Dolnośląskie koszmary PRL - Nysa
Dzisiejsza Nysa jest cieniem dawnego pięknego miasta. Na szczęście w dużej ilości przetrwały jej niepowtarzalne zabytki najwyższej klasy. Po wojennych zniszczeniach, jak w wielu innych miastach postanowiono odbudować ją we współczesnej formie, co sprowadzało się do postawienia powtarzalnych bloków, które raz stoją do ulicy raz kalenicowo, raz szczytowo. Dlaczego właśnie tak, wiedzą tylko ich twórcy. Efektem jest chaos i puste przestrzenie. Szczególnie rażą przy pięknym kościele św. Jakuba, ale w każdym zakątku starego miasta się natkniemy na takie zgrzyty. Jedynym elementem, który jest kompromisowy na historycznym rynku to skośne dachy, których kalenicowe ukształtowanie jest zaprzeczeniem dawnego wizerunku. Na szczęście puste przestrzenie stopniowo zapełniają się nową zabudową, której daleko do ideału, ale przynajmniej jest tworzona z poszanowaniem proporcji i dawnych podziałów parceli. Odtworzono też we współczesnej formie dawny ratusz, przypominający tylko kształtem ten dawny. Należy się cieszyć, że najwspanialsze budowle Nysy przetrwały do dzisiaj i pozostawiają w cieniu architektoniczne potworki z poprzedniej i tej epoki. Poza tym trzeba też uznać, że Nysa na tle innych "zepsutych" miast wygląda lepiej. Dlaczego ? Może to tylko subiektywne odczucie.
Stare, starsze, nowe w cieniu kościoła
Agresywne balkony "zjadają" dwór biskupi
Przez mękę do piękna
Pustkowie na rynku jeszcze bez imitacji ratusza
Miasto kontrastów