Mądry Polak po szkodzie...

Imponujący pałac w Brodach powstał w wyniku przebudowy barokowego pałacu Promnitzów dla Henryka von Brühla, ministra króla polskiego i elektora saskiego Augusta III. Nowy właściciel nie tylko przekształcił budowlę ale zadbał o zagospodarowanie sąsiedniego parku oraz rozbudowę miasteczka w duchu epoki.


W bogato dekorowanych wnętrzach znalazło się między innymi miejsce dla wspaniałego serwisu porcelanowego dla 100 osób, który Brühl zamówił w Miśni na swój ślub. Składał się z 2200 naczyń o fantazyjnych kształtach, dzięki którym nadano mu miano "serwisu łabędziego". Tą największą na świecie kolekcję ratowano wielokrotnie, w tym podczas pożarów pałacu w 1758 i 1920 roku. Przed II wojną światową liczyła już tylko 1400 sztuk co było wynikiem ubytków i licznych darowizn rodziny Brühlów.


Serwis, podobnie jak pałac przetrwał działania wojenne bez szwanku. W 1945 roku rezydencja ponownie została zniszczona - podpalona przez "wyzwalających" Brody czerwonoarmistów. Prawdopodobnie przed podłożeniem ognia brygady trofiejne wywiozły całe wyposażenie, ale nie uznały za wartościowy zabezpieczony i zamurowany w piwnicy porcelanowy serwis. Częściowo naczynia wytłukli, a resztę zostawili na miejscu. Kolejni gospodarze także nie zainteresowali się zdobyczą. Delegat Ministerstwa Kultury i Sztuki, Stefan Styczyński, relacjonował do Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków w Warszawie o odkryciu piwnicy wypełnionej po sufit porcelaną. Nie wzbudziło to jednak żadnego odzewu, a w tym czasie miejscowa ludność stopniowo wynosiła lub tłukła w piwnicy kolejne egzemplarze. Jedne naczynia służyły zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, inne niszczono podczas prymitywnych zabaw. Zdarzały się przypadki, gdy z porcelanowych talerzyków jadły indyki, lub cenny półmisek służył jako pokrywka do beczki z kiszoną kapustą.  Opowieść o pijanym traktorzyście rozjeżdżającym ogromną wazę dla zabawy to "klasyka gatunku".


Dzisiaj na świecie w różnych kolekcjach i muzeach znajduje się około 500 naczyń. 400 to przedwojenne darowizny Brühlów. W Polsce znajduje się około 100 naczyń - prawdopodobnie tylko tyle uratowało się z pałacowej piwnicy. Na aukcjach pojedyncze egzemplarze osiągają zawrotne ceny.


Tym bardziej to przykra historia, że Henryk von Brühl był postacią silnie związaną z naszym krajem, nawet nadano mu polskie szlachectwo. Niestety, nikt po 1945 roku nikt nie znał określenia "Serwis Łabędzi", znany jako największy porcelanowy serwis na świecie, co wystawia świadectwo odpowiedzialnym za zabytki urzędnikom. Pozostawili wszystko na pastwę dopiero przesiedlonej, prymitywnej ludności, która nie uznała za coś normalnego korzystanie z porcelanowych naczyń zgodnie z przeznaczeniem. Dlaczego ? Nasz kraj był w tym czasie tak bogaty, żeby pogardzić taką zdobyczą ? Widocznie tak. Ze wspaniałej rezydencji pozostała nam wypalona skorupa pałacu i kilka egzemplarzy na pocieszenie. Ta historia jest idealnym odzwierciedleniem przysłowia "Mądry Polak po szkodzie", które nie do końca jest prawdziwe. Nawet po szkodzie Polak nic nie jest mądrzejszy i dalej postępuje tak samo.

Na podstawie książki Leszka Adamczewskiego - "Berlińskie wrota. Nowa Marchia w ogniu".
Obsługiwane przez usługę Blogger.