Ecce Homo

Pałac w Luboradzu jest znany każdemu miłośnikowi zabytków Dolnego Śląska. To jeden z najcenniejszych obiektów na tym terenie, potraktowany po 1945 roku w wyjątkowo barbarzyński sposób. Skrywał w swoim wnętrzu prawdziwe cudo w postaci kaplicy wraz z wyposażeniem - obrazami namalowanymi przez samego Michaela Willmanna.

Dzieła tego wielkiego malarza wzbudzają dzisiaj sporo emocji i kontrowersji w związku z ich powojennymi losami. Wiele z nich po II wojnie światowej zostało zarekwirowane i  zawisło w kilkunastu warszawskich kościołach, potraktowane przez ówczesne władze jako reparacje wojenne. Dużo się mówi o ich powrocie do Lubiąża, skąd pochodziła kolekcja i gdzie rzeczywiście jest ich właściwe miejsce. Oddajcie co nasze - pod takim hasłem każdy Dolnoślązak chętnie się podpisze.


Mało kto wie, że część lubiąskich "Willmannów" znajduje się na terenie Śląska i nikt nawet nie wspomina o ich powrocie do klasztoru. Wiszą w salach zamku piastowskiego w Brzegu jako depozyt Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Wśród nich jest "Ecce Homo" pochodzący z kaplicy pałacu w Luboradzu, który nie tak dawno temu został poddany konserwacji po zniszczeniach bynajmniej nie wojennych:

Willmann, na zamówienie hrabiego, namalował pięć obrazów. Cztery z nich: "Modlitwa w Ogrójcu", "Ecce Homo", "Upadek pod krzyżem" i "Złożenie do grobu" umieszczono w górnej części kaplicy, piąty "Ukrzyżowanie" stanowił wystrój ołtarza.

Po II wojnie światowej kaplica pełniła funkcje pomieszczenia gospodarczego i prawdopodobnie dwa z obrazów spadły na posadzkę i zostały zniszczone przez zwierzęta. Dwa ocalałe, tj. "Modlitwa Chrystusa w ogrójcu" i "Ecce Homo" w 1966 r przekazano do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu.


PAP - Nauka w Polsce

Czytając te słowa wypada żałować że "warszawscy grabieżcy" nie zabrali dzieł do siebie. Być może by ocalały w komplecie do dzisiaj. Podobnie jak dziesiątki innych zabytków ruchomych i nieruchomych, które sami sobie zniszczyliśmy.
Obsługiwane przez usługę Blogger.