Upiór Kotliny Kłodzkiej
Położony na stromym zboczu zamek w Ratnie Dolnym góruje nad okolicą, straszy swoim widokiem turystów oraz pielgrzymów zmierzających do sąsiednich Wambierzyc lub Radkowa i dalej w Góry Stołowe. Dziś trudno uwierzyć że przetrwał bez szwanku ostatnią wojnę i był wykorzystywany przez długie lata jako ośrodek wczasowy, a także jako dom dziecka. Gdy wyeksploatowany budynek wymagał remontu został porzucony i po jakimś czasie sprzedany prywatnemu właścicielowi. W 1998 roku spłonął podpalony przez nieznanych sprawców - od tego czasu pozostaje w ruinie. Obecną sytuację bardzo trafnie opisuje pan Piotr Kocoń na stronie kłodzkikątek.pl, a gorzka ocena sytuacji jest uniwersalna dla (zbyt) wielu takich miejsc na terenie całego kraju:
Niewątpliwa atrakcja, jaką niegdyś zamek ów był, dzisiaj jest tylko ruiną, patrzącą na swe niegdysiejsze włości wypalonymi oczodołami okien, zawalone krużganki i tarasy usiane spadającymi elementami stanowiącymi ściany dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy. Tętniący życiem park porastają habazie i pokrzywy wysokie do pasa, ścieżki, po których stąpały niegdyś pańskie stopy usiane są gównami, pustymi butelkami oraz wszelkiej maści śmieciem, jaki jest w stanie wyprodukować obecny, cywilizowany człowiek. Woda w stawie przybrała konsystencję gęstej zupy, która stała w cieple zbyt długo, a rzeczka, która zahacza o kraniec ogrodu przestała być rzeczką, a stała się zwykłą żygulą, w której płynie wszystko – zawartość szamb z ekologicznych gospodarstw, program telewizyjny, worki foliowe i inne śmiecie. Pachnie też niezbyt przyjemnie.
Choć jesteśmy społeczeństwem ponoć świadomym i posuniętym cywilizacyjnie w swoim mniemaniu dość daleko, odnoszę wrażenie, że czasami nie różnimy się tak bardzo od Hunów, którzy lat wiele do tyłu, w pogardzie mieli osiadły styl życia, „a mowa ich pokrętna i ciemna, a cześć jakiejś religii lub choćby tylko zabobonu w niczym ich nie krępuje”, jak to mawiał kronikarz Ammianus Marcellinus. Szperając w Internecie pod hasłem Zamku właśnie, natknąć się możemy na fora internetowe miłośników tego, co dawne, na których huczy aż od spekulacji odnośnie właściciela zamku i planów jego restauracji. A wieści nie są wcale przyjemne, bo nijak z tych szczątkowych informacji nie sklecimy spójnego obrazu sytuacji. A przecież można, mimo wszędobylskiego kryzysu, starać się o środki, zwłaszcza unijne, które pozwoliłyby odwrócić bieg rzeki zniszczenia i stworzyć miejsce niezwykle interesujące. Gdyby nasi kochani politykierzy i urzędasy zajmowali się tym, do czego zostali niegdyś powołani, gdyby dorobkiewicze, którym udało się osiągnąć znaczący sukces finansowy, dzięki czemu mogą wejść w posiadanie tego typu obiektów, mieli odrobinę większą świadomość i kulturę, Ratno Dolne z małej, sennej osady zmieniłoby się w tętniący życiem ośrodek turystyczny, który przyciągałby turystyczną gawiedź samym założeniem pałacowym. Ale po co? Znacznie łatwiej modlić się do niebios, by siły natury z niewielką pomocą człowieka pomogły rozsypać się temu co zostało – resztę zaoramy, rozparcelujemy i sprzedamy na działki budowlane, a pamięć o pałacu uleci niczym przestrzelony balon…
Niewątpliwa atrakcja, jaką niegdyś zamek ów był, dzisiaj jest tylko ruiną, patrzącą na swe niegdysiejsze włości wypalonymi oczodołami okien, zawalone krużganki i tarasy usiane spadającymi elementami stanowiącymi ściany dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy. Tętniący życiem park porastają habazie i pokrzywy wysokie do pasa, ścieżki, po których stąpały niegdyś pańskie stopy usiane są gównami, pustymi butelkami oraz wszelkiej maści śmieciem, jaki jest w stanie wyprodukować obecny, cywilizowany człowiek. Woda w stawie przybrała konsystencję gęstej zupy, która stała w cieple zbyt długo, a rzeczka, która zahacza o kraniec ogrodu przestała być rzeczką, a stała się zwykłą żygulą, w której płynie wszystko – zawartość szamb z ekologicznych gospodarstw, program telewizyjny, worki foliowe i inne śmiecie. Pachnie też niezbyt przyjemnie.
Choć jesteśmy społeczeństwem ponoć świadomym i posuniętym cywilizacyjnie w swoim mniemaniu dość daleko, odnoszę wrażenie, że czasami nie różnimy się tak bardzo od Hunów, którzy lat wiele do tyłu, w pogardzie mieli osiadły styl życia, „a mowa ich pokrętna i ciemna, a cześć jakiejś religii lub choćby tylko zabobonu w niczym ich nie krępuje”, jak to mawiał kronikarz Ammianus Marcellinus. Szperając w Internecie pod hasłem Zamku właśnie, natknąć się możemy na fora internetowe miłośników tego, co dawne, na których huczy aż od spekulacji odnośnie właściciela zamku i planów jego restauracji. A wieści nie są wcale przyjemne, bo nijak z tych szczątkowych informacji nie sklecimy spójnego obrazu sytuacji. A przecież można, mimo wszędobylskiego kryzysu, starać się o środki, zwłaszcza unijne, które pozwoliłyby odwrócić bieg rzeki zniszczenia i stworzyć miejsce niezwykle interesujące. Gdyby nasi kochani politykierzy i urzędasy zajmowali się tym, do czego zostali niegdyś powołani, gdyby dorobkiewicze, którym udało się osiągnąć znaczący sukces finansowy, dzięki czemu mogą wejść w posiadanie tego typu obiektów, mieli odrobinę większą świadomość i kulturę, Ratno Dolne z małej, sennej osady zmieniłoby się w tętniący życiem ośrodek turystyczny, który przyciągałby turystyczną gawiedź samym założeniem pałacowym. Ale po co? Znacznie łatwiej modlić się do niebios, by siły natury z niewielką pomocą człowieka pomogły rozsypać się temu co zostało – resztę zaoramy, rozparcelujemy i sprzedamy na działki budowlane, a pamięć o pałacu uleci niczym przestrzelony balon…
więcej informacji o zamku w artykule - Zamek w Ratnie Dolnym na stronie kłodzkikątek.pl
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl
więcej zdjęć na www.zabytkidolnegoslaska.com.pl