Zapomniane epitafium w Pielaszkowicach

Pielaszkowice, mała wieś w pobliżu Mieczkowa, (pow. strzegomskim) znana była z kilku znaczących faktów z historii regionu i do 1945 r. pozostawała własnością rodu v.Buddenbrock. Stał tu dwór, przebudowany po połowie XVIII w. na rozległy pałac. W założenie wkomponowano starszą, renesansową budowlę i fosę, a otoczenie przekształcono w barokowy ogród, a następnie w starannie utrzymany park krajobrazowy Dziś wszystko to jest zrujnowane, budowla grozi w każdej chwili całkowitym zawaleniem, dawne aleje są ledwo czytelne, a całość wygląda tak, jak wiele innych śląskich zabytków tego typu. To „stadium rozpaczliwej agonii” jak ktoś powiedział. Nie o pałacu jednak chcę opowiedzieć, ale o jednym z twórców jego dawnej świetności.

Wieś posiadała niegdyś kościół katolicki, który został zburzony w czasie wojny 30.letniej, a resztki tej budowli i wieży były widoczne jeszcze w 1853 r. Stał on na terenie zachowanego do dziś cmentarzyka, na którym stoi neogotycka kaplica, prawdopodobnie z początku XX w.. W otaczający cmentarzyk mur wmurowano dwie późnorenesansowe płyty nagrobne, zachowane z dawnego kościoła i kilka późniejszych epitafiów inskrypcyjnych. Uwagę zwraca jedno z nich, bardzo silnie zniszczone, z nieczytelną inskrypcją i nierozpoznawalnymi herbami. Mimo daleko posuniętej destrukcji widać, że miało wysoką wartość artystyczną. Można teraz jedynie powiedzieć, że poświęcone było wysoko postawionemu szlachcicowi w służbie wojskowej i że płyta pochodzi z XVIII w. Szukajmy więc dalej.

Kto to może być ?

Pielaszkowice/Pläswitz wraz z kilkoma innymi majątkami śląskimi należały w 1 połowie XVIII w. do Beaty Abigail v.Siegroth (*1700-†1770), odziedziczone po pierwszym mężu Karlu Gottliebie v.Nostitz (†1731). Nie posiadająca potomstwa Beata w 1745 r. wyszła ponownie za mąż za feldmarszałka Wilhelma Dietricha v.Buddenbrock (*1672-†1757). Była znana ze swojej działalności charytatywnej i religijnej, finansowała budowę m.in. zboru w Piotrowicach Świdnickich/Peterwitz i kilka ewangelickich szkół w swoich majątkach. Pomagał jej w tym drugi mąż finansujący pomoc dla najbiedniejszych rodzin, fundator przytułku w Piotrowicach, który łożył na jego utrzymanie. Był bohaterem wojennym I Wojny Śląskiej, ciężko rannym w bojach i wielokrotnie odznaczonym najwyższymi odznaczeniami wojskowymi (w tym Order Czarnego Orła – 1739. Do końca życia nosił w sobie jedną z kul, której nie udało się usunąć. Tuż przed śmiercią zapisał jeszcze 1000 reichstalarów do podziału na biednych ze swoich majątków. Mieszkał na stałe w zamku w Piotrowicach i został pochowany w krypcie tamtejszego kościoła, zmarł jednak we Wrocławiu. Jego majątki odziedziczyły dzieci z pierwszego małżeństwa, pasierbowie Beaty Abigail. Tuż przed śmiercią utworzyła ze swoich dóbr majorat, dający prawo dziedziczenia najstarszemu synowi (lub krewnemu w przypadku braku męskiego potomka), bez możliwości dzielenia tego majątku. W jego skład wchodziły: Pielaszkowice/Plaswitz, Sokolniki/Zuckelnik, Mieczków/Metschkau i folwark Johnsdorf, na pograniczu powiatów strzegomskiego i średzkiego. Ona sama zmarła w 1770 r., w wieku 70 lat, w swoim pałacu w Łażanach/Laasan i została pochowana koło męża.

W wyniku podziału majorat odziedziczył 63 letni syn Buddenbrocka - Johann Jobst Heinrich Wilhelm (*1707-†1781), który z ten sposób zapoczątkował pielaszkowicką linię rodu v.Buddenbrock. Zaraz też w 1770 r. otrzymał od cesarza śląski inkolat - prawo pozwalające pełnić miejscowe urzędy, uznawane w Prusach. W tym, samym roku został odznaczony najwyższym odznaczeniem pruskim - Orderem Czarnego Orła był też rycerzem zakonu joannitów. W 1771 r. przybył po raz pierwszy do Pielaszkowic, wraz z czwartą już żoną Charlotte Augustą v.Wartensleben (*1736-†1794), byłą damą dworu księżnej Augusty Ferdinady pruskiej i poślubił ją w 1669 r.. Powitani zostali bardzo uroczyście na dziedzińcu pałacu, a pastor wygłosił z tej okazji uroczystą przemowę. Po dwóch, spędzonych tu miesiącach, powrócili do Berlina, gdzie jak się zdaje dość często przebywali. Nie mieli wspólnych dzieci.

Johann, syn z pierwszej żony, był dumą ojca, od najmłodszych lat przysposabiany do kariery wojskowej, jeszcze za jego życia uzyskał rangę generalmajora, odpowiednik generała brygady. W bitwie pod Dobromierzem/Hohenfriedeberg (1745), w której jego ojciec dowodził jednym skrzydłem kawalerii, został ciężko ranny w głowę. Gdy wybuchła wojna siedmioletnia (1753) z powodu stanu zdrowia (prawdopodobnie choroba oczu) musiał opuścić pole walki i został wtedy komendantem Brzegu. Darzony przez króla Fryderyka II wielkim zaufaniem, został mianowany (1759) przełożonym korpusu kadetów w Berlinie (Goeverneur über Cadetten Corps), a gdy obejmował spadek w 1770 r. posiadał już rangę generalleutnanta, czyli generała dywizji. Jemu przypisuje się ostateczną, późnobarokową, rozbudowę, pałacu i założenie parku, co mogło być powiązane z tym, że po zakończeniu tej wojny (1763) otrzymał od króla dużą sumę pieniędzy na rozbudowę jego śląskiego majątku. Johann zmarł w 1781 r., wieku 75 lat, i został pochowany wraz z trzema poprzednimi żonami w kościele garnizonowym w Berlinie. Z pierwszą, słynącą z niezwykłej urody, spędził 27 lat życia i miał 3 dzieci, druga zmarła rok po ślubie przy porodzie, a trzecia po kilku miesiącach. Ponieważ w czasie ostatniej wojny został on całkowicie zniszczony, krypty zostały ekshumowane i szczątki pochowane we wspólnej mogile na cmentarzu Stahnsdorf, pod Berlinem.

Majątek odziedziczył syn z pierwszej żony, Wilhelm Dietrich, który także bardzo dbał o swoich poddanych i dzięki jego usilnym staraniom, w 1775 r. powstała w Pielaszkowicach i Sokolnikach nowa szkoła dla dzieci. Był Kawalerem krzyża Joannitów i kanonikiem kolegiaty St. Mauritius w Halberstadt. Zmarł, w 1800 r., w wieku 56 lat i został pochowany w Pielaszkowicach.

Powstaje zasadnicze pytanie: skąd wzięło się na murze tak okazałe XVIII-wieczne epitafium, skoro nie było we wsi kościoła, brak też przekazu o istnieniu murowanej kaplicy. Dopiero w 1748 r., za zgodą króla, wybudowano zbór w sąsiedniej wsi Mieczków, gdzie stał już zresztą kościół katolicki. Należało do niego pięć pobliskich gmin.

Epitafium powstało nie w miejscu pogrzebania, ale dla upamiętnienia zasłużonej postaci. Mogło posiadać pierwotnie jakąś obudowę (np. zwieńczenie), a jego obecne, przypadkowe usytuowanie, nie jest pierwotnym. Żaden z dwóch generałów v.Buddenbrock nie umarł w tym majątku, ani nie został tu pochowany, wnuk zaś zapewne spoczął bezpośrednio w ziemi na cmentarzu. Może to być epitafium zarówno Wilhelma Dietricha jak i Johanna, a różnica dat ich śmierci wynosi niewiele ponad 20 lat.

Analiza stylistyczna epitafium mogłaby wskazywać na połowę XVIII w. Dla tego czasu jest też charakterystyczna męska peruka zwana allonge, noszona przy galowych strojach, podobnie jak uczesanie kobiety z upiętych wysoko, drobnych loków, z wpiętą z boku łodygą kwiatu (?). Twarz męska przypomina też zarysem portret Wilhelma Dietricha, dzieło Antoine de Pesne (lata 30-40. XVIII w.), podobnie jak w delikatnej twarzy kobiety można upatrywać podobieństwa do jej portretu, tego samego malarza.* Twarze jego syna i wnuka, także znane z portretów, maję jednak podobne cechy, świadczące o rodzinnym podobieństwie. Trzeba też pamiętać, że w konwencji takich przedstawień, twarze nie miały cech portretowych, ale były ponadczasowo młode i urodziwe. Tak bowiem zmarli mieli pozostać w pamięci potomnych. Na szyi mężczyzny zwisa coś co przypomina zarys gwiaździstego Orderu Czarnego Orła, może to jednak tylko sugestia.

Przy popiersiach pary małżeńskiej wyobrażono dwie, siedzące na chmurach, postacie kobiece, skłaniające się w ku nim. Lewa, to dostojna matrona w chuście na głowie, trzymająca księgę i krzyż - personifikacja Wiary (Eclesii), upodobniona nieco do Matki Boskiej. Prawa, to młoda kobieta trzymająca prawdopodobnie gorejące serce, symbol miłości bożej i gorliwości w wierze. Jej fryzura jest jakby lekko antykizująca (?), co przemawiałby za czasem powstania około 1780 r.. Ponieważ głowy zmarłych także są zwrócone do siebie, wzrok patrzącego kieruje się ku środkowi pomnika. W ten sposób zaakcentowano wzajemną więź, łączącą małżonków. Oba popiersia na okrągłych cokołach, ukształtowane są na wzór rzymskich biustów portretowych, tworzących galerie antenatów. Półka, na której stoją, przykryta jest fałdzistą draperią w taki sposób, że nabrała kształtu konchy muszli, która jak wiadomo ma symbolikę funeralną i eschatologiczną. Całą jej powierzchnię pokrywa nieczytelna inskrypcja, opisująca zapewne całe, pełne triumfów wojennych, życie przedstawionego bohatera. Dołem wyobrażono dwa herby, otoczone spoliami: szablami, proporcami i sztandarami, bębenkami, trąbkami hejnałowymi, jest też armata i dwie kule armatnie z otworami po lontach.

A więc czyje ?

W pierwszym przypadku mogło być poświęcone starszemu z v.Buddenbrocków, zmarłemu w 1757 r., a wtedy fundowałby je syn i dziedzic Pielaszkowic po 1770 r., czyli po objęciu majątku, chcąc upamiętnić ojca i przybraną matkę, zasłużonych w opiece nad gminą.

Druga ewentualność zakłada, że miało upamiętnić, i to wydaje się bardziej prawdopodobne, zmarłego w 1781 r., Johanna Wilhelma, syna starego feldmarszałka. W takim wypadku mogła je wystawić wdowa Charlotte Augusta v.Wartensleben, pochodząca z Saksonii, która go przeżyła o 13 lat. Zmarła w Berlinie i tam, ją pochowano. Niestety rzeźbiony herb kobiety z epitafium jest zupełnie nieczytelny, a to w nim tkwi odpowiedź na postawione pytanie.

Małgorzata Stankiewicz
historyk sztuki, autorka książki "Gościszów - dzieje zamku"

*oba wystawione do sprzedaży w domu aukcyjnym Hampel w München, 2007


Literatura, wybór:

L.v.Zedlitz-Neukirch, Neues preussisches Adelslexicon, Bd 1, Leipzig 1836, s.325.

J.C.Schultz, Nachrichten über die Gründung und Erbauung der evangelischen Kirche zu Metschkau/.../, Breslau 1842., s. 12-22.

E.H.Kneschke, Neues allgemeines deutsches Adels-Lexicon, Bd 1, Leipzig 1859, s.127.

[online]: de.wikisource.org/.../ADB:Buddenbrock,_Johann_Jobst_Heinrich_Wilhelm.
Obsługiwane przez usługę Blogger.