Czerwony Baron

(...)"Gdy urodziłem się 2 maja 1892 roku mój pan ojciec stacjonował we Wrocławiu w 1. pułku kirasjerów gwardii. Mieszkaliśmy wtedy w Borku (Kleinburg). Do dziewiątego roku życia naukę pobierałem prywatnie, następnie przez rok uczęszczałem do szkoły w Świdnicy, a później zostałem kadetem w Legnickim Polu (Wahlstatt). Świdniczanie uważali mnie jednak za dziecko świdnickie"(...)

Tak pisał o sobie Manfred von Richthofen nazwany później "Czerwonym Baronem". Jego ojciec Albrecht von Richthofen pochodził z ziemiańskiego rodu osiadłego w okolicach Wrocławia i Strzegomia, a matka z rodu Schickfuss und Neudorf. Gdy ojciec Manfreda przeszedł na wojskową emeryturę rodzina zamieszkała w 1901 roku w willi przy Striegauerstrasse w Świdnicy. W wieku 11 lat trafił do szkoły kadetów w Legnickim Polu, a po zakończeniu edukacji przyjęto go do Królewskiej Akademii Wojskowej w Lichterfelde. W 1911 roku Manfreda przydzielono do I Pułku Ułanów im. Aleksandra III w Miliczu. Stamtąd w 1912 roku przenosi się do Berlińskiej Akademii Wojskowej, po ukończeniu której otrzymuje stopień leutnanta. Po wybuchu I wojny światowej jego pułk zajmuje Kalisz i po nim Kielce. Walczy również we Francji, w okolicy Metz, ale po 9 miesiącach składa prośbę o przeniesienie do lotnictwa. W 1915 roku trafia do Kolonii, gdzie kończy kurs obserwatora. Zostaje wysłany na front wschodni, a stamtąd do Ostende (Belgia) i ostatecznie do Rethel na froncie zachodnim. Daje znać o sobie niepokorny charakter Richthofena, który zamiast robić zdjęcia zrzuca bomby na flotę aliantów. Marzy o tym, żeby zostać pilotem myśliwskim, lecz początki są trudne. 10 października 1915 roku podczas lotu szkoleniowego jego maszyna runęła na ziemię. Nie zniechęca to młodego lotnika do kolejnych prób. Skierowany zostaje do szkoły lotniczej w Döberitz, którą kończy z dyplomem pilota i w 1916 roku wraca na front. We Francji przychodzą pierwsze sukcesy. 17 września 1916 roku zestrzelił pierwszy samolot, a 16 października 1916 roku ma ich na koncie już sześć. 16 stycznia 1917 roku cesarz Wilhelm przyznaje mu order Pour de Merite za 16 zwycięskich walk powietrznych. 20 stycznia 1917 roku zostaje szefem eskadry Jasta-11, która do końca wojny strąciła 350 wrogich samolotów. Nazwano ją "Cyrkiem Richthofena", a jego dowódcę "Czerwonym Baronem" (Red Baron), ze względu na czerwony kolor samolotu w którym walczył. W związku z kolejnymi sukcesami Richthofen staje się ikoną niemieckiego lotnictwa. 13 kwietnia 1917 roku strącił jednego dnia 4 wrogie samoloty, a w tym samym miesiącu na jego koncie pojawiło się ich jeszcze 19. Był pierwszym na świecie lotnikiem, który przekroczył liczbę 50 powietrznych zwycięstw. 20 kwietnia 1918 roku było ich już 80. Awansuje do stopnia hauptmanna. 21 kwietnia 1918 roku wyrusza na swój ostatni lot z którego nie wraca. 23 kwietnia 1918 roku na lotnisko Cappy Anglicy zrzucają kartkę z proporczykiem RAF następującej treści:

"Do Niemieckiego Korpusu Powietrznego. Rotmistrz, baron Manfred von Richtchofen zginął w walce powietrznej 21 kwietnia 1918 roku. Został pochowany ze wszystkimi honorami wojskowymi. Brytyjskie Siły Powietrzne."

Jego miejsce pochówku było wielokrotnie zmieniane, aż w 1976 roku, kiedy pochowano go w rodzinnym grobowcu w Wiesbaden.

Jego brat Lothar również był lotnikiem, lecz mimo swoich niewątpliwych sukcesów w walce nie zdobył tak wielkiej sławy jak Manfred. Przeżył wojnę i zginął w katastrofie lotniczej w 1922 roku. Pochowano go w Świdnicy, obok ojca.

Pamięć o "Czerwonym Baronie" i jego korzeniach stała się przedmiotem dumy ówczesnych świdniczan, którzy w parku, w pobliżu jego domu posadzili "Dąb Richthofena" i umieścili koło niego okolicznościowy głaz. W 1928 roku wybudowano w pobliżu okazałe mauzoleum. 26 kwietnia 1933 roku staraniem matki lotników w willi przy dzisiejszej ulicy Sikorskiego otwarto Muzeum Richthoffenów dokumentujące zasługi lotników, w szczególności Manfreda. Zostało ono uświetnione specjalnym przemówieniem premiera Prus Hermanna Goeringa, który był ostatnim dowódcą I pułku lotnictwa myśliwskiego im. Manfreda von Richthoffena. Osobiście muzeum Goering odwiedził 13 maja 1934 roku. W jego wnętrzach znalazło się miejsce na ordery, części samolotów, trofea myśliwskie, krzyż z pierwszego miejsca pochówku i liczne publikacje oraz korespondencję. Po zajęciu Świdnicy przez Armię Czerwoną w 1945 roku zbiory muzealne zniknęły. Wraz z nowymi mieszkańcami pamięć o niemieckim bohaterze ze zrozumiałych względów umarła. Zniszczono mauzoleum w parku, w miejscu cmentarza gdzie byli pochowani członkowie rodziny stworzono kolejny park, willę Richthofenów zamieniono na mieszkania. Dopiero po 1989 roku zaczęto nieśmiało przypominać, że znany na całym świecie "Red Baron" miał silne związki ze Świdnicą. Na zachodzie postać lotnika była wielokrotnie wykorzystywana w filmach, grach komputerowych i licznych publikacjach, co stworzyło okazję do promocji miasta. Spotyka się to jednak do dzisiaj z dość dużym oporem społecznym. Powstała fundacja "Red Baron Foundation", która prowadzi liczne działania popularyzujące najbardziej znanego Świdniczanina. W 2007 roku w ogrodzie domu Richthofenów umieszczono pamiątkowy głaz z parku wraz z nową tablicą pamiątkową. Kolejne akcje można śledzić na stronie fundacji: http://richthofen.pl/

bibliografia:

"Wielcy twórcy Gór Sowich" pod redakcją Stanisława Januszewskiego

"Wspomnienia Czerwonego Barona" Manfred von Richthofen
Obsługiwane przez usługę Blogger.