W cieniu zamku Grodziec

Tysiące turystów zmierzających w kierunku zamku Grodziec mijają obojętnie, ukryty w zarośniętym parku, jeden z najpiękniejszych barokowych pałaców na Śląsku. Powstał w latach 1718-1721, po tym gdy cesarscy żołnierze pod dowództwem Albrechta von Wallensteina zdobyli i wysadzili (26 grudnia 1646 roku) mury zamku Grodziec, a ówczesny właściciel zdecydował, że nie warto ich odbudowywać więc wzniósł nowoczesną (na tamte czasy) rezydencję. Gdy w XIX wieku posiadłość nabyła rodzina von Dirksen kontynuowano, zapoczątkowaną przez Hochbergów, odbudowę zamku pod kierownictwem Bodo Ebhardta, a położony poniżej pałac stał się letnią rezydencją niemieckich arystokratów. Potomek Willibalda von Dirksena, Herbert, doszedł do funkcji ambasadora Niemiec w Moskwie, skąd przeniesiony został na placówkę w Tokio.  5 listopada 1933 roku w pałacu goszczono wodza III rzeszy Adolfa Hitlera, a w 1938 roku po zakończeniu służby von Dirksen na stałe osiadł w jego murach. Nie dane mu było cieszyć się długo spokojem ponieważ echa wojny dotarły do tej sielskiej i spokojnej miejscowości wraz ze zbiorami Biblioteki Pruskiej, umieszczonymi na zamku w 1942 roku aby uchronić je przed skutkami bombardowań. Na początku 1945 roku we wsi i w pałacu pojawiły się grupy uchodźców i wkrótce po nich żołnierze Armii Radzieckiej, którzy zdobyli Grodziec bez jednego wystrzału. Von Dirksena ocaliło zdjęcie z czasów służby w Moskwie oraz liczne książki rosyjskie z tego okresu, przechowywane w pałacowej bibliotece. Niestety, żołnierze "wyzwoleńczej armii" nie mieli tyle atencji do mienia zgromadzonego przez byłego ambasadora więc okradli i spustoszyli pałac oraz zamek. Wkrótce Dirksen pod osłoną nocy uciekł, a porzucone wyposażenie szybko znalazło nowych właścicieli w postaci licznych szabrowników oraz ekipy rewindykacyjnej Witolda Kieszkowskiego. Pałacowe meble i obrazy jadą do Warszawy, Krakowa i innych odbudowywanych przez "cały naród" miejscowości.


Pozostają ograbione mury, które wykorzystywane są po 1945 roku jako hotel robotniczy miejscowego PGR, kolejnym użytkownikami zostają: kopalnia "Konrad" z Iwin, Gminna Rada Narodowa z Nowej Wsi Grodziskiej, Kuratorium Oświaty i Wychowania, Polski Związek Esperantystów, a od 1992 roku należy do prywatnych właścicieli. W 1960 roku "Wiadomości Legnickie" donosiły:

"(...) mieszka w nim tylko (!) 30 rodzin pracujących w kopalni ("Konrad" z Iwin). Pałac jest naprawdę unikatem w powiecie złotoryjskim(...) W parku znajduje się także 15 kamiennych rzeźb. Niestety, wszystkie są poprzewracane i zaniedbane. Lokatorzy w zastraszający sposób niszczą pałac. Wszędzie spotkaliśmy wiele brudu, a na podwórzu cuchnące śmietniki. Szkoda że władze patrzą na to obojętnym okiem(...)*

I tak pozostało na długie lata. W latach dziewięćdziesiątych wymieniono pokrycie dachowe oraz przeprowadzono drobne prace porządkowe, które pozwoliły ocalić zabytek na przyszłość. Dzisiaj jest on wystawiony na sprzedaż, ale chętnych do zakupu tej ogromnej rezydencji (3600m2) nie widać, chociaż ma ona ogromny potencjał i wymarzoną lokalizację. W jej wnętrzu zachowały się resztki dawnego wystroju z barokowym plafonem w sali balowej na czele, przed główną fasadą fontanna, podobno przywieziona z ruin Pompei. Straszą odrapane ściany, powybijane szyby i obskurny blaszany płot wokół budynku. Jeszcze nic straconego, jest nowy dach, jest stróż chroniący mury przed wandalami, jednak trudno o optymizm jeżeli przez 70 lat nie znalazł się jeden porządny gospodarz...


Na podstawie publikacji:
*"Losy rezydencji dolnośląskich w latach 1945-1991" - Romuald Łuczyński
"Na tropach skarbów i depozytów Trzeciej Rzeszy : kulisy rewindykacji i poszukiwań terenowych na Dolnym Śląsku" - Szymon Wrzesiński i Krzysztof Urban.


Obsługiwane przez usługę Blogger.