Pałacowa wyprzedaż
Agencja Nieruchomości Rolnych wystawiła na sprzedaż 12 dolnośląskich rezydencji, z czego jedną z nich już udało się już sprzedać - pałac w Przyborowie znalazł nabywcę za 830 000 złotych! Wiadomości na pierwszy rzut oka wydają się optymistyczne, jednak trudno tutaj nie dojrzeć zagrożenia jakie stwarza ta sytuacja.
ANR wykwaterowuje z przygotowanych do zbycia obiektów dotychczasowych mieszkańców, dla których powstają nowe mieszkania. Trudno mówić o dobrym wpływie tych ludzi na stan zabytków. W większości przypadków dewastowali i niszczyli mienie "niczyje", a gdy zostawały gołe mury służyły one jako wychodek i miejsce libacji jednocześnie. Na szczęście nie wszędzie tak było. Byli oni także gwarantem tragicznego status quo i swego rodzaju ochroną tego co przetrwało. Jeżeli pałac uda się sprzedać, wtedy problem spadnie na nowego właściciela, jeżeli się nie uda, rezydencje po jakimś czasie zostaną opuszczone i zostawione same sobie. Nie przetrwają w kraju w którym system opieki nad zabytkami praktycznie nie istnieje, a obywatele bez skrupułów kradną i niszczą wszystko co wpadnie im w ręce. Trudno być optymistą.
Na liście znalazły się 3 obiekty szczególnie cenne, z czego 2 są w stanie kompletnej ruiny:
Dwór w Ścinawce Górnej stał się powszechnie znany z artykułów prasowych ponieważ miał go kupić i odbudować książe Karol. Okazało się jednak, że arystokrata nie zamierzał wydać na ten cel ani funta, stąd dzisiaj może go nabyć każdy. Jest położony w pięknej okolicy (Kotlina Kłodzka), posiada cenną kaplicę w której przetrwał wspaniały wystrój malarski, a na folwarku znajduje zniszczony renesansowy spichlerz.
Letnia rezydencja opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej słynęła kiedyś ze swojego wystroju w tym z malowanego stropu, którego autorem był sam Michael Willmann. Zdemontowany w odpowiednim czasie ocalał do dzisiaj, w przeciwieństwie do samego pałacu. Pozostały z niego tylko gołe mury. Ze względu na historię warto, a nawet trzeba je ratować.
Na koniec najpiękniejszy pałac w zestawieniu, który do dzisiaj zachwyca resztką dekoracji rzeźbiarskiej oraz sztuaktorskiej na elewacji i w zdewastowanych wnętrzach. W Parchowie jeszcze widać gołym okiem, że po ewentualnym remoncie mielibyśmy do czynienia z prawdziwą perełką architektoniczną. Tak jak w niedalekim Chróstniku gdzie mamy przykład że nigdy nie jest za późno na ratowanie zabytków.
Można kupić jeden z pozostałych pałaców w dobrym stanie i zainwestować mniejsze pieniądze, można także kupić mury z potencjałem, które w przyszłości da się przekształcić w coś co zachwyci tysiące ludzi i być może zwróci poniesione wydatki. Jeżeli znajdą się ludzie z odpowiednio zasobnym portfelem i przede wszystkim z wyobraźnią zyskamy na tym wszyscy. Jeżeli nie, nic już nie uratuje tych zabytków...
ANR wykwaterowuje z przygotowanych do zbycia obiektów dotychczasowych mieszkańców, dla których powstają nowe mieszkania. Trudno mówić o dobrym wpływie tych ludzi na stan zabytków. W większości przypadków dewastowali i niszczyli mienie "niczyje", a gdy zostawały gołe mury służyły one jako wychodek i miejsce libacji jednocześnie. Na szczęście nie wszędzie tak było. Byli oni także gwarantem tragicznego status quo i swego rodzaju ochroną tego co przetrwało. Jeżeli pałac uda się sprzedać, wtedy problem spadnie na nowego właściciela, jeżeli się nie uda, rezydencje po jakimś czasie zostaną opuszczone i zostawione same sobie. Nie przetrwają w kraju w którym system opieki nad zabytkami praktycznie nie istnieje, a obywatele bez skrupułów kradną i niszczą wszystko co wpadnie im w ręce. Trudno być optymistą.
Na liście znalazły się 3 obiekty szczególnie cenne, z czego 2 są w stanie kompletnej ruiny:
Dwór w Ścinawce Górnej stał się powszechnie znany z artykułów prasowych ponieważ miał go kupić i odbudować książe Karol. Okazało się jednak, że arystokrata nie zamierzał wydać na ten cel ani funta, stąd dzisiaj może go nabyć każdy. Jest położony w pięknej okolicy (Kotlina Kłodzka), posiada cenną kaplicę w której przetrwał wspaniały wystrój malarski, a na folwarku znajduje zniszczony renesansowy spichlerz.
Letnia rezydencja opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej słynęła kiedyś ze swojego wystroju w tym z malowanego stropu, którego autorem był sam Michael Willmann. Zdemontowany w odpowiednim czasie ocalał do dzisiaj, w przeciwieństwie do samego pałacu. Pozostały z niego tylko gołe mury. Ze względu na historię warto, a nawet trzeba je ratować.
Na koniec najpiękniejszy pałac w zestawieniu, który do dzisiaj zachwyca resztką dekoracji rzeźbiarskiej oraz sztuaktorskiej na elewacji i w zdewastowanych wnętrzach. W Parchowie jeszcze widać gołym okiem, że po ewentualnym remoncie mielibyśmy do czynienia z prawdziwą perełką architektoniczną. Tak jak w niedalekim Chróstniku gdzie mamy przykład że nigdy nie jest za późno na ratowanie zabytków.
źródło: http://dolny-slask.org.pl/890119,foto.html?idEntity=511076
Można kupić jeden z pozostałych pałaców w dobrym stanie i zainwestować mniejsze pieniądze, można także kupić mury z potencjałem, które w przyszłości da się przekształcić w coś co zachwyci tysiące ludzi i być może zwróci poniesione wydatki. Jeżeli znajdą się ludzie z odpowiednio zasobnym portfelem i przede wszystkim z wyobraźnią zyskamy na tym wszyscy. Jeżeli nie, nic już nie uratuje tych zabytków...