Nieistniejące pałace (13)

W poszukiwaniu świata, który już nie istnieje wracamy z powrotem do województwa dolnośląskiego. Północno-wschodnie powiaty mają imponującą listę strat. Chciało by się napisać "wojennych", ale bardziej odpowiednią formą byłoby - "powojennych".

Na stronie Urzędu i Gminy w Cieszkowie możemy przeczytać taką historię:

Pałac, którego już nie ma - w cieszkowskim parku, wśród drzew i ozdobnych krzewów, stał jeszcze całkiem niedawno piękny wczesnobarokowy pałac. W miejscu, w którym został wzniesiony, prawdopodobnie znajdowała się wcześniej warownia. Warownię miał ponoć wybudować wnuk Władysława Wygnańca- Henryk I. Pałac wzniesiono tu w 1695 roku, przebudowując stary dwór. Budynek otoczony był starą zamkową fosą, parkiem, ogrodem owocowym i warzywnym. W pobliżu znajdowały się też dwa małe stawy, na jednym z nich usypano wyspę, na której według legendy miała straszyć Biała Dama.Pałac zbudowany na planie prostokąta był dwupiętrowy, nakryty ceramicznym dachem, po środku mieścił się niewielki dziedziniec, od frontu posiadał jedenaście dużych okien. We wnętrzu znajdowały się dwie wielkie sale gościnne, bogato wystrojone, pewna ilość pokoi, a także teatr dworski. Pałac zdobiony z zewnątrz jak i wewnątrz był najpiękniejszym budynkiem w Cieszkowie i jednym z najatrakcyjniejszych w całej okolicy. Do parku często wybierali się sąsiedzi i ludność z okolicznych wsi, nie tylko na spacery, przychodzili kupować młode drzewka, krzewy, flance, co zapewniało właścicielom znaczne dochody.Pałac zamieszkiwali wszyscy późniejsi właściciele Cieszkowa, między innymi księżna Katarzyna Sapieha, baron von Zedlitz, baron von Teichmann, bracia Schreiberowie,a od 1910 do 1945r. hrabina Alexandrine von Puckler und Blankensee.W 1842 pałac poddano gruntownej restauracji. Niestety, budynek nie zachował się do naszych czasów. Został spalony przez wojska radzieckie w 1945 roku. Opuszczony, w końcu został rozebrany. Dzisiaj można zobaczyć tylko jego skromne resztki: most, altanę ogrodową, fosę, budynek przypałacowy oraz park.Wielka szkoda, że pałacu już nie ma, dziś na pewno stanowiłby sporą atrakcję turystyczną.



Pałac w Wierzchowicach powstał w XVII wieku, wybudowany przez rodzinę von Maltzan. W 1717 roku Reichenbachowie wznieśli w tym miejscu szachulcowy dwór w XVIII wieku rozbudowywany. Do 1945 roku należał do Hochbergów z Roztoki. Przetrwał II wojnę światową bez szwanku, jeżeli nie liczyć dewastacji i kradzieży wyposażenia. W warunkach dolnośląskich to były "drobnostki". Do lat 60-tych XX wieku dwór był użytkowany przez miejscowy PGR, a gdy przestał być już potrzebny opuszczono zabudowania czekając aż się rozlecą. Obiekt przejęło sanatorium z sąsiednich Krośnic z zamiarem remontu i w 1974 roku wykonano nawet drobne prace zabezpieczające. Mimo tego niszczejące budynki zaczęły być dla gospodarza kulą u nogi więc wystąpiono z wnioskiem o wyburzenie, na co nie zgodził się konserwator zabytków. Trwały przepychanki, robiono kolejne projekty, a budynek coraz bardziej niszczał. Sytuacja jaką obserwujemy dzisiaj w setkach innych miejsc "na żywo". Wierzchowicki zabytek mimo pozornie nietrwałej konstrukcji sam rozlecieć się jednak w żaden sposób nie chciał. W 1989 roku PGR w "trosce o bezpieczeństwo" rozpoczął rozbiórkę częściowo zawalonego skrzydła ale tak się rozpędzili że zrównali całość z ziemią. Konserwator złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a prokurator uznał że dowodów na to nie ma...

więcej na ten temat w książce Romualda Łuczyńskiego "Losy rezydencji dolnośląskich w latach 1945-1991"

Od 1989 roku na Dolnym Śląsku w tym temacie nie zmieniło się nic.

źródło: dolny-slask.org.pl



Cieszy mię ten rym: "Polak mądry po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Obsługiwane przez usługę Blogger.