Piramidy
Piramida w Rapie, grobowiec von Fahrenheidów, zaprojektowany przez duńskiego rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena jest w chwili obecnej najbardziej znaną tego typu budowlą w Polsce i jedną z turystycznych ikon województwa warmińsko-mazurskiego. Nie zawsze tak było - przez długi czas zabytek był systematycznie dewastowany, a do "atrakcji" należało grzebanie w rozrzuconych w jego wnętrzu trumnach. W 2010 roku budowlę zabezpieczono i rozpoczęła się jej promocja, która miała na celu ożywić ruch turystyczny w tej, peryferyjnie położonej części województwa.
Dzisiaj do zwiedzania zachęcają "brązowa tablice" ustawione przy głównych drogach. Około 10 kilometrów przez las w kierunku granicy z Obwodem Kaliningradzkim i docieramy na miejsce, gdzie witają nas stoiska z miodami, widokówkami i innymi pamiątkami jakie przygotowali mieszkańcy niewielkiej wioski. Parking oczywiście płatny i obowiązkowy, w kierunku piramidy prowadzi zadbana ścieżka z wykoszoną trawą, a drogę urozmaicają tablice informacyjne na temat miejscowej fauny i flory. W razie potrzeby, znajdzie się też przewodnik, który opowie historię i urozmaici nasz czas na miejscu - miejscowy chłopak zarabiający w ten sposób na życie, podobnie jak kilka innych osób dla których zabytek stał się żywicielem - jedynym "zakładem pracy" w zapomnianej wsi na końcu świata. Przy drodze z Rapy stoi drogowskaz zapraszający do zwiedzania kolejnego grobowca, rodziny Steinertów w Zakłaczu Wielkim, bo jeżeli jest "koniunktura" na tego typu "atrakcje" to dlaczego nie korzystać ?
Na Śląsku podobne miejsca nie wzbudzają większych emocji, chociaż jest ich mnóstwo, a piramidy są przynajmniej dwie. Zazwyczaj zdewastowane, porośnięte krzakami i zarzucone śmieciami dogorywają w rogu cmentarza lub dworskiego parku o ile jakaś litościwa ręka o nie nie zadba. Nie ma mowy o tym, żeby miejscowa ludność korzystała z tego co posiada, bo nie potrafi tego zrobić z dużo większymi i ciekawszymi obiektami, takimi jak zamki, pałace, dwory, stare kościoły. Nikt nie zarabia na odwiedzających złamanego grosza, a w wielu miejscach są oni wręcz przeganiani jak natrętne muchy. O ile można zrozumieć że Dolny Śląsk nie jest jeszcze tak popularny wśród turystów jak Mazury, to nie sposób nie zauważyć ich rosnącej liczby i potencjału z tym związanego. Dlaczego nie potrafimy z tego korzystać ?
To temat dla urzędników i socjologów, którzy powinni rozpocząć pracę u podstaw związaną z uświadamianiem miejscowej ludności i wskazaniem im możliwości zarobku jakie niesie zabytek w ich miasteczku lub wiosce. Równolegle z rozmowami powinna iść promocja i niewielkie dotacje wspierające lokalną społeczność w działaniu na rzecz rozwoju turystyki. Dolny Śląsk to obszar wielokulturowy, gdzie spotkamy potomków Greków, Francuzów, Bośniaków, Ukraińców, Łemków, Bojków, ludność pochodzącą z Kresów i z centralnych regionów Polski, Niemców i wiele innych niewielkich grup etnicznych które przesiedlono na "Ziemie Odzyskane" po 1945 roku. Próżno jednak szukać śladów tych kultur w poszczególnych miejscowościach. Nikt nie zarabia na wyrobach rzemieślniczych, nie ma specyficznych pamiątek, nie istnieje nawet kuchnia regionalna, że nie ma co wspominać o kultywowaniu języka lub stroju. To jest zwycięstwo komunistycznej idei równości, podtrzymane bezwiednie po upadku tego ustroju. Być może jest już za późno aby wrócić do korzeni, które zginęły tak jak "poniemieckie" zabytki i zmieniły w wielu miejscach oblicze Dolnego Śląska w kulturalne pustkowie, być może nie jest to wskazane w czasach powszechnej globalizacji, ale przykład niewielkiej Rapy pokazuje że trzeba chociaż spróbować.
Wspomniane piramidy na Śląsku, chociaż nie są w żaden sposób reklamowane i wykorzystywane do promocji regionów również zasługują na uwagę. Niedaleko Kątów Wrocławskich, w niewielkiej wsi Piotrowice, tuż przy opuszczonym kościele ewangelickim znajduje się zapomniany grobowiec wzniesiony w latach 1865-87 przez rodzinę zu Liburg-Stirum. Co jakiś czas ktoś porządkuje teren wokół niej i składa świeże kwiaty. Obok istniał dawniej pałac otoczony wspaniałym parkiem i zabudowaniami gospodarczymi. Chociaż dzisiaj założenie jest zapuszczone i zdewastowane, wciąż zachwyca nielicznych spacerowiczów, którzy zabłąkają się w te strony.
Druga piramida znajduje się na skraju województwa opolskiego, w Rożnowie, tuż przy drewnianym wiejskim kościółku p.w. śś. Piotra i Pawła. Zbudowana w 1780 roku dla rodziny von Eben przez Carla Gottharda Langhansa - twórcę min. Bramy Brandenburskiej w Berlinie, nie wzbudza większego zainteresowania i tylko zatwardzili miłośnicy historii docierają tutaj aby ją zobaczyć. Niedaleko dogorywa pałac fundatorów pochowanych w tym specyficznym grobowcu.