Spalona Ziemia w pałacu Jedlinka
Pałac Jedlinka to wzór jak powinno się wykorzystywać i promować zabytki. Na razie jedyny taki na Dolnym Śląsku, chociaż przepis na sukces wydaje się prosty - udostępnić obiekt turystom, organizować w nim różnorodne imprezy tak często jak to tylko możliwe, zagospodarować otoczenie pod funkcje komercyjne, które zarabiają na utrzymanie kompleksu. Wszystko to w medialnym szumie, gdzie nawet renowacja parkietu jest wydarzeniem przyciągającym kolejnych turystów-klientów. Aby osiągnąć sukces potrzebne są jednak nieszablonowe pomysły, o czym mógł się przekonać każdy kto odwiedził pałac tuż po otwarciu. To była nowość w skali kraju, gdzie spacer po zniszczonych pomieszczeniach był prawdziwą przygodą, a sposób przedstawienia zabytku można było uznać za skromny początek dzisiejszych popularnych wystaw multimedialnych. Później przyszły spektakularne akcje z wykopywaniem skarbów na dziedzińcu na czele, a gdy w zeszłym roku nad głowami widzów walkę stoczyły myśliwce z II wojny światowej wydawało się że nic więcej nie da się zorganizować.
Łukasz Kazek - historyk, regionalista, przewodnik, autor książek i wielki miłośnik Gór Sowich, który jest spiritus movens większości wydarzeń w Jedlince nie zna żadnych ograniczeń. 27 kwietnia na łące koło pałacu zostaniemy przeniesieni na front I wojny światowej a na niebie zobaczymy między innym "Czerwonego Barona":
Organizatorzy chcą jak najwierniej odtworzyć wygląd pola bitwy z okresu pierwszej wojny światowej. Dlatego będą musieli wykopać ponad sto metrów okopów dla żołnierzy armii niemieckiej i austro-węgierskiej z jednej strony oraz rosyjskiej z drugiej. Pomiędzy okopami trzeba będzie odtworzyć pas spalonej i pokrytej głębokimi lejami, ziemi niczyjej z zasiekami z drutu kolczastego. Według wstępnych ustaleń w przedsięwzięciu weźmie udział około stu rekonstruktorów, zrzeszonych w kilku grupach. W Polsce nie ma zbyt wielu grup rekonstrukcyjnych, które specjalizują się w okresie pierwszej wojny światowej. W związku z tym organizatorzy będą musieli ich wesprzeć grupami rekonstrukcyjnymi ze Słowacji. Według wstępnych ustaleń, w trakcie pikniku zostanie przygotowanych kilka inscenizacji. Będą one związane m.in. z walką w okopach, atakiem z wykorzystaniem lotnictwa, czy też pokazem ataku z użyciem gazów bojowych. Ponadto w pokazie zostaną wykorzystane potężne działa oraz balon obserwacyjny.
Łukasz Kazek - historyk, regionalista, przewodnik, autor książek i wielki miłośnik Gór Sowich, który jest spiritus movens większości wydarzeń w Jedlince nie zna żadnych ograniczeń. 27 kwietnia na łące koło pałacu zostaniemy przeniesieni na front I wojny światowej a na niebie zobaczymy między innym "Czerwonego Barona":
Organizatorzy chcą jak najwierniej odtworzyć wygląd pola bitwy z okresu pierwszej wojny światowej. Dlatego będą musieli wykopać ponad sto metrów okopów dla żołnierzy armii niemieckiej i austro-węgierskiej z jednej strony oraz rosyjskiej z drugiej. Pomiędzy okopami trzeba będzie odtworzyć pas spalonej i pokrytej głębokimi lejami, ziemi niczyjej z zasiekami z drutu kolczastego. Według wstępnych ustaleń w przedsięwzięciu weźmie udział około stu rekonstruktorów, zrzeszonych w kilku grupach. W Polsce nie ma zbyt wielu grup rekonstrukcyjnych, które specjalizują się w okresie pierwszej wojny światowej. W związku z tym organizatorzy będą musieli ich wesprzeć grupami rekonstrukcyjnymi ze Słowacji. Według wstępnych ustaleń, w trakcie pikniku zostanie przygotowanych kilka inscenizacji. Będą one związane m.in. z walką w okopach, atakiem z wykorzystaniem lotnictwa, czy też pokazem ataku z użyciem gazów bojowych. Ponadto w pokazie zostaną wykorzystane potężne działa oraz balon obserwacyjny.
To wszystko każdy z Was może przeżyć w pałacu Jedlinka 27 kwietnia 2013 roku. Więcej na stronie poświęconej wydarzeniu: spalonaziemia.pl