Początek końca zamku w Białej

Zamek w Białej koło Prudnika jest jednym z okazalszych na terenie Śląska. Stoi w centrum schludnego miasteczka, kilkaset metrów od zadbanego rynku. Mógłby być ogromną atrakcją turystyczną napędzającą turystykę w tej miejscowości, która jest nie tylko malowniczo położona, ale posiada bardzo cenne zabytki. Jest tutaj gotycki kościół parafialny z XIV wieku przebudowany w stylu barokowym, zachowały się kamieniczki z XVIII i XIX wieku, mury obronne z wieżą Bramy Prudnickiej oraz Wieża Wodna z XVII wieku. Na obrzeżach miasta w miejscu nazywanym "Szwedzkim Szańcem" istnieje do dzisiaj malowniczu położony na zboczu wzgórza cmentarz żydowski.







Historia zamku sięga XIII wieku kiedy powstał w jego miejscu gród książęcy. W XIV wieku zbudowano pierwszą budowlę murowaną, która została przebudowana w latach 1638-1640 na okazały pałac renesansowy. Kolejni właściciele nadali mu cechy barokowe, a od 1878 roku mieściły się w jego wnętrzach placówki oświatowe. Ostatnim użytkownikiem była "Moda Polska" która miała tutaj swoje magazyny. Później zamek sprzedano prywatnemu właścicielowi, ten kolejnemu, później był wystawiony na sprzedaż i tak kręciła się karuzela znana z innych miejsc. Oczywiście nikt w tym czasie o obiekt nie dbał, ograniczając się do zabezpieczenia.






Niestety, w chwili obecnej wstęp na jego teren jest bezproblemowy i widać na miejscu stopniową dewastację, do niedawna bardzo dobrze zachowanego zabytku. Porównując ten stan z innymi obiektami w różnym stopniu zniszczenia można przyjąć, że mamy do czynienia z początkiem końca. Zawalone stropy, kradzione na złom fragmenty konstrukcji, wyrwane ramy okienne, drzwi, bezmyślna demolka. Główny korpus jeszcze się trzyma chociaż i tutaj widać próby dostania się do środka. Liczne ślady na terenie zamku świadczą o odbywających się tutaj imprezach pod chmurką. O zaopatrzenie nie jest trudno ponieważ na przeciwko zamku funkcjonuje oblegany sklep monopolowy, a stojący pod jedną ze ścian grill świadczy że nikt w tym miejscu nie niepokoi wielbicieli tanich win, którzy tutaj mają swój azyl.




W mieście nie brakuje odnowionych kamieniczek, trwa remont kościoła, zachwycają zadbane wieże Wodna i Prudnicka. Szkoda że nikt nie dba o największy skarb tego miasteczka, który jest jego niechlubną wizytówką. Szkoda, że nikt nie ma ochoty załatać dziury w płocie, zamurować otworów okiennych co być może by pozwoliło zachować zamek dla przyszłych pokoleń. Za kilka lat będziemy się znowu zastanawiali dlaczego nie znalazły się tak naprawdę drobne kwoty oraz ktoś rozsądny i stanowczy kto mógł uratować cenny zabytek.






Obsługiwane przez usługę Blogger.