec podróż podziemną kolejką, która jest chyba największą atrakcją wycieczki i upragniony koniec.
Ta subiektywna ocena może być krzywdząca dla zarządzających tym zabytkiem, ale podobne opinie można usłyszeć na miejscu. W XXI wieku przemieszczamy się bez żadnych problemów po świecie i każdy z nas może porównywać ofertę podobnych podziemnych obiektów, często położonych bardzo blisko siebie. Podczas gdy w Bochni zainwestowano w multimedialne fajerwerki, w zabrzańskim Guido w oryginalną zachowaną substancję, złotostocka kopalnia stała się tandetnym skansenem skierowanym dla najmłodszych i najmniej rozgarniętych. W przypadku tak pięknie położonego obiektu, w tak historycznym regionie jest to coś niezrozumiałego. Wystarczy przecież zobaczyć jak to robią inni, gdzie "wydobycie złota" z turystów jest nie mniejsze, ale w innym stylu. Oni i tak przyjadą więc nie trzeba "uatrakcyjniać" tego pobytu kiczem w najgorszym wydaniu.
P.S. Dla osób uwielbiających czar zabytkowych miasteczek kilkaset metrów obok stworzono Miejską Trasę Turystyczną która zrekompensuje rozczarowanie osobom szukającym klimatów Dolnego Śląska. Więcej we wpisie Złote miasteczko
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl
Takimi szczerymi słowami dzieli się z turystami przewodnik dawnej kopalni złota w Złotym Stoku. Nic w tym oburzającego, wręcz przeciwnie, wypada się jedynie cieszyć, że jedna z największych atrakcji Dolnego Śląska zarabia i przyciąga kolejnych chętnych do zwiedzania. Problem w tym że wzorem dawnych właścicieli Fuggerów, złoto "wydobywa się" od licznych przybyszów za wszelką cenę.
Przy wjeździe na teren dawnej kopalni umieszczono ukryty za wysokim parkanem Średniowieczny Park Techniki, a dla obu atrakcji przewidziano wspólny bilet w promocyjnej cenie. Doskonały pomysł i wykonanie kontrastuje z drogą do kasy usianą licznymi reklamami każdego rozmiaru i rodzaju. Wprawdzie reklamują się tam głównie inne śląskie obiekty turystyczne jednak estetyka miejsca pozostawia wiele do życzenia. Im dalej tym gorzej bo wchodzimy na "jarmark" w stylu nadmorskich deptaków. Są budy z pamiątkami, trampolina, domek na drzewie itd. Jeżeli chcemy "dotknąć tajemnicy" to musimy zmienić adres.
Kopalnia cieszy się sporym powodzeniem więc tysiące turystów jest wciąganych w jej czeluść jak na niewidzialnym taśmociągu. Na początek "górnik" mówiący dziwnym slangiem (imitacja języka śląskiego w wersji light ?), później poszczególne atrakcje dawnych magazynów amunicji zaadaptowanych na cele turystyczne. Trudno pojąć do kogo skierowana jest oferta ponieważ sympatyczny przewodnik raz opowiada rzeczowo historię i technologiczne niuanse przeróbki złota, po czym kompletne bzdury o gnomach, wampirach, tunelach śmierci pełnych szczurów ludojadów. Ekspozycja jest równie dziwna, raz obrazki ukazujące pracę dawnych górników, mapy i inne pamiątki historyczne, po nich gumowe szkielety i nietoperze oraz wszechobecne złote figurki z gipsu (plastiku?) o estetyce grubo poniżej ogrodowych krasnali. Tempo zwiedzania jest szybkie, kolejni chętni szturmują kasę, więc chaos miota grupą aż do wylotu sztolni. Później spacerek do podziemnego wodospadu (podziwianie trwa jakieś 10 sekund na osobę) podczas którego usłyszymy o podziemnym dworcu we Wrocławiu, którego tunele dochodzą aż do Książa. Temat idzie płynnie, od niemieckich strażników skarbów po ich spisek z Tuskiem i Putinem. Na koniec podróż podziemną kolejką, która jest chyba największą atrakcją wycieczki i upragniony koniec.
Ta subiektywna ocena może być krzywdząca dla zarządzających tym zabytkiem, ale podobne opinie można usłyszeć na miejscu. W XXI wieku przemieszczamy się bez żadnych problemów po świecie i każdy z nas może porównywać ofertę podobnych podziemnych obiektów, często położonych bardzo blisko siebie. Podczas gdy w Bochni zainwestowano w multimedialne fajerwerki, w zabrzańskim Guido w oryginalną zachowaną substancję, złotostocka kopalnia stała się tandetnym skansenem skierowanym dla najmłodszych i najmniej rozgarniętych. W przypadku tak pięknie położonego obiektu, w tak historycznym regionie jest to coś niezrozumiałego. Wystarczy przecież zobaczyć jak to robią inni, gdzie "wydobycie złota" z turystów jest nie mniejsze, ale w innym stylu. Oni i tak przyjadą więc nie trzeba "uatrakcyjniać" tego pobytu kiczem w najgorszym wydaniu.
P.S. Dla osób uwielbiających czar zabytkowych miasteczek kilkaset metrów obok stworzono Miejską Trasę Turystyczną która zrekompensuje rozczarowanie osobom szukającym klimatów Dolnego Śląska. Więcej we wpisie Złote miasteczko
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl